Jeśli prawdą jest, że pieniądze rządzą światem, łatwiej zrozumieć czemu tak bardzo emocjonują się nimi legionowscy radni. Zwłaszcza wtedy, gdy przychodzi im sięgać do kieszeni mieszkańców. A w środę tak właśnie uczynili. I kolejny okazało się, że samorządowa ekonomia, choćby nawet chciała, od polityki nie ucieknie.
Trudno powiedzieć, czy miejscy radni czują się na sesjach jak ryby w wodzie. Ale w środę bez wątpienia było to o wiele łatwiejsze. Wszystko za sprawą pływaków z Delfina, którzy wyrazili samorządowcom wdzięczność za moralne i finansowe wsparcie. Łechcząc przy okazji ich dumę audiowizualną prezentacją osiągnięć klubu. Później, gdy przyszło do rozpatrzenia projektu uchwały w sprawie przyszłorocznych podatków i opłat lokalnych, atmosfera triumfu gdzieś się ulotniła. To zrozumiałe, bo znów będzie drożej.
– Stawki podniesione są średnio o 4 proc. w stosunku do 2012 roku. O tyle procent minister finansów podniósł stawki podatkowe – zakomunikowała radnym miejska skarbniczka, Jolanta Ćwiklińska. Projekt uchwały nie był oczywiście niespodzianką. Podobnie jak reakcja radnych PiS-u, którzy ten dokument postanowili utrącić. Głównie słowem. – Ceny szaleją, jest coraz drożej, a pensje są na tym samym poziomie. Naszym zdaniem polityka podwyższania podatków jest polityką krótkowzroczną, niedobrą, szkodliwą dla ludzi – mówił w imieniu klubu Konrad Michalski. Czytając sesyjny protokół, przypomniał on Romanowi Smogorzewskiemu, jak to rok wcześniej forsował poprzednią podwyżkę. Nawiasem mówiąc, za jej popieranie dostało się też radnemu Leszkowi Smuniewskiemu. Ale szef ratusza oberwał mocniej. – Panie prezydencie, uzasadnia pan podwyżki co roku tak samo. Nie może pan wymyślić czegoś bardziej oryginalnego?
Ku rozczarowaniu opozycji, podczas sesji prezydent nic jednak nie wymyślił. Co nie znaczy, że wobec jej zarzutów czuje się bezbronny. Poza tym, ekonomicznego uzasadnienia podwyżki bronili też samorządowi koalicjanci. – Podstawą naszego myślenia, rozmawiania i analizy były właśnie dowiązanie do stopy inflacji – przekonywał Józef Dziedzic (Nasze Miasto Nasze Sprawy). – Radni opozycyjni mają swoje prawa. Mogą mówić: „Mniejsze podatki, mniejsze opłaty za cokolwiek, a więcej wybudować, więcej zrealizować, więcej udostępnić”. Wszyscy wiemy, że to jest po prostu niemożliwe – uważa Roman Smogorzewski. Jak przekonuje prezydent, przegłosowana w środę podwyżka (pisowską propozycję imiennego głosowania w tej sprawie większość radnych odrzuciła – red.) jest konieczna, ale nie powinna znacząco wpłynąć na domowe budżety mieszkańców. – Jeśli chodzi o lokalne podatki, średnio na mieszkanie wynoszą one pewnie 60–70 zł. Jeżeli wzrosną o 4 proc., będzie to wzrost rzędu kilku złotych. Tak więc nie są to jakieś olbrzymie podatki. Nie korygują nawet inflacji.
Przewidywane wpływy z lokalnych podatków i opłat wyniosą w przyszłym roku ponad 28,5 mln zł. To drugie, po udziale we wpływach z podatku PIT, źródło dochodów własnych legionowskiego budżetu.