Pierwszy olimpijczyk z Legionowa zakończył już starty w Londynie. Dawid Szulich zajął 32 miejsce w wyścigu na 100 m st. klasycznym, a w sztafecie 4×100 m st. zmiennym Polacy ukończyli zawody na szesnastym miejscu. W przygotowaniach do Igrzysk trenerzy kadry popełnili błędy, ponieważ żaden z polskich pływaków nie zbliżył się do swojego rekordu życiowego.
Jedyny reprezentant Legionowa na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie zakończył już swoje starty. W wyścigu indywidualnym na 100 metrów stylem klasycznym Dawid Szulich nieźle popłynął pierwszą część dystansu. Pierwszą długość basenu pokonał na drugim miejscu, ale druga część była znacznie gorsza. Uzyskał czas 1:02,07, o ćwierć sekundy gorszy od rekordu życiowego. W swoim biegu eliminacyjnym zajął szóste miejsce i został sklasyfikowany na 32 miejscu.
Po wyścigu indywidualnym legionowianin wystartował także w sztafecie 4×100 m stylem zmiennym. Szulich uzyskał na swojej zmianie czas lepszy niż w konkurencji indywidualnej (1:01.39), czyli popłynął szybciej od swojego rekordu życiowego. Tym razem zawiedli koledzy i polska sztafeta osiągnęła najgorszy czas spośród wszystkich szesnastu startujących w Londynie.
Trudno mieć pretensje do debiutanta o brak sukcesów, bo z przebiegu rywalizacji wszystkich polskich pływaków widać, że w przygotowaniach tuż przed Igrzyskami został popełniony błąd na zgrupowaniach kadry. Nie tylko Dawid uzyskał słabsze wyniki od swoich rekordów życiowych. Żaden polski pływak nawet nie zbliżył się do swoich rekordowych osiągnięć, co dowodzi, że trenerzy kadry źle przygotowali zawodników do najważniejszego startu.
Dla Dawida sam udział w Igrzyskach był ogromnym sukcesem. Być może za cztery lata przygotowania będą bardziej efektywne i zawodnik legionowskiego Delfina swój udział zaznaczy czymś więcej niż tylko startem w biegach eliminacyjnych.