Teoretycznie od ponad dwóch dekad z wolnością słowa nie ma w Polsce problemu. W praktyce, także zdaniem części mieszkańców naszego miasta, bywa inaczej. I dlatego pod szyldem Legionowskiego Klubu Obywateli starają się mówić o sprawach, które zbyt często bywają przez innych przemilczane.
Legionowski Klub Obywateli powstał ponad 20 lat temu. Głównie w reakcji na okoliczności i słowa towarzyszące odwołaniu rządu premiera Jana Olszewskiego. Jednak z powodu kłopotów organizacyjnych po kilkunastu spotkaniach działalność klubu zawieszono. Jego odrodzenie nastąpiło przed trzema laty.
– Dwa miesiące po Smoleńsku skontaktowaliśmy się z Ewą Stankiewicz, która miała już gotowy film „Solidarni 2010”. Przyszliśmy do Miejskiego Ośrodka Kultury i z jego dyrektorem, jako, że tak powiem, społeczna siła, wynegocjowaliśmy tę salę. No i odbyło się pierwsze spotkanie – mówi Maria Lipińska. A ponieważ znaleźli się zainteresowani, po pierwszym przyszły kolejne. – Od tego czasu spotykamy się raz w miesiącu, z wyjątkiem miesięcy wakacyjnych. Przyjęliśmy formułę obrony wolności słowa, czyli pokazujemy filmy, których zobaczyć nie można, a ludzie ich oczekują, chcą – dodaje jedna z inicjatorek powstania LKO.
We wtorek sympatycy obywatelskiego klubu zjawili się w ratuszu ciekawi najnowszego filmu Grzegorza Brauna. A konkretnie pierwszej z czterech części dokumentalnego obrazu pod tytułem „Transformacja. Od Lenina do Putina”. – Oglądamy w nim historię XX w. przez pryzmat zmian, jakie dokonały się w Rosji, a później w Związku Sowieckim. Zakończy się ona na współczesności. Myślę, że to jest bardzo specyficzna, nowatorska opowieść. Co szalenie istotne, opowiedziana nowoczesnym językiem, z użyciem animacji, która nie służy tylko przykryciu jakiejś ”sklejki” czy brudu, ale stanowi istotny element narracji – mówi producent filmu, Robert Kaczmarek.
Zanim jeszcze rozpoczęła się projekcja, zgodnie z klubowym obyczajem wysłuchano przepięknej piosenki Marka Grechuty „Ojczyzna”. Później głos zabrała Maria Lipińska. Wprowadzając słuchaczy w tematykę filmu, nawiązała do bieżących wydarzeń z życia Kościoła katolickiego. W tym tego najważniejszego: abdykacji papieża Benedykta XVI. – A może ten skromny wyrobnik winnicy pańskiej, jak powiedział o sobie w dniu obioru, przygotował podwaliny pod dzieło tak wielkie, że wykonanie pozostawił swemu następcy, bo wymaga ono siły już nie tylko duchowej. To by tłumaczyło wszystko – powiedziała pani Maria. Trudniej, zdaniem twórców pokazywanego w ratuszu filmu, wytłumaczyć coś innego: jak mimo upływu lat wciąż można w Polsce budować teraźniejszość na historycznych kłamstwach. I jak wiele z nich dla wielu nadal wydaje się prawdą. – O pewnych rzeczach kiedyś nie wolno było mówić, i nie można tego robić teraz. A czy będzie można mówić o tym w przyszłości, to zależy od nas; od tego, czy trochę godności i uczciwości obudzi się w nas, czy nie – uważa Robert Kaczmarek.