Wytworna sala, piękne kreacje i wykwintne posiłki – to wbrew pozorom nie opis ekskluzywnego balu, lecz współczesnej studniówki. Na przykład tej, na której w sobotę bawiło się blisko trzystu trzecioklasistów z legionowskiego liceum im. Marii Konopnickiej. Czasy, gdy takie imprezy odbywały się w szkołach, powoli odchodzą w zapomnienie.
Powiew studniówkowej nowości nie wszystkich, jak łatwo się domyślić, cieszy. – Każde zerwanie z tradycją jest bolesne, bo w jakiś sposób stanowi ona o tożsamości szkoły, a wyprowadzenie studniówki poza jej mury burzy ustalone od lat zasady. Ale trzeba iść z duchem czasu. Większość szkół ze studniówkami wyszła jednak do lokali – mówi Brygida Wagner–Konstantynowicz, dyr. L.O. im. M. Konopnickiej.
W ubiegłym roku uczniowie nie mieli wyboru – ich sala gimnastyczna była w remoncie. Teraz do olszewnickiej Riviery zawędrowali już dobrowolnie. Ostatnie słowo w tej sprawie należało jak zwykle do członków złożonego z rodziców komitetu studniówkowego. Sądząc ze słów przedstawicielki zaprzyjaźnionej z liceum placówki w Rosji, imprezowa emigracja do lokali to nie tylko polska specjalność. – Dawniej, w latach 90., kiedy u nas jeszcze nie było wiele takich miejsc, bale odbywały się w szkołach. Jednak obecnie zawsze organizuje się je w restauracji – potwierdza Anna Żuk, nauczycielka języka polskiego z Gimnazjum nr 40 w Kaliningradzie.
Ma to swe dobre, ale i złe strony. Oznacza m.in. zerwanie ze zwyczajem dekorowania sal przez młodszych uczniów oraz konieczność zmierzenia się z większymi niż w szkole wydatkami. Wiadomo, że wśród maturzystów z „Konopnickiej” znaleźli się tacy, których nie było stać na zapłacenie 600 zł za parę, i ze studniówki musieli zrezygnować. Co więcej, w konsekwencji finansowych kontrowersji na linii komitet – nauczyciele, w sobotę bawili się z uczniami jedynie wychowawcy klas. Zaczęto oczywiście od poloneza. Jego odtańczenie zajęło, bagatela, prawie pół godziny. Po nim przyszedł czas na część oficjalną. Czasem więcej, a czasem trochę mniej. – Stare, nieco wyświechtane przysłowie głosi: „Ucz się ucz, bo nauka to potęgi klucz”. Niektórzy dowcipnisie zwykli to powiedzenie uzupełniać o ironiczną formułkę: „A jak będziesz miał dużo kluczy, to zostaniesz woźnym” – powiedział w trakcie swego wystąpienia członek komitetu studniówkowego, Artur Masłowski.
Dobry humor mieli rodzice, dopisywał on też ich pociechom. Inna sprawa, że w perspektywie tego, co je czeka za trzy miesiące, mógł on być trochę na wyrost. – Uczniowie zawsze uważają, że mają czas, a my wiemy, że jest go zawsze za mało. Na chwilę obecną nie czujemy, żeby byli oni przygotowani do matury. Te próbne troszkę obnażyły stan ich przygotowania, ale wierzę, że po studniówce zaczną pracować naprawdę solidnie – ma nadzieję szefowa „Konopnickiej”. Główny problem to od lat matematyka, której młodzież nie lubi i, według pedagogów, nie potrafi się uczyć. A skoro już o nauce mowa, może w temacie maturalnej zabawy warto sięgnąć po wzorce ze Wschodu? Tam świętuje się wtedy, kiedy… jest co świętować. – Taka uroczystość odbywa się na samym końcu, kiedy nasi uczniowie są już po egzaminach. Chociaż wielu nauczycieli żałuje, że tak piękny bal jest na zakończenie – mówi Anna Żuk. Z drugiej strony, z maturą w ręku zabawa smakuje pewnie znacznie bardziej. A świadectwem imprezowej dojrzałości uczniów są wtedy nie tylko ich metryki.
