W trzynastej kolejce, która kończyła rundę jesienną, drużyna Legionovii przegrała na własnym boisku z GKP Targówek 2:3. Gospodarze zagrali słabiej niż w ostatnich spotkaniach, ale gdyby wykazali się lepszą skuteczności, to komplet punktów zostałby w Legionowie. Był to jeden ze słabszych występów zespołu trenera Marka Papszuna w tej rundzie. Drużyna trenera Marka Papszuna jednak nie straciła pozycji lidera, którą zapewniła sobie już przed tygodniem.
Rundę jesienną łódzko-mazowieckiej trzeciej ligi zakończyły mecze 13 kolejki, które zostały odwołane z powodu opadów śniegu. Spotkanie Legionovii z GKP Targówek planowane było na sobotę 17 listopada, ale na prośbę gości, którzy w sobotę mieli w planie udział turnieju, rozegrano w czwartek 15 listopada. To już druga zmiana terminu, bo początkowo planowano, że zespoły zmierza się 29 października, dwa dni po odwołaniu meczu. Czwartkowy termin spowodował, że nie wszyscy kibice mogli zobaczyć z trybun rywalizacje lidera z Targówkiem.
Faworytem meczu była ekipa gospodarzy, którzy już wcześniej zapewnili sobie tytuł mistrza jesieni. Piłkarze i trener Marek Papszun zapowiadali jednak, że nie zamierzają zadowolić się tytułem mistrza jesieni, bo liczy się tylko, kto zakończy cały sezon w fotelu lidera i awansuje do drugiej ligi. Każdy punkt jest więc bardzo ważny w ostatecznym bilansie i zapewnienie sobie jak największej przewagi przed runda rewanżową może mieć ogromne znaczenie.
Klub z Targówka, przed spotkaniem w Legionowie, zajmował dopiero dziesiąte miejsce ze stratą aż 17 punktów do lidera i wydawało się, że goście nie powinni sprawić gospodarzom zbyt wielu kłopotów. Tym bardziej, że w siedmiu dotychczasowych meczach na własnym boisku, legionowianie odnieśli komplet zwycięstw.
Początek meczu przebiegał zgodnie z planem Legionovii. Już w 18 minucie, po bardzo ładnej akcji całego zespołu, Kamil Tlaga pokonał bramkarza gości. Akcja ta mogłaby być ozdoba każdego meczu. Nie była to jedyna okazja piłkarzy trenera Papszuna w pierwszej części, ale bramkarz Targówka wychodził obronna ręką w kilku innych sytuacjach.
Prowadzenie Legionovii utrzymywało się do 42 minuty. W 41 minucie w polu karnym gospodarzy Maciej Goliński odepchnął Łukasza Fijołka i sędzia podyktował rzut karny dla Targówka. Obrońca gospodarzy chyba niepotrzebnie sfaulował byłego zawodnika Legionovii, bo ten chyba nie miał większych szans, na wykorzystanie sytuacji. Jedenastkę wykorzystał Dariusz Dadacz i pierwsza połowa zakończyła się remisem 1:1, z którego na pewno bardziej zadowoleni byli goście.
Po przerwie goście zagrali lepiej i skuteczniej od gospodarzy. W 62 minucie znakomitym uderzeniem popisał się Kamil Mierzwiński. Po rzucie rożnym piłka trafiła na szesnasty metr i obrońca drużyny z Warszawy uderzył futbolówkę bardzo mocno, tuż przy słupku. Mateusz Matracki niewiele mógł w tej sytuacji zrobić. Od tego momentu gospodarze starali się odrobić straty, ale jedna z kontr Targówka zakończyła się kolejnym golem. W 83 minucie na 3:1 dla gości podwyższył Łukasz Fijołek. Wydawało się, że ta bramka przesądzi o wyniku i większych emocji już nie będzie, ale minutę później Hubert Kosim zdobył druga bramkę dla gospodarzy. Legionovia do końca atakowała z ogromną ambicją, ale tym razem nie udało się odrobić strat i komplet punktów zgarnęli goście. Była to pierwsza porażka Legionovii na własnym boisku w obecnym sezonie.
