Jednym z dominujących tematów ostatniej sesji powiatowych radnych była dyskusja o kondycji lokalnego rynku pracy. A właściwie jej braku, objawiającym się coraz bardziej widoczną w statystykach zadyszką. Dotychczas stosowane metody na ograniczenie liczby osób bez pracy działają w ograniczonym zakresie. Bo bezrobociu lepiej zapobiegać, niż je leczyć.
Merytoryczną część czwartkowej sesji rady powiatu rozpoczęło ślubowanie kolejnych pracowników starostwa. Chwilę później, już mniej oficjalnie, w sali konferencyjnej padły inne ważne słowa. W imieniu swoim i kolegów przewodniczący Szymon Rosiak odniósł się do sądowego finału sprawy z udziałem radnego Piotra Płaciszewskiego. Tuż po Nowym Roku o sylwestrowej tragedii w Zakopanem było głośno w całej Polsce. – Nawet przez chwilę nie sądziliśmy, że te krzywdzące dla pana informacje są prawdziwe. Jest nam niezmiernie miło, że tak się to zakończyło. Życzymy panu, aby nie przypłacił pan tego psychicznie i sobie z tym poradził – powiedział Szymon Rosiak, przewodniczący rady powiatu. Chwilę później zabrał głos zaskoczony takim wystąpieniem Piotr Płaciszewski. – W ogóle nie spodziewałem się, że padną tu takie ciepłe słowa. Przy tej okazji chciałbym potwierdzić, że zostałem oczyszczony z wszelkich zarzutów. Chcę też bardzo państwu podziękować za wsparcie, jakie okazaliście – odrzekł radny Prawa i Sprawiedliwości.
O innego rodzaju wsparciu mówiono w przypadku tak zwanej Trasy Mostowej. Tej planowanej od dawna ponadlokalnej inwestycji powiat głośno i z całych sił kibicuje. – W opinii zarządu ten kierunek działania jest absolutnie priorytetowy. Jest wpisany do strategii rozwoju powiatu i we wszelki dopuszczony prawem sposób powinniśmy zabiegać o to, by te korytarze transportowe zostały utrzymane. Co więcej, by były realizowane – powiedział starosta Jan Grabiec. Jeśli znajdą się pieniądze, pewnie będą. O ile na razie w centralnym budżecie jest z nimi krucho, ten powiatowy ma się nieźle. A przynajmniej miał się w pierwszej połowie roku. – Środki na realizowane w drugim półroczu inwestycje są. Nie przewidujemy problemów – oznajmiła radnym powiatowa skarbniczka Dorota Łyszkowska. Jak zatem widać, nie zważając na janosikowe grabieże, powierzonego jej przez starostę sezamu strzeże ona nadzwyczaj dzielnie.
Mając na uwadze tylko finanse, zarząd i radni powiatu mogliby więc spać spokojnie. Ale pod jednym warunkiem: że nie przebudziłoby ich najświeższe sprawozdanie szefowej Powiatowego Urzędu Pracy. A to mało prawdopodobne, bo statystyki są niepokojące. W tym roku lokalna stopa bezrobocia przekroczyła już 16 proc. – Jest to zjawisko występujące w całym kraju. Chociaż ostatnio zauważyliśmy lekki spadek liczby rejestrujących się u nas osób, ale przypuszczam, że jest to związane z pracami sezonowymi – powiedziała w trakcie sesji Elżbieta Szczepańska, p.o. dyr. PUP w Legionowie. W rejestrach pośredniaka figuruje aktualnie ponad 5200 mieszkańców powiatu. Większość z nich o zatrudnieniu może tylko pomarzyć. – Aż 85 proc. osób nie ma kwalifikacji zawodowych. Są to osoby długotrwale bezrobotne, powyżej 50. roku życia, bez wykształcenia średniego – mówi urzędniczka. Tych ostatnich jest prawie połowa. Niskie kwalifikacje sprawiają, że zachęty puszczonych w teren urzędowych pośredników przedsiębiorcy puszczają mimo uszu. Zwłaszcza w tych kryzysowych, bądź co bądź, czasach.
Mimo to, między innymi dzięki środkom unijnym, udało się zaktywizować ponad stu bezrobotnych. Generalnie łatwe to jednak nie jest. – Trzeba naprawdę dużo wysiłku, aby zmotywować te osoby do odbycia szkoleń, do szukania, a następnie podjęcia pracy – podkreśla Elżbieta Szczepańska. I to głównie nad zawodową motywacją specjaliści z pośredniaka muszą ze swymi klientami pracować. Licząc zarazem na to, że szybko dostaną oni możliwość podjęcia kolejnej walki o zatrudnienie. A odniesienie w niej zwycięstwa zaowocuje posadą co najmniej tak intratną i stabilną, jaką na 4 lata gwarantuje posiadanie samorządowego mandatu.