W pierwszym meczu sezonu 2012/2012 Legionovia pokonała na własnym boisku Broń Radom 2:1. Pierwszą bramkę dla gospodarzy zdobył Paweł Tomczyk, druga padła po strzale samobójczym obrońcy z Radonia. Legionovia przez większość meczu kontrolowała przebieg wydarzeń na boisku i tylko w końcówce goście mogli mieć nadzieję, że uda im się wywieźć z Legionowa jeden punkt. W barwach Legionovii zagrało czterech nowych zawodników.

Z wielkimi nadziejami przystępowali do inauguracji rozgrywek piłkarze Legionovii. W meczach kontrolnych z drużynami z wyższych lig drużyna trenera Marka Papszuna spisywała się bardzo dobrze. Legionowianie pokonali po 3:1 dwóch drugoligowców, Świt Nowy Dwór Mazowiecki i Pogoń Siedlce. Jeszcze bardzie optymistycznie wyglądała rywalizacja z drużynami występującymi w Ekstraklasie. W Warce Legionovia uległa Podbeskidziu Bielsko-Biala tylko 0:1, będą przez większość meczu równorzędnym przeciwnikiem dla Górali.

W Gutowie Małym Legionovia pokonała Polonię Warszawa. Trener drużyny z Warszawy, Piotr Stokowiec, po tym meczu bardzo pochlebnie wyrażał się o trzecioligowcu z Legionowa. Spotkania sparingowe, to oczywiście coś innego niż mecze o punkty, ale nie można mówić o przypadku, jeżeli dobra gra w drużynami z wyższych lig powtarza się w kilku meczach.

 Pierwszy rywal Legionovii w sezonie 2012/2013, Broń Radom, był wymieniany, jako jeden z głównych kandydatów do awansu, ale klub z Radomia nie mógł pochwalić się podobnymi wynikami w okresie przygotowawczym. Nie tylko nie grał z tak mocnymi rywalami, ale także jego gra i wyniki nie mogły zachwycać kibiców.{mp4}M_Sport_Zwycieska_inauguracja_ok|512|384|{/mp4}

Tomczyk otworzył wynik

Mecz miał odbyć się w Radomiu, ale nowy stadion Broni nie był gotowy i gospodarze poprosili Legionovię o zmianę gospodarza. Działacze oraz trener Marek Papszun nie widzieli powodu, aby robić trudności radomianom. W wyjściowej jedenastce Legionovii wystąpiło aż czterech piłkarzy pozyskanych w letnim okienku transferowym. W obronie zagrali Marek Lendzion i Jacek Karbowniak, w pomocy Kamil Tlaga, a w ataku Hubert Kosim.

Mecz rozpoczął się bardzo obiecująco dla gospodarzy. Już w trzeciej minucie, po błędzie obrońcy gości, Sebastian Janusiński pokonał bramkarza Broni, ale sędzia nie uznał bramki, ponieważ zawodnik Legionovii zagrał piłkę ręką. Cztery minuty później znakomitym rajdem w polu karnym Legionovii popisał się Robert Kowalczyk, ale Mateusz Matracki pewnie zażegnał niebezpieczeństwo.

Wynik bezbramkowy utrzymał się do 24 minuty. Z rzutu wolnego znakomicie dośrodkował w pole karne Paweł Broniszewski, a Paweł Tomczyk nie dal szans bramkarzowi gości uderzając piłkę głową tuż obok słupka. W pierwszej części gospodarze mieli jeszcze kilka okazji do podwyższenia wyniku. Najbliższy pokonania Pawła Młodzińskiego był Łukasz Barankiewicz, który trafił piłka w słupek. Legionowianie zeszli na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem.

Zwycięstwo powinno być wyższe

Pięć minut po przerwie, po dośrodkowaniu Broniszewskiego z rzutu wolnego, obrońca gości Wojciech Kupiec skierował piłkę do własnej bramki i gospodarze prowadzili już 2:0. Broń od tego momentu starała się grać bardziej ofensywnie, ale obrona Legionovii spisywała się dość pewnie, nie dopuszczając rywali do sytuacji strzeleckich. Lepsze okazje wypracowali sobie gospodarze, ale brakowało skutecznego wykończenia niezłych akcji.

W 88 minucie doszło do sporego zamieszania w polu karnym Legionovii, które zakończyło się rzutem wolnym tuż za linia pola karnego. Po strzale zawodnika Broni piłka trafiła pod nogi Wojciecha Gorczycy, a ten umieścił futbolówkę w bramce gospodarzy. Do końcowego gwizdka sędziego legionowianie nie pozwolili już rywalom na przeprowadzenie akcji grożącej utratą kolejnego gola. Mecz zakończył się zwycięstwem Legionovii 2:1, ale wynik nie w pełni odzwierciedla to, co działo się na boisku. W przekroju całego meczu gospodarze byli znacznie lepszą drużyną, wypracowali więcej sytuacji bramkowych i powinni wyżej pokonać zespół z Radomia.

Legionovia – Broń Radom 2:1 (1:0)

Bramki: Tomczyk 24, Kupiec 50 (samob.) – Gorczyca 88.

Legionovia: Matracki – Goliński, Lendzion, Prusik, Karbowniak – Broniszewski, Tlaga (Sołtys), Barankiewicz (Kalinowski), Tomczyk, Janusiński (Rawski) – Kosim (Karaszewski)

  

Po meczu powiedzieli:

 

Artur Kupiec

trener RKP Broń Radom

– Wszystkie bramki w dzisiejszym meczu padły po bardzo podobnych sytuacjach, z rzutów wolnych. Generalnie, stałe fragmenty gry są chyba głównym sposobem, w jaki obydwie te drużyny zdobywają najwięcej bramek. Jak przysłowie mówi, szczęście sprzyja lepszym i Legionovia zasłużenie dziś wygrała, była lepsza piłkarsko. Uważam, że był to mecz stojący na wysokim poziomie. Toczył się w szybkim tempie, ale widać było, że gospodarze są lepiej zorganizowaną drużyną. Nie widziałem słabych punktów w grze Legionovii. Wyniki meczów sparingowych i wynik dzisiejszego meczu wskazywałby, że Legionovia będzie faworytem rozgrywek, ale liga jest długa. Mamy przecież przed sobą całą rundę jesienną i wiosenną, która jest zdecydowanie trudniejsza. Zobaczymy, jak będzie wyglądała sytuacja w tabeli na półmetku.

 

Marek Papszun

trener KS Legionovia

– Bardzo uczulałem mój zespół na stałe fragmenty przeciwnika. Słychać to było z ławki rezerwowych, zwłaszcza w końcówce. W rundzie wiosennej i w sparingach straciliśmy kilka bramek w takich sytuacjach i mocno pracowaliśmy nad tym elementem w lecie. Skupialiśmy się nad stałymi fragmentami w defensywie, ale mamy także przygotowanych kilka wariantów wykonywania rzutów wolnych w ofensywie. Dzisiaj bardzo dobrze wykonywał je Paweł Broniszewski. Nie jestem do końca zadowolony z gry zespołu, ale spodziewałem się, ze mecz będzie właśnie tak wyglądał. Widać było po moich zawodnikach dużą chęć do gry i zwycięstwa, ale czasami jest tak, że jak się bardzo chce, to nie zawsze to wychodzi dobrze. Cała czwórka nowych zawodników nie zagrała jakoś wybitnie ponad przeciętnie, ale zachowali odpowiedni poziom. Wszystkich jednak stać na znacznie lepszą grę.