Po trzech porażkach na własnym boisku, w takim samym stosunku po 1:2, piłkarze Legionovii pokonali na wyjeździe Znicza Pruszków 1:0. Cieszy nie tylko wynik i zdobyte punkty, ale także gra Legionovii. Strzelcem zwycięskiej bramki był Sebastian Janusiński. Gospodarze przez godzinę grali w dziesiątkę, po czerwonej kartce Maksymiliana Banaszewskiego. Dwa kolejne mecze Legionovia zagra na własnym boisku. W sobotę 24 sierpnia (1700) do Legionowa przyjedzie Pelikan Łowicz, a tydzień później (31 sierpnia, godz. 1700) Olimpia Zambrów.
Piłkarze Legionovii źle rozpoczęli swój pierwszy sezon w drugiej lidze. Mimo, że grali na własnym boisku, nie potrafili w trzech kolejnych meczach zdobyć punktów. Beniaminek na pewno miał sporo pecha i już na starcie rozgrywek musi odrabiać straty.
Z Olimpią 1:2
Drużyna Olimpii Elbląg mogła liczyć na głośny doping swoich kibiców, których przyjechało do Legionowa około osiemdziesięciu. Pierwsza połowa meczu była bardzo wyrównana, ale tylko do pewnego momentu. W 38 minucie Maciej Goliński dał się uprzedzić w polu karnym Antonowi Kołosowowi, który uderzeniem głową nie dał najmniejszych szans na skuteczną interwencję Mateuszowi Matrackiemu. Dwie minuty później w środkowej strefie boiska piłkę stracił Kamil Tlaga, a następnie pechowo w polu karnym interweniował Kamil Dankowski. Środkowy obrońca Legionovii chcąc wybić piłkę po dośrodkowaniu jednego z graczy Olimpii, podał ją wprost do nadbiegającego Kołosowa. Napastnik gości mocnym uderzeniem pod poprzeczkę podwyższył wynik na 2:0.
Po przerwie gospodarze zagrali znacznie lepiej. Legionowianie od pierwszych minut osiągnęli ogromną przewagę. Już w 48 minucie kontaktowego gola zdobył, wprowadzony po przerwie Michał Złotkowski. Właśnie ten zawodnik był największym zagrożeniem dla bramkarza gości. Kilka minut później Złotkowski bliski był zdobycia wyrównującego gola, jednak tym razem Aleksiej Rogaczew zdołał obronić jego strzał z dwunastu metrów. Także groźne uderzenia Pawła Tomczyka i Tarasa Romańczuka nie znalazły drogi do bramki gości.
Od 68 minuty gospodarze musieli grać w dziesiątkę, ponieważ Mateusz Sołtys opuścił boisko z powodu kontuzji, a Marek Papszun wykorzystał wcześniej limit zmian. Chociaż Legionovia do końca atakowała i stwarzała sobie sytuacje bramkowe, to wynik nie uległ już zmianie. Najlepszej okazji na wyrównanie nie wykorzystał Paweł Tomczyk. W 89 minucie kapitan Legionovii nie potrafił zdobyć bramki z rzutu karnego i beniaminek przegrał trzeci mecz w takich samych rozmiarach 1:2.
Legionovia – Olimpia Elbląg 1:2 (0:2)
Bramki: Romańczuk 48 – Kołosow 38, 40.
Legionovia: Mateusz Matracki – Maciej Goliński, Kamil Dankowski (83 Rafał Maciejewski), Patryk Łukasik, Marek Lendzion (46 Konrad Karaszewski) – Sebastian Janusiński (71 Mateusz Sołtys), Paweł Broniszewski (45 Michał Złotkowski), Taras Romańczuk, Kamil Tlaga – Paweł Tomczyk – Szymon Lewicki.
Zwycięstwo w Pruszkowie
Faworytem meczu w Pruszkowie był Znicz, który w drugiej lidze gra już kilka sezonów i rundę jesienna rozpoczął znacznie lepiej niż Legionovia. Gospodarze w trzech kolejkach zdobyli sześć punktów i byli w górnej połówce tabeli, a tydzień wcześniej pokonali na własnym boisku Pelikana Łowicz 3:1.
