Legionowo jest miastem bezpiecznym. Do poważnych przestępstw dochodzi tu niezwykle rzadko. Problemem są natomiast wykroczenia, takie jak zakłócanie ciszy nocnej i porządku, dewastacja mienia, pijaństwo, czy włóczęgostwo. Głównie dochodzi do nich na osiedlach mieszkaniowych.
Stąd też pomysł na spotkanie dotyczące bezpieczeństwa, które odbyło się w ubiegły poniedziałek (16 września) w biurowcu SML-W.– Po wielu rozmowach z panem prezesem doszliśmy do wniosku, że warto by się było spotkać w szerszym gronie i wypracować jakiś model ściślejszej współpracy. Do tej pory kontaktowaliśmy się głównie korespondencyjnie, ale nie przynosi to takich efektów jak spotkanie z samymi zainteresowanymi osobami – mówił nadkom. Paweł Piasecki, komendant powiatowy policji w Legionowie. W tym przypadku byli to komendanci policji i straży miejskiej, zarząd SML-W, przedstawiciele administracji oraz członkowie osiedlowych rad.
Z przebiegu dyskusji raczej nie wynikało, aby spółdzielcy byli szczególnie zadowoleni z pracy służb odpowiedzialnych za porządek i bezpieczeństwo. Chodziło głównie o brak skuteczności podejmowanych działań. – Na naszym osiedlu są naprawdę takie miejsca, gdzie non stop odbywają się libacje alkoholowe. My to ciągle zgłaszamy, a efektu nie ma. Sama byłam świadkiem jak patrol podjechał do osób pijących alkohol. Policjanci, postali, pogadali z nimi i odjechali – mówi jedna z pracownic administracji osiedla Sobieskiego. Spółdzielcy na tym jednak nie poprzestali. W kilku przypadkach wytknęli policjantom niestosowne zachowanie oraz opieszałość w podejmowaniu interwencji. Komendant powiatowy policji, chcąc nie chcąc, musiał więc przełknąć wyjątkowo gorzką pigułkę. – Usłyszałem wiele skarg na niewłaściwie zachowanie policjantów. Mam nadzieję, że wyciągniemy z tego wnioski i moi podwładni będą się zachowywać w sposób czytelny i zrozumiały. Unikniemy w ten sposób takiej sytuacji, że ich działania nie są odbierane tak jak być powinny – mówi komendant Piasecki.
Aby takie się stały, pracownicy administracji postulowali na przykład o zwiększenie liczby patroli i ściślejszą współpracę z dzielnicowymi. – My wiemy gdzie się spotyka młodzież, jak się zachowuje i widzimy też te wszystkie niebezpieczne rzeczy, które po sobie zostawiają, mam na myśli różne torebeczki czy strzykaweczki. Wydaje mi się, że w momencie kiedy dzielnicowi by częściej przychodzili do administratora, który konkretnie zna swój teren i wie co się dzieje w tym bloku, to łatwiej by było zapanować nad tą sytuacją – mówi Beata Woźniak, kierownik administracji osiedla Jagiellońska.
Jak przyznał prezes Szymon Rosiak, wszystkie te nieporozumienia i nie zawsze udana współpraca ze służbami mundurowymi, to w dużym stopniu efekt… braku dostatecznej wiedzy. – Najbardziej mnie uderzyło, że gdybyśmy się spotykali częściej to wielu tych problemów by nie było. Okazuje se bowiem, że nasi mieszkańcy nie zawsze wiedzą w jakich sprawach dzwonić do straży miejskiej, a w jakich niepokoić policję. Nie mają też wiedzy odnośnie kompetencji straży miejskiej, w jakim zakresie może ona reagować, a w jakim to może robić policja lub też, że daną sprawę należy zgłosić na przykład do służb spółdzielni, czy do Ośrodka Pomocy Społecznej – mówi Szymon Rosiak, prezes SML-W. Dlatego też na spotkaniu pojawił się pomysł opracowania odpowiednich procedur. Opracowania w taki sposób, aby każdy z mieszkańców wiedział, z jaką sprawą do kogo się zwrócić. Taki katalog ma być opublikowany w spółdzielczych Kontaktach. – Powinno być jasno określone, że jeżeli widzę tego i tego rodzaju zagrożenie to powinienem wykonać takie i takie czynności, czyli zatelefonować w konkretne miejsce i podać konkretną informację. Myślę, że jak zrobimy następne spotkanie, to już będzie mniej tych problemów – dodaje prezes Rosiak.
Bo co do tego, że powinny się one odbywać w miarę cyklicznie, obie strony są zgodne.