Gdy bawiłem się na studniówce w 1999r. było o połowę taniej, dekoracje były naprawdę fajne. Imprezka była odjazdowa. Siła nabywcza nie odbiegała wiecej niż 15-20% od obecnej.
Zostawmy sprawy finansowe.
Na bank na studniówkę poszli wszyscy, z wyjatkiem kilku osób które po prostu nie cierpiały imprez tanecznych. Polonez poszedł lekko sztywno, ale potem miodność 98%. Muza (wiadomo najważniejsza) była epicka greg zorba i kałasznikow niszczycielską miał moc, żarcia w bród, procenty przemycone, wystrój sal gimnastycznych klimatyczny.
To nie w porządku, że próg finansowy ustawiono tak, że część dzieciaków nie mogła uczestniczyć w tej jedynej własnej studniówce w życiu.
Myślę, że dał pan sobie świetnie radę beze mnie. Smacznego. Prawda jest taka, że przez ten przerost formy nad treścią kilku, może nawet kilkunastu uczniów nie przyszło na studniówkę. Nie przyszli nauczyciele, nie przyszły władze powiatu (organ prowadzący szkołę). Ogólnie rzecz ujmując wyszła dyplomatyczna kiszka:( Gratulacje dla komitetu organizacyjnego.
Barbaro
Tak jak wyjaśniałem wcześniej 300 za ucznia, 150 za osobę towarzyszącą równa się 450zł. Wyszło 500 ponieważ jeszcze były zbierane pieniądze na inny cel, ale to już nie będę tłumaczył,przecież jest Pani w temacie to powinna Pani wiedzieć?. W kwestii obecności nauczycieli nikt ich winą nie obarcza wręcz przeciwnie,nie jest to też kierunek komitetu organizacyjnego. Szkoda, że nie weszła Pani do komitetu, może by Pani zorganizowała jakieś torby to byśmy te pozostałe frytki,resztki strogonowa,chleb,niedopite napoje itp,itd popakowali.
Pozdrawiam szanowną Panią.
O ile dobrze pamiętam to wstępne założenie co do ceny studniówki z osobą towarzyszącą to było właśnie 600 zł. Ostatecznie mam potwierdzenie wpłaty na kwotę 500 zł więc skąd się Panu wzięło 150 zł za osobę towarzyszącą tego nie wiem. Proszę więc o precyzję. To ze nauczyciele nie przyszli to jest nasza wina rodziców i proszę nie przerzucać na nich odpowiedzialności. Szkoda ze nie weszłam do komitetu organizacyjnego bo nie pozwoliłabym na to żeby marnotrawić nasze ciężko zarobione pieniądze na wynajmowanie sali balowej i wyrzucanie połowy jedzenia, które zostało po studniówce.
Szanowny Panie Siwczyński.
Pisząc ten artykuł delikatnie mówiąc minął się Pan trochę z prawdą.Po pierwsze studniówka kosztowała nie 600 zł. a 300zł od osoby, 150zł za osobę towarzyszącą. Po drugie cytuję ” Co więcej, w konsekwencji finansowych kontrowersji na linii komitet – nauczyciele, w sobotę bawili się z uczniami jedynie wychowawcy klas”. Wyjaśniam drogi Panie, że zaproszenia były dla wszystkich pedagogów, a czemu nie mogli wziąć udziału w tej uroczystości proszę zapytać któregoś z pedagogów może nie będzie się bał Panu powiedzieć. To w kwestii sprostowania drogi Panie. Proszę więc nie przypinać łatki komitetowi organizacyjnemu, to nie ten kierunek.
Pozdrawiam Kozak 1901.