Jak bezkarnie strzelać to tylko w Maximie. Lokal otwarty w ubiegłym tygodniu w podziemnej części tego domu handlowego powinni odwiedzić przede wszystkim miłośnicy gier wojennych, osoby lubiące paintballa i… fani Gwiezdnych Wojen.
– Byliśmy kiedyś w Katowicach u znajomych, którzy otworzyli takie samo centrum. Zagraliśmy, zobaczyliśmy jak to wszystko funkcjonuje i bardzo nam się spodobało. Pomyśleliśmy więc, żeby w coś takiego zainwestować i zrobić coś takiego w Legionowie – mówi Beata Lewandowska, współwłaścicielka Laser War.Centrum oferuje dwa rodzaje zabawy. Pierwszy to Arena, czyli laserowe pole bitwy, na którym jednocześnie może przebywać do dwunastu graczy. Pomieszczenie jest zaciemnione. Jedyne oświetlenie stanowią migające światła laserowe i ultrafioletowe, a żeby było jeszcze trudniej, na zawodników czekają przeszkody w postaci drewnianych skrzyń i ścian. Utworzony z nich labirynt zapewnia z jednej strony ochronę przed ostrzałem przeciwnika, a z drugiej daje możliwość zastawienia na niego pułapki. Atrakcyjność zabawy podnosi sztuczna mgła. Wygrywa ten kto więcej razy trafi przeciwnika.
Druga atrakcja to laserowy labirynt. – Powstał on na bazie filmu „Osaczeni” z Catherine Zeta Jones i Seanem Connery. Jest to taki labirynt z wiązek laserowych, który trzeba przejść w jak najkrótszym czasie nie przerywając żadnej wiązki. Wygrywa ten, kto zrobi to szybciej – mówi Beata Lewandowska. W Laser War mogą bawić się wszyscy, którzy ukończyli 7 lat. Lokal jest czynny siedem dni w tygodniu od 12.00 do 22.00. Oprócz wejść indywidualnych można tam organizować imprezy zamknięte, a nawet prowadzić lekcje wychowania fizycznego. Ceny? Chyba są przystępne. Trwająca około 20 minut gra na Arenie to koszt 24 złotych od osoby. Natomiast za jednorazowe przejście laserowego labiryntu na trzech poziomach trudności trzeba zapłacić 5 złotych.
Więcej szczegółów na stornie www.laser-war.pl
Byliśmy z rodzinką w minioną sobotę w Laser–War i nie żałujemy.
Nic dziwnego, ze wszyscy chwalą sobie tak bardzo to miejsce, skoro jest świetnie dostosowane, właściciele potrafią zachęcić i przygotować do świetnej zabawy, a sam labirynt laserowy, to frajda 🙂
Urządziłam dziecku urodziny w tym miejscu, ponieważ już wcześniej byliśmy rodzinnie w LASER WAR i bardzo nam się podobało. Cena jest normalna, nie jakaś mega niska, ale też nie wysoka – ale jak na jakość miejsca to stosunkowo niska.
Dzieciaki doskonale się bawiły. W szczególności chwaliły sobie labirynt, który był dla nich ogromnym wyzwaniem.
Córka była zadowolona z zorganizowanych w tym miejscu urodzin.
jest na prawdę, drogo. wolę jechac do warszawy na lasery, dwa poziomy duzo więcej miejsca w tej samej cenie, a grupami jeszcze taniej. nie polecam!
Taka laserowa zabawa, to nawet fajna opcja dla dzieci.
Wybraliśmy się ze znajomymi i z dzieciakami.
Cena za wstęp nie wysoka, a zawsze to coś innego niż kino czy basen.
Polecam
Byłaaam!!!
Ludzie jaka niezła akcja z tym paintballem:)!!
Ze znajomymi normalnie się naśmialiśmy, nabawiliśmy tak, że aż po całej zabawie marzyłam jedynie o zimnym prysznicu.
Świetna koncepcja dla osób, które nie chcą tylko siedzieć w klubie i pić trunki. Polecam!:)
Moim zdaniem miejsca wystarczająco, doskonale zaaranżowane, nowoczesne, niedrogie.
Świetna opcja, dla tych którzy chcą czegoś nowego niż tylko basen, czy kino.
Bawiliśmy się tak dobrze, że wychodziłam z miejsca cała spocona, ale całkowicie zrelaksowana:)
Najlepsze centrum paintballowe, w jakim dotychczas byłem. Świetnie urządzone, a zabawa przednia ….
Dzięki za super klimat!
a dla mnie to mega kiepskie, mało miejśca i sporo kasy!
Byliśmy ekipą. Na prawdę rewelka. Super muza – mówcie, że chcecie Ramstein 😉
POLECAM !!!!
Byłam! I świetnie się ze znajomymi bawiliśmy! Muszę przyznać, że w takiej strefie, w takim miejscu jeszcze nie byłam. Co prawda miałam okazję poznać paintball, ale Laser War sprawiło, że poczułam się jak na prawdziwej bitwie. Walka była niesamowita. Za wejście każdy z nas zapłacił faktycznie 24 zł. Oczywiście przed samą walką była 40 minutowe szkolenie, które wdrożyło nas w temat. Super sprawa. Byliśmy mega wymęczeni, ale jednocześnie uśmiechnięci, bo zabawa była nie z tej ziemi :).