Z wyniku bardzo zadowoleni byli goście, bo trzy punkty zdobyte w Legionowie pozwolą im spędzić w miarę spokojnie przerwę zimową. Targówek ma 11 punktów przewagi nad strefa spadkową. Porażka z Targówkiem nie zmieniła oczywiście miejsca w tabeli klubu z Legionowa. Drużyna Marka Papszuna zapewniła sobie pierwsze miejsce po rundzie jesiennej już wcześniej. Na drugim miejscu, ze stratą trzech punktów, jest Sokół Aleksandrów Łódzki. Ursus traci do lidera sześć punktów. Runda wiosenna zapowiada się więc bardzo emocjonująco, bo sprawa awansu jest wciąż otwarta. Piłkarzy Legionovii czeka teraz okres roztrenowania, urlop i od stycznia przygotowania do rundy wiosennej, która wystartuje w połowie marca. Zawodnicy otrzymali dziesięć dni urlopu od zajęć, ale czekają ich później jeszcze treningi do połowy grudnia.
W najbliższym czasie powinna się rozstrzygnąć sprawa ewentualnych wzmocnień. Trener zapowiedział, że na treningach pojawią się nowi piłkarze, bo do klubu sami zgłaszają się zawodnicy chcący grać w Legionowie.
KS Legionovia – GKP Targówek 2:3 (1:1)
Bramki: Tlaga 19, Kosim 84 – Dadacz 42 (k), Mierzwiński 62, Fijołek 83.
Widzów: 300
Legionovia: Matracki – Goliński, Lendzion, Łukasik, Jasiński – Sołtys (72 Kalinowski), Broniszewski, Tomczyk, Karaszewski (82 Rawski) – Barankiewicz (46 Kosim), Tlaga.
Po meczu powiedzieli
Sergiusz Wiechowski
trener GKP Targówek
– Przewidywaliśmy, że będzie trudny mecz w Legionowie, cieszę się więc, że zakończył się naszym zwycięstwem 3:2. Spotkanie układało się dla nas idealnie, bo prowadziliśmy do 83 minuty 3:1 i można było sobie spokojnie siedzieć sobie na ławce, ale gospodarze zdobyli kontaktową bramkę, miała kolejne okazje i końcówka była bardzo nerwowa. Dzisiejszy wynik i kilka zwycięstw w końcówce rundy podniosły nasze morale.
Trochę mnie niepokoi, że osiągaliśmy lepsze wyniki z czołowymi drużynami, a traciliśmy punkty z rywalami zdolnych rejonów tabeli. Próbowałem to analizować i trudno jest to wytłumaczyć. Wiadomo, że z dobrymi zespołami się lepiej gra, ale punkty trzeba zdobywać przede wszystkim z tymi słabszymi, a z nimi dużo punktów straciliśmy.
My nie walczymy o awans. Jesteśmy beniaminkiem i znamy swoje miejsce w szeregu, ale jak pokazały mecze z najlepszymi, stać nas na zwycięstwo z każdą drużyną z tej ligi. Szkoda, że nie we wszystkich meczach zagraliśmy tak, jak potrafiliśmy walczyć z Legionovią, czy Ursusem.
Marek Papszun
trener KS Legionovia
– Dzisiejszy wynik był dla mnie sporym zaskoczeniem, bo u siebie nie przegrywamy. Nie spodziewaliśmy się tego. To nie był nasz dobry mecz, a wręcz powiem, że był słaby, ale mogłem się spodziewać, że możemy zgrać trochę słabiej, bo ciężko jest po kilku dniach powtórzyć tak dobrą grę, jaką zaprezentowaliśmy w meczu z Kutnem.
Mecz nie ułożył się dla nas korzystnie, bo zdobyliśmy szybko prowadzenie, ale później była ta kontrowersyjna sytuacja z rzutem karnym. Strata bramki tuż przed końcem pierwszej połowy podcięła nam skrzydła. Niby przeciwnik nie miał sytuacji, ale zdobył dwie kolejne bramki i prowadził 3:1. Podnieśliśmy się, ale zabrakło nam czasu, żeby odrobić straty.
Niemożna jednak oceniać całej rundy przez pryzmat tego jednego meczu. Trzeba spojrzeć na tabelę i zobaczyć, gdzie jesteśmy. Dziś cieszą się goście, ale to my jesteśmy na pierwszym miejscu, a oni gdzieś w środku. Cieszę się, że udało się nam zdobyć aż 36 punktów, bo problemów w drużynie i na zewnątrz nie brakowało. Jak to wszędzie bywa, w klubie są osoby, które nie pomagają, a często wręcz przeszkadzają.