Jakby na przekór tytułowi wystawy – Światło” – piątkowy wernisaż w ratuszu spowity był, szczególnie na początku, w gęstym mroku, rozświetlanym głównie przez tysiąc rozstawionych w atrium świeczek. I właśnie tak, zgodnie z intencją autorów, miało być.
– Ktoś zapyta: a gdzie to światło? Ale światło jest wszędzie. Nie ma obrazu bez światła, bez niego pozostałoby tylko czarne płótno. Są światła nocy, światła dnia, światło zimne i ciepłe – możemy tym operować bardzo długo – tłumaczy malarka Zofia Piotrowska. W piątek wizualną operację na wyobraźni odbiorców przeprowadziły trzy artystki. Obok znanych lokalnych twórczyń: cytowanej już pani Zofii oraz Barbary Retmaniak, swoje prace przysłała mieszkająca w Paryżu Maria Collin.{mp4}swiatlo|512|384|{/mp4}
Sama do Legionowa przybyć tym razem nie mogła. – Jest osobą mocno zaangażowaną w sztukę, w różnego rodzaju związane z nią przedsięwzięcia. Bliskie są jej ostatnio tak zwane performanse – mówi Zofia Piotrowska. Wbrew pierwotnym planom, w Legionowie do ulicznego show nie doszło. Względy praktyczne spowodowały, że to, co miało się dziać w plenerze, upchnięto w ratuszowym atrium. Zrobiono to jednak, jak zauważył brat Marii Collin, stylowo i ze smakiem. A Andrzej Sobierajski, szef Miejskiego Ośrodka Kultury, wyraził nadzieję, że wystawa, poprzez zestawienie trzech różnych wizji plastycznych, stworzy pozytywne napięcie, które zaintryguje widzów i oczywiście im się spodoba.
Lokalne artystki zrobiły w każdym razie wszystko, aby publiczność zwróciła uwagę, na to, co często, oglądając obrazy, pomija – subtelną grę światła i jego fundamentalny wpływ na kształt dzieła. Dla nich samych jest ono nie do przecenienia. – Światło powoduje że barwy żyją, że świat wiruje, że wszystko wydaje się piękne i ciekawe – uważa Barbara Retmaniak. I wtedy aż chce się… coś zmalować. – Kiedy mam dużo światła, chce mi się żyć. To ono mnie napędza. Wiadomo, ono zawsze gdzieś tam jest, czy sztuczne, czy naturalne – zawsze istnieje. Rzecz w tym, że to naturalne: czy to w formie słońca, czy pogodnego dnia, sprawia, że człowiek jest inaczej zmotywowany, ma chęć do życia i dużo radości – dodaje artystka. Światło światłu, co twórcy obrazów wiedzą najlepiej, jest jednak nierówne. – Tutaj, jak maluję, robią się jakieś niedomówienia, bo w Polsce światło jest inne. A w Grecji jest ostre, niesamowite, a kontury są wyraźnie zaznaczone. Malowałam też światła wieczorem, pod Paryżem, i tam także wyszło to inaczej – mówi Zofia Piotrowska. Światełkiem w tunelu legionowskiej kultury niech będzie fakt, że kolejny raz wyszło dobrze.
Pokazywane w ratuszowej galerii portrety, ludzkie sylwetki, pejzaże i martwe natury będzie można oglądać do 5 października. Jak zapowiadają organizatorzy, otwarta w piątek wystawa stanowi początek cyklu poświęconego światłu i jego roli w malarstwie.