Zamiast przekonywać, że warto należeć do nadzalewowej Lokalnej Grupy Rybackiej, jej szef pokazał na to dowody. Prezentacja odbyła się w wąskim gronie przedstawicieli instytucji oraz prywatnych beneficjentów realizowanych przez LGR działań – na lądzie i wodzie.
– Tych projektów jest ponad 70 i nie jesteśmy w stanie zaprezentować tu wszystkich. Dzisiaj te wybrane chcemy pokazać instytucjom biorącym udział w ich wdrażaniu, a więc samorządowi wojewódzkiemu, związkowi wędkarskiemu i pracownikom LGR, aby zobaczyli efekty wspólnej pracy – mówi Edward Trojanowski, prezes Lokalnej Grupy Rybackiej Zalew Zegrzyński.
{mp4}23712LGR|512|384|{/mp4}
Dwa najbardziej rzucające się w oczy pozyskano za kilkaset tysięcy złotych z Programu Operacyjnego „Ryby”. Aby przekonać gości o zaletach nowych jednostek, jedna z nich wzięła ich w środę na pokład. Przymioty statków potwierdziły się w całej pełni. – Są szybkie, zwrotne, ciche i już, choć dopiero niedawno zostały kupione, cieszą się zainteresowanie. Myślę, że rozruszają one ruch turystyczny na Zalewie Zegrzyńskim – dodaje szef LGR.
Innym grupowym powodem do dumy jest warta grubo ponad 200 tys. zł łódź patrolowa straży rybackiej. Choć mało kto o tym wie, jej mundurowi użytkownicy pływają po Zalewie nie tylko dla fasonu. – Kłusownictwo rybackie to zawsze kłopot i duży zegrzyński zbiornik nie jest od niego wolny. Opanowanie tego zjawiska jest sporym problemem. Przede wszystkim są tu kłusownicy używający sieci, są również osoby zajmujące się kłusownictwem wędkarskim – narzeka Janusz Klenczon, dyr. biura Okręgu Mazowieckiego Polskiego Związku Wędkarskiego. Nowoczesna łódź ma ukrócić zapędy zwolenników tego procederu do podhaczania, łowienia ryb niewymiarowych czy połowów w okresie ochronnym. I póki co, pokładane w niej nadzieje spełnia. – Bardzo się przydaje. Jest kilka kół, które wspólnie korzystają z tej łodzi. Dobrego sprzętu nigdy za wiele, a przy tak dużym zbiorniku jest to rewelacja. Mamy już pierwsze wyniki w postaci kar i zabranych kłusownikom sieci – cieszy się przedstawiciel PZW.
Krótki rejs po jeziorze pozwolił jego uczestnikom na obejrzenie najbardziej imponującego efektu pracy Lokalnej Grupy Rybackiej. Stan pieszej przeprawy na Kanale Żerańskim od dawna martwił mieszkańców i władze gminy Nieporęt. – Problem tej kładki polegał na tym, że była ona wybudowana w latach 70. i nie była przystosowana dla osób niepełnosprawnych i ruchu rowerowego. Była też w bardzo złym stanie technicznym, więc podjęliśmy decyzję o jej gruntownej modernizacji – mówi Sławomir Maciej Mazur, wójt gminy Nieporęt. Problem jak zwykle stanowiły pieniądze. W realizacji wartej 2 mln zł inwestycji wydatnie pomogła półmilionowa pomoc ze strony LGR. Zakończenie prac przewidziano na wrzesień. – Ta kładka spełnia bardzo istotną funkcję, gdyż przechodzą nią przedszkolaki i uczniowie, a mieszkańcy mają ułatwiony dostęp do ośrodka zdrowia, urzędów, sklepów i wszelkich obiektów użyteczności publicznej – dodaje wójt.
Jak zatem widać, działalność Lokalnej Grupy Rybackiej niejedno ma imię. Jedno natomiast jest pewne: kilkanaście milionów złotych wydano tam naprawdę z głową.