Gdybym próbował wylać na klawiaturę potok myśli towarzyszących mi przy lekturze zapisu rozmowy panów Serafina i Łukasika, powstałaby w ten sposób albo kałuża pełna słów wyłącznie dla dorosłych, albo poza wykropkowanymi miejscami nie byłoby co czytać. Zamiast więc publicznie dowodzić swej dezaprobaty dla prywaty (przy, muszę zaznaczyć, absolutnym braku zdziwienia polityczną rozpustą), oddam głos innym – ważniejszym, potężniejszym i też robiącym w dygnitarskiej branży. Tyle, że tej lokalnej, bo – jak przemknęło przez ogólnopolskie media – jeden z głównych bohaterów wspomnianej pogawędki to swojak, od lat wdychający nadzalewową bryzę, mister Andrzej Śmietanko. Dla kumpli zapewne Jędrek.
Słowa mister użyłem oczywiście celowo, oddając honor przypisywanej mu miłości do zagranicznych podróży, czyniącej zeń, co ładnie podsumował jeden z PiSmenów, Tonego Halika polskiego rolnictwa. Ale teraz wie to każdy. Za to mało kto pamięta, że były już dyrektor spółki ElewARR zaszczycił w ostatnich wyborach listę Porozumienia Samorządowego. Pytany o powody kandydowania do rady powiatu i ofiarowania jej we własnej osobie „człowieka z takim doświadczeniem”, na łamach organizacyjnego organu skromnie odrzekł: „Uważam, ze zdobyte umiejętności są moim atutem i będę mógł przekazać je pozostałym radnym, abyśmy wspólnie rozwijali powiat z korzyścią dla jego mieszkańców”. Co więcej, pan Andy nie był w swej opinii odosobniony. „Cieszy mnie fakt, że osoba z tak dużym doświadczeniem chce działać na rzecz rozwoju naszego regionu. To bardzo ważne, aby w radzie zasiadali ludzie kompetentni” – radował się wójt gminy Nieporęt. Wtórował mu jego odpowiednik z Serocka: „Każda działalność, w tym społeczna czy polityczna, wymaga nie tylko chęci i zaangażowania, ale również pewnych umiejętności. Cieszy fakt, że do samorządu przychodzą osoby kompetentne i z doświadczeniem. Do nich na pewno należy Pan Andrzej Śmietanko”.
Niestety, mimo takich rekomendacji wyborcy poczęstowali Jędrulę czarną polewką. Bez śmietanki. Tym samym pozbawili powiatowych radnych porad na temat spijania jej z urzędniczych posad, ekspertowi z tej dziedziny odmawiając zarazem samorządowego immunitetu. Szkoda. A teraz jeszcze, jakby na dowód, że nieszczęścia chadzają parami, źli chłopi postanowili Śmietankę ubić. Wiedzieli, cwaniaki, że dla mediów będzie to deser palce lizać!