W ubiegłą środę (3 lipca) rano mieszkańców bloku nr 0 przy ul. Piłsudskiego 24 obudził warkot silników. Gdy wyjrzeli przez okno okazało się, że ciężkie spychacze rozkopują kilkumetrowy, należący do Urzędu Miasta, pas zieleni znajdujący się pod ich oknami.
– Wtargnęły maszyny bez powiadomienia nas. Pół trawnika jest już rozkopane. Rozkopane są też drzewa, które teraz na pewno uschną. Wybiegliśmy więc, żeby zatrzymać ten sprzęt. Koparki na nas wjeżdżały, a my broniliśmy tej zieleni – mówi Alina Juźwiuk, mieszkanka bloku 0.Opór był na tyle skuteczny, że mieszkańcom udało się zmusić robotników do opuszczenia terenu. Natychmiast też delegacja lokatorów bloku udała się do prezydenta z prośbą o wyjaśnienie tej sytuacji. Jak się okazało miasto wspólnie z prywatnym przedsiębiorcą, który prowadzi inwestycję po przeciwnej stronie ulicy, planują poszerzenie – kosztem pasa zieleni – istniejącego tam chodnika. – Prywatny inwestor zwrócił się do urzędu z propozycją, aby poszerzyć chodnik wzdłuż ulicy Piłsudskiego na wysokości bloku 0. Ze względu na to, że po drugiej stronie jest prowadzona inwestycja i ruch pieszych jest tak naprawdę utrudniony, pomysł ten był pewnego rodzaju rozwiązaniem tej sytuacji – mówi Anna Szwarczewska z Urzędu Miasta Legionowo.
Inwestycja ma być realizowana w ramach partnerstwa prywatno – publicznego. W projekcie nie ma co prawda mowy o tym, aby miał tam powstać parking, ale mieszkańcy dowiedzieli się, że na poszerzonym chodniku będzie możliwość parkowania. – Najbardziej nas bulwersuje to, ze miasto metodą faktów dokonanych i bez konsultacji z mieszkańcami, wprowadza zamianę w przestrzeni publicznej, bo ten pas zieleni to jest przestrzeń publiczna. Dzieje się to bez poszanowania naszej woli i bez jakiegokolwiek wysłuchania nas. Po prostu dokonuje się przebudowy na niekorzyść mieszkańców – mówi Cezary Orłowski, mieszkaniec bloku. Lokatorzy „zerówki” rozpoczęli więc protest, który trwa nieprzerwanie od środy. W tym czasie robotnicy jeszcze kilkukrotnie próbowali rozpoczynać prace. Za każdym razem protestującym udawało się ich powstrzymywać. Jak mówią, nie wyobrażają sobie chodnika i parkingu tuż pod ich oknami. – Tu jest bardzo głośno. To jest ruchliwa ulica i nie możemy spać, bo jest hałas. A jak będzie chodnik pod samymi oknami, to już w ogóle nie będzie można zasnąć. Tu całe noce chodzą, a jak przyjdzie piątek to jest jeden wielki krzyk i ryk silników samochodów i motorów, które na jednym kole jeżdżą – mówi Alina Juźwiuk.
Protestujący zapowiadają, że nie ustąpią i będą do skutku bronić pasa zieleni, o który – choć nie należał do nich – dbali przez ponad 30 lat. – Robimy wszystko co możemy. Piszemy do Urzędu Miasta i do starostwa. Napisaliśmy też pismo do zarządu spółdzielni. Staramy się o wstawiennictwo i o wysłuchanie nas. Największy jest ten problem, że nikt nie chce z nami rozmawiać – mówi Cezary Orłowski. Ratusz zdecydował się w końcu rozmawiać z mieszkańcami. – Zwróciliśmy się do prezesa SML-W z prośba o zorganizowanie spotkania z władzami miasta, wykonawcą oraz z tymi mieszkańcami – mówi Anna Szwarczewska. Odbyło się ono we wtorek (9 lipca) w sali konferencyjnej SML-W. Zastępca prezydenta Lucjan Chrzanowski potwierdził podczas spotkania, ze na chodniku będzie można parkować. Zaznaczył tez, że inwestycja jest realizowana w pasie drogowym i zgodnie z obowiązującymi przepisami. Żadnego kompromisu nie udało się więc wypracować.