Rządzenie tym się między innymi różni od sztuki, że kopiowanie dobrych pomysłów jest w nim jak najbardziej wskazane. Dlatego podczas ostatniej sesji rady miasta legionowscy włodarze dali jej członkom pod rozwagę projekt uchwały w sprawie wprowadzenia „Karty Dużej Rodziny”. W Europie się sprawdziła, może sprawdzi się i u nas.
– To karta przeznaczona dla rodzin z trójką lub więcej dzieci. Od ich liczby uzależniona jest wielkość zniżek: dla rodzin z trójką dzieci są one odrobinę niższe (30 proc.), a dla rodzin z czwórką lub więcej – wyższe (50 proc.). Obejmują one usługi, które świadczy miasto, a więc dotyczące przedszkoli, żłobka, MOK-u, MOSiR-u czy basenu miejskiego – wylicza Piotr Zadrożny, zastępca prezydenta Legionowa. Posiadacze karty mają mieć także pierwszeństwo w realizowanych przez gminę i powiat programach zdrowotnych.
Inicjatywa to zatem chwalebna i co do jej słuszności żaden z radnych wątpliwości nie miał. Pojawiły się za to pytania. – Czy to jedyny taki ruch w dziedzinie polityki społecznej, czy może jest to element większej całości? Chętnie bym się tego dowiedział. Jestem trochę zawiedziony skromnością propozycji ulg – nie krył Zdzisław Koryś. Radny PiS-u powołał się na przykład gminy Błonie, która uczniom z rodzin wielodzietnych dofinansowuje także naukę w niepublicznych szkołach i przedszkolach. – Oczywiście nie badałem sytuacji w Błoniu, ale nie sądzę, żeby zapewniano tam, tak jak w Legionowie, blisko 90 proc. miejsc w przedszkolach dla rodzin potrzebujących – odparował zastępca prezydenta. Jak podkreślił, Legionowo również wspiera przedszkola niepubliczne. Czyni to przy pomocy dotacji w wysokości ponad 620 zł na każde dziecko.
W trakcie środowej dyskusji pojawiły się głosy, że profity wynikające z „Karty Dużej Rodziny” nie powinny ograniczać się do oferty podległych miastu instytucji. – Proponuję jak najszybciej wymyślić, a być może już jest to zrobione, jakąś zachętę dla przedsiębiorców ze strony urzędu miasta, żeby włączali się do tego programu, żeby ten program żył – zachęcał Leszek Smuniewski (PS). Zdaniem szefa rady, w kolejce do udziału w programie biznesmeni się raczej nie ustawią. – Jako przedsiębiorca mogę powiedzieć, że próśb o pomoc od różnych osób oraz instytucji i tak dostajemy całe mnóstwo. Nie chce mi się wierzyć, że przedsiębiorcy pójdą ławą za prezydentem i wszystkim rodzinom biorącym udział w programie będą pomagali – powiedział Janusz Klejment. Prezydent okazał się w tej kwestii większym optymistą. – Będziemy bacznie przyglądać się temu programowi. Jesteśmy bardzo otwarci na nowe pomysły. Zwrócimy się do maksymalnie dużej liczby przedsiębiorców. I myślę, że główną motywacją, poza ta biznesową, może być – bo głęboko wierzę w człowieka – chęć czynienia dobra – wyjawił Roman Smogorzewski. Póki co, owa chęć udzieliła się radnym, którzy projekt uchwały o „Karcie Dużej Rodziny” jednogłośnie poparli. Mimo demograficznej zapaści, grono jej potencjalnych beneficjentów jest całkiem spore. – Szacujemy, że takich rodzin jest w Legionowie około tysiąca dwustu. Na podstawie innych samorządów wiemy, że około 30 procent z nich systematycznie korzysta z takich kart – twierdzi Zadrożny.
Mówienie jednym głosem najwyraźniej przypadło samorządowcom do gustu, bo w środę jednogłośnie także… zaśpiewali gromkie „Sto lat”. Powodem były imieniny nestora miejskiej opozycji, Zdzisława Korysia. Jak zatem widać, siła tradycji bywa w Legionowie ważniejsza od politycznych sporów. Można jedynie żałować, że to wciąż bardziej wyjątek niż norma.