Policyjne radiowozy, wozy bojowe straży pożarnej, karetka pogotowia, samochody pogotowia gazowego i energetycznego oraz spory tłum gapiów – tak w czwartkowy poranek wyglądały okolice legionowskiego sądu rejonowego. Wystarczył jeden anonimowy telefon…
– Około godziny 9.20 do oficera dyżurnego policji w Legionowie zadzwonił anonimowy rozmówca. Mężczyzna oznajmił, że w budynku Sądu Rejonowego i Prokuratury Rejonowej w Legionowie są podłożone dwa ładunki wybuchowe – relacjonuje kom. Robert Szumiata, oficer prasowy KPP w Legionowie. Chwilę później prawdopodobnie ta sama osoba o podłożeniu ładunków poinformowała wyżej wymienione instytucje.{mp4}ewakuacja|512|384|{/mp4}
– Akurat byłem na sali rozpraw. Przyszła do nas pani kierownik oddziału administracyjnego z informacją, że mamy natychmiast opuścić budynek. Rozprawa została przerwana. Każdy przełożony komórki organizacyjnej ma obowiązek wówczas sprawdzić wszystkie pomieszczenia, czy ktoś nie został w środku. Tak też się stało. Budynek jest w tej chwili absolutnie pusty – mówił sędzia Krzysztof Stępniewski, przewodniczący Wydziału Cywilnego sądu Rejonowego w Legionowie. Miejsce pracy musieli też opuścić pracownicy administracji osiedla Sobieskiego, znajdującej się na zapleczu sądu.
Zaraz po ewakuacji i zabezpieczeniu terenu, do akcji wkroczyli policyjni pirotechnicy. Przeszukano nie tylko wszystkie pomieszczenia sądu i prokuratury, ale też samochody zaparkowane przed budynkiem. Ładunków wybuchowych jednak nie znaleziono. Około godziny 12.00 pracownicy sądu i prokuratury wrócili do pracy. – Oczywiście jest za wcześniej na to, aby mówić kto zadzwonił i jakimi motywami się kierował. To wszystko będzie przedmiotem prowadzonego postępowania. Policjanci sprawdzą numer telefonu, ustalą kto dzwonił, a następnie zatrzymają sprawcę całego zmieszania – mówi kom. Szumiata.
Z pewnością policjanci będą się musieli dokładnie przyjrzeć czwartkowej wokandzie. Tego dnia przed sądem miały się bowiem odbyć dwie rozprawy budzące sporo emocji. Pierwsza dotyczyła licytacji majątku jednego z mieszkańców gminy Serock. Na drugiej mieli się stawić wójt Nieporętu Maciej M. i zastępca przewodniczącego rady tej gminy Marian O. Obecni w Legionowie dziennikarze TVN próbowali połączyć tę sprawę z fałszywym alarmem. – W tej chwili trudno mi snuć spekulacje, czy ma to akurat związek, czy też nie. Oprócz tych spraw pracują normalnie też i inne wydziały. Rozprawy są wyznaczone zarówno w wydziale rodzinnym jak i cywilnym. Pracuje też wydział wieczysto – księgowy. Na chwilę obecną nie ma podstaw ani przesłanek, aby to, co się dzieje było powiązane akurat z tą jedną sprawą – mówił sędzia Stępiński.
Maciej M. w krótkim oświadczeniu stwierdził, że próba powiązania go z alarmem bombowym jest co najmniej niestosowna i kompletnie pozbawiona sensu. Zaplanowana na godzinę 10.30 rozprawa niezależnie od okoliczności odbyła się po godz. 13.00. Sprawcy fałszywego alarmu grozi do ośmiu lat pozbawienia wolności.
A ci szamborządowcy to z jakiej kliki politycznej ? Dlaczego nie ma nagrania z rozprawy ? TVN ma wyłączność ? Byłby przebój na YT.
PRZY DOBRYCH CHĘCIACH LOKALIZACJĘ DZWONIĄCEGO ((PRZYGŁUPIASTEGO) ABONENTA MOŻNA USTALIĆ W KILKA SEKUND, A SAMEGO ABONENTA TROCHĘ PÓŹNIEJ, PO ZAPISIE CHARAKTERYSTYKI JEGO GŁOSU…..
DO WYDANIA NASTĘPNEGO NUMERU POWINNO BYĆ PO PROBLEMIE….TEŻ PRZY DOBRYCH CHĘCIACH