Sprawa swój początek miała na ul. Aluzyjnej na warszawskiej Białołęce, a skończyła na ścianie jednej z posesji w Jabłonnie. Stołeczni policjanci próbowali zatrzymać do kontroli fiata uno. Jego kierowca nie zareagował jednak na polecenia funkcjonariuszy i zaczął uciekać. Policjanci ruszyli w pościg.
Uno i goniący go radiowóz jechały Modlińską w kierunku Legionowa. Po pewnym czasie do pościgu dołączyli się także funkcjonariusze z legionowskiej komendy. Ścigany samochód nie reagował na znaki i sygnały drogowe, przejeżdżał skrzyżowania na czerwonym świetle, uszkodził sygnalizację świetlną a w niektórych momentach jechał nawet pod prąd. Uciekając wielokrotnie próbował zepchnąć radiowóz z drogi.
W pewnym momencie fiat uderzył w słup sygnalizacji świetlnej. Wówczas jeden z policjantów wybiegł z radiowozu, chcą zatrzymać kierowcę. Auto ruszyło jednak dalej, a siedzący za jego kółkiem mężczyzna próbował przejechać interweniującego policjanta. To się na szczęście nie udało. Funkcjonariusz oddał wówczas dwa strzały w opony samochodu. Fiat gnał jednak dalej.
Szalony pościg zakończył się dopiero na ścianie jednego z budynków przy ul. Zegrzyńskiej w Jabłonnie. Po tym jak samochód uderzył w dom, jego kierowca oraz pasażer wyskoczyli z pojazdu i dalej zaczęli uciekać, ale już tym razem pieszo. Jeden z nich został szybko zatrzymany. Okazał się nim notowany wcześniej za rozbój, 26-letni obywatel Rosji. Jak mówią policjanci zatrzymanie drugiego z mężczyzn to kwestia czasu. Jak się okazało samochód, którym mężczyźni uciekali został kilka godzin wcześniej skradziony z warszawskiego Targówka. Właścicielka auta o jego kradzieży dowiedział się dopiero… od funkcjonariuszy.
Zatrzymanemu Rosjaninowi za kradzież z włamaniem grozi do 10 lat pozbawienia wolności. Decyzją sądu został on już tymczasowo aresztowany na trzy miesiące.