Chyba każdy artysta marzy, aby podczas jego występu na widowni wrzało. Kłopoty pojawiają się, gdy gorąco jest tam, zanim jeszcze wyjdzie on na scenę. O temperaturze świadczą zaś nie emocje czy brawa, lecz stopnie Celsjusza. Kiedy nad Legionowem świeci słońce, taka przypadłość coraz częściej dotyka ratuszową salę widowiskową.
Dostrzegli to także obradujący po sąsiedzku legionowscy radni. – To jest bardzo poważny problem, dlatego że to piękna sala, ma dobrą akustykę, natomiast wytrzymać tam, szczególnie w wiosenne i letnie dni, praktycznie się nie da – uważa Małgorzata Luzak z klubu Nasze Miasto Nasze Sprawy. Narzeka publiczność, narzekają też wykonawcy. O ile jednak ta pierwsza gotuje się z reguły pokornie, ci drudzy chcą niekiedy chłodniejszego przyjęcia. A co gorsze, opinie o legionowskich tropikach mogą rozpowszechniać w artystycznej branży. – Ostatnio mieliśmy sytuację, że Kasia Kowalska prosiła chociażby o mały wiatraczek w trakcie koncertu, aby móc występować w warunkach chociaż w miarę przyzwoitych – mówi miejska radna.
Ponieważ problem z gwiazdorskim i publicznym potem zdaje się narastać, Małgorzata Luzak postanowiła nie odkładać go na potem. I na ręce prezydenta złożyła wniosek o zajęcie się tą palącą sprawą. Gospodarz ratusza ją oczywiście zna, ale ze wstydu za taki stan rzeczy wcale nie płonie. Jego zdaniem fakt, że budynek mieści wiele instytucji publicznych to duży plus, choć inwestycję podrożył ongiś o połowę. Ale gdy Centrum Administracyjno–Biurowe powstawało, dla ówczesnej opozycji miało to drugorzędne znaczenie. – Walczono wtedy z nami politycznie i wytykano, że ratusz za dużo kosztuje. No i słuchająca mieszkańców, dbająca o opinię publiczną władza te wydatki ograniczała – wspomina Roman Smogorzewski.
Cięcia uderzyły m.in. w klimatyzację sali widowiskowej. Dawniej przeszkadzało to jej bywalcom jakby mniej. Sytuacja uległa jednak zmianie. A skoro tak, w ratuszu uznano, że wokół tej kwestii należy wreszcie stworzyć bardziej pozytywny klimat. – Wydział inwestycji robi rozpoznanie techniczne, no i pewnie będziemy musieli wyskrobać parę złotych, czyli gdzieś tak około dwustu tysięcy, żeby wreszcie zamontować tą klimatyzację. Na czas robót sala raczej nie zostanie wyłączona z eksploatacji. Prace montażowe będą dotyczyły głównie sufitu i dachu. Myślę, że ze względu na procedury i różne uwarunkowania prawne będziemy to robili bardzo wczesną wiosną przyszłego roku – zapowiada prezydent.
Co jak co, ale taką deklarację ratuszowego szefa należy przyjąć wyjątkowo gorąco.