Gdyby przed Euro ktoś powiedział Polakom, że Kubuś przyłoży stópkę do wykopania ruskich z turnieju, cieszyliby się szalenie. Prawie tak jak zrobi to (?) Pierwszy Kibic Legionowa, kiedy dowie się, że Szwajcarzy rozcięli scyzorykiem worek ze szmalem na nowy dworzec (chociaż, czy jest jakiś stary…?). Szał trwałby oczywiście do czasu, gdy ów wizjoner nadmieniłby, że na spalonym ze wstydu wylądują także kibice Franciszkańskich Orłów. Bo w tej sytuacji największy sportowy sukces tych nielotów – wyeliminowanie putinowskiej kamandy, smakuje już jakby mniej. A właściwie nie smakuje wcale.
Zgoda, zwykły, uzależniony od futbolu rodak; taki, dla którego haratanie na ekranie to główna z uprawianych dyscyplin sportu, przyzwyczajony jest do tego, że kolejne porcje Profesjonalnego Intensyfikatora Wrażeń Okołopiłkarskich spożywa przed telewizorem raczej w podłym nastroju. Ale teraz miało przecież być inaczej. Miliardy złociszy wpompowane w organizację imprezy, treningowy raj dla kadrowiczów, nieskażony eliminacjami komfort przygotowań – to i wiele innych czynników zapodano gawiedzi jako gwarancję triumfu, czyli – klękajcie narody! – wyjścia z grupy. Zwłaszcza od momentu, gdy przychylny nam ponoć Stwórca wyznaczył jej skład i okazało się, że Lechowi przyjdzie ugościć Czecha, Rusa oraz tego, no, Grekusa. Nic to, (nie) wyszło jak zwykle, a dlaczego, niechaj zastanawiają się fachowcy. Nam, zwykłym zjadaczom gały, wystarczy satysfakcja z kolejnego moralnego zwycięstwa nad futbolowymi bożkami z zachodu i południa Europy. Absolutnego mistrzostwa w spieprzaniu dziejowych szans wszak nawet oni nam nie odbiorą. Szczególnie w tak pokopanej dyscyplinie życia.
Aha, wiele wskazuje na to, że nikt nie odbierze nam też Grześka – preześka. Jasne, żaden piłkarski związek nie chce go choćby za darmo, coraz liczniejszy jest jednak mur tych, co pragną, żeby Mr Lato strzelił sobie etatowego wolnego i poszedł grzać ławę gdzie indziej. Wspominając ponadto jego obietnicę, że jeśli nie będzie sukcesu, to podejmie on „męską decyzję”. Cóż, zwolennicy wiosny zmian mogą być pewni, że Król Słońce dotrzyma słowa: po męsku pójdzie wreszcie do proktologa, żeby sprawdzić, czy tyle milionów wrogów można bez szkody dla zdrowia mieć w du…e.