Goście jednak zamierzali przerwać pasmo porażek i od pierwszych minut grali bardzo uważnie w obronie, starając się jednocześnie w każdej nadarzającej się okazji wyprowadzać groźne kontry. W 12 minucie Legionovia przeprowadziła bardzo składną akcję, po której w polu karnym znalazł się Sebastian Janusiński. Skrzydłowy drużyny gości uderzył piłkę bardzo mocno z dwunastu metrów i bramkarz Znicza mógł tylko patrzeć jak futbolówka wpada w okienko jego bramki. Kwadrans później, Michał Złotkowski uderzył na bramkę gospodarzy, lecz tym razem piłka poszybowała minimalnie nad górnym rogiem.
Legionovia sprawiała lepsze wrażenie, a tymczasem w bardzo głupi sposób drugą żółta kartkę, za faul w środkowej strefie boiska na Pawle Tomczyku, zobaczył Maksymilian Banaszewski i od tej pory Znicz musiał grać w dziesiątkę. Wcześniej młodzieżowiec z Pruszkowa dostał kartkę za wybiegnięcie z muru przed gwizdkiem sędziego.
W 37 minucie Legionovia miała dwie okazje, żeby podwyższyć wyniki, ale bramkarz gospodarzy nie dał się zaskoczyć. W końcówce pierwszej połowy lekką przewagę osiągnęła drużyna z Pruszkowa. Tuz przed przerwą słupek uratował gości przed utratą gola.
W drugiej połowie Legionovia kontrolowała przebieg wydarzeń na boisku. Grający w osłabieniu rywale nie byli w stanie poważniej zagrozić bramce Marcina Marcinkowskiego, ale w kocówce bramkarz Legionovii sam stworzył rywalom okazję do wyrównania. W zupełnie niegroźnej sytuacji złapał piłkę w ręce poza polem karnym, ale Znicz nie wykorzystał szansy na wyrównanie.
W doliczonym czasie gry znakomitej okazji na drugiego gola nie wykorzystał Sebastian Janusiński. Skrzydłowy Legionovii mając przed sobą pustą bramkę trafił z trzech metrów w poprzeczkę. Drużyna Marka Papszuna wygrała tylko 1:0, chociaż w tym spotkaniu były okazje, aby pokonać gospodarzy znacznie wyżej. Cieszy komplet punktów, dzięki którym beniaminek nie traci kontaktu ze środkową strefą tabeli.
Znicz Pruszków – Legionovia 0:1 (0:1)
Bramka: Janusiński 12.
Legionovia: Marcinkowski – Goliński, Lendzion, Łukasik, Pielak – Tlaga (74 Broniszewski), Tomczyk (54 Karaszewski), Romańczuk, Janusiński – Złotkowski, Lewicki (84 Maciejewski).
Dwa mecze u siebie
Terminarz jesiennej rundy ułożył się bardzo dobrze dla Legionovii, bo beniaminek na sześć pierwszych meczów, aż pięć rozegra na własnym boisku. Szkoda tylko, że legionowianie nie potrafili dotychczas wykorzystać atutu własnego stadionu. Trzykrotnie schodzili pokonani jako gospodarze identycznym stosunku 1:2. Być może limit pecha i frycowego został wyczerpany i w najbliższych dwóch spotkaniach podopieczni Marka Papszuna spiszą się znacznie lepiej.
W sobotę 24 sierpnia (godz. 1700) Legionovia zagra przy ul. Parkowej z Pelikanem Łowicz. Goście przed rozgrywkami wymieniani byli w gronie faworytów do awansu, ale dotychczas wygrali tylko jedno spotkanie i jedno zremisowali, a w dwóch ostatnich kolejkach najpierw przegrali 1:3 w Pruszkowie, a w sobotę ulegli 1:2 Stali Rzeszów na własnym boisku.
Tydzień później (31,08, godz. 1700) do Legionowa przyjedzie inny tegoroczny beniaminek, Olimpia Zambrów, z którą zespół Marka Papszuna zremisował w sparingu 1:1.
Być może zwycięstwo w Pruszkowie pozwoli odblokować się drużynie z Legionowa, co pozwoliłoby na rozpoczęcie marszu w górę tabeli.