Kilkanaście interwencji, zalane posesje, budynki i ulice – to skutki wyjątkowo intensywnych i długotrwałych opadów, które otrzymywały się nad powiatem legionowskim przez praktycznie cały piątek i sobotę. Na szczęście do poważniejszych podtopień nie doszło.
Jak w piątek rano podawał Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej na Mazowsze w ciągu jednej doby miało spaść więcej deszczu niż przez cały maj. Prognozowano, że wysokość opadów wyniesie od 20 do 50 milimetrów na metr kwadratowy. Najintensywniej miało padać w okolicy Warszawy i w samej stolicy.Tam miało spaść nawet do 60 milimetrów deszczu. Kulminacja opadów miała nadejść w nocy z piątku na sobotę. Na zalecenie wojewody mazowieckiego w każdym mazowieckim powiecie miały się zebrać sztaby kryzysowe. W pogotowiu miały być też jednostki Państwowej Straży Pożarnej. Mazowiecki komendant wojewódzki PSP przeprowadził w podległych mu jednostkach rozpoznanie, czy wszystkie sprzęty służące do działań przeciwpowodziowych są gotowe do działania.
W Legionowie zaczęło padać w piątek (24 maja) około 15.00. – Od godziny 16.00 przejęliśmy obowiązki powiatowego centrum zarządzania kryzysowego i od piątku od 23.00 co trzy godziny przesyłaliśmy meldunki o aktualnej sytuacji w powiecie legionowskim – mówi bryg. Arkadiusz Pich, zastępca komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Legionowie. Przez cały czas trwania opadów, czyli do sobotniego popołudnia, stale był w pogotowiu pluton, w którego skład wchodziły trzy jednostki OSP i jeden wóz PSP wyposażony w pompy i sprzęt przeciwpowodziowy.
Na terenie Legionowa między innymi na bieżąco monitorowano stan wody na kanałku przy ul. Pałacowej. Na szczęście zarówno tu jak i w innych miejscach powiatu obyło się bez poważniejszych zdarzeń. – Nie było takiej sytuacji, że musieliśmy uruchamiać jakieś odwody. Mieliśmy kilkanaście podtopień, ale nie było to nic większego niż przy normalnym opadzie deszczu – mówi komendant Pich. Strażacy interweniowali między innymi na ul. Suwalnej w Legionowie, skąd musieli wypompować gigantyczną kałużę, a właściwie jezioro w które zamieniła się droga. Pływała też ul. Szkolna w Wólce Radzymińskiej i wjazd na Osiedle Wojskowe w Białobrzegach. Wypompowywano też wodę z domów i prywatnych posesji między innymi w Maryninie, Serocku, Kątach Węgierskich oraz z dachu bloku przy Sowińskiego.