W ostatnim meczu na własnym boisku przed własną publicznością, Legionovia zremisowała 0:0. Jest to czwarty z rzędu remis drużyny trenera marka Papszuna. Można się cieszyć, że legionowianie nie przegrywają, ale kolejne remisy powodują, że zespół traci okazję awansu ponad strefę spadkową. W siedemnastej kolejce (16.11, godz. 1200)Legionovia zagra na wyjeździe z Motorem Lublin.
Po trzech kolejnych remisach, piłkarze Legionovii mieli chęć przełamać pasmo meczów bez zwycięstwa w rywalizacji z Limanovią na własnym boisku. Goście jednak okazali się bardzo dobrym zespołem, który skutecznie rozbijał ataki gospodarzy i sam wypracował sobie kilka sytuacji do zdobycia bramki.
W pierwszej połowie lepiej prezentowali się goście. Już w 5 minucie groźnie, ale minimalnie niecelnie na bramkę Legionovii uderzył Łukasz Pietras. W rewanżu efektowną przewrotką popisał się Paweł Tomczyk, lecz także piłka po jego uderzeniu minęła bramkę gości. Drużyna z Limanowej miała w tej części jeszcze kilka okazji do zdobycia prowadzenia. najlepszej nie wykorzystał Wojciech Dziadzio, który z pięciu metrów nie trafił w bramkę.
Tuż przed przerwą Paweł Wolski starał się zaskoczyć bramkarza gości uderzeniem z dalszej odległości, ale Waldemar Sotnicki poradził sobie z dobrym uderzeniem piłkarza Legionovii.
W drugiej połowie legionowianie zdecydowanie przeważali. Rywale mieli problemy, żeby wyprowadzić składna akcję poza swoja połowę. Mnożyły się rzuty rożne i kolejne sytuacje pod bramką goście, jednak żadna z nich nie zakończyła się skutecznym strzałem. Najbliższy pokonania Sotnickiego był dwukrotnie Jakub Bojas. W 67 minucie jego uderzenie głową znakomicie obronił bramkarz Limanovii, natomiast w 75 minucie nie trafił w bramkę będąc z dziesięć metrów od bramki.
Chociaż w drugiej połowie gospodarze zdecydowanie dominowali, to bliżsi wygrania meczu byli goście. W 66 minucie Paweł Pyciak trafił w boczną siatkę, natomiast cztery minuty później, po strzale Arkadiusza Serafina, piłka znalazła się w bramce Legionovii, ale asystent sędziego zasygnalizował spalonego i sędzia Maciej Lewicki nie uznał gola. Arbiter podjął słuszną decyzję, bo pomocnik gości rzeczywiście zbyt wcześnie wybiegł przed linię obrony gospodarzy.
przed przerwą zimową druga liga rozegra jeszcze dwie kolejki. W najbliższa sobotę (16.11, godz. 1200) Legionovia zagra na wyjeździe z Motorem Lublin. Tydzień później (23.11, godz. 1600), również na wyjeździe, zespół Marka Papszuna zmierzy się z Wisłą Puławy. Będzie to pierwszy mecz rundy rewanżowej. W sierpniu Legionovia przegrała u siebie z Wisłą 1:2.
KS Legionovia – MKS Limanovia Szubryt 0:0
Legionovia: Oskar Rybicki – Kamil Tlaga (76 Janusiński), Marek Lendzion, Paweł Tomczyk, Maciej Goliński, Jakub Bojas,(86 Barankiewicz), Taras Romańczuk, Paweł Broniszewski, Paweł Wolski, Szymon Lewicki (64 Sołtys), Michał Złotkowski.
Limanovia: Waldemar Sotnicki – Dawid Basta, Radosław Kulewicz, Arkadiusz Garzeł, Damian Majcher (88′ Pająk), Arkadiusz Serafin, Mouhamadou Sadio, Paweł Pyciak (86′ Mężyk), Łukasz Pietras (80′ Czajka), Rafał Komorek (46′ Orzechowski), Wojciech Dziadzio.
Po meczu powiedzieli
Dariusz Siekliński
trener MKS Limanovia Szubryt Limanowa
– Mecz zakończył się bezbramkowym remisem i to jest sprawiedliwy wynik, bo ani my nie mieliśmy dużo sytuacji bramkowych, ani przeciwnik. Dominowała walka w środku pola z dużą ilością wrzutek w pole karne. Staraliśmy się grać piłką, ale nie zawsze nam to wychodziło.
Strzeliliśmy prawidłową bramkę, bo zawodnik dobry wal piłkę z końcowej linii piłkę, a inny zawodnik strzela bramkę będą metr od linii końcowej, to nie ma prawa być spalonego. Piłka wyznacza linię spalonego, więc strzeliliśmy prawidłową bramkę, której sędzia nie uznał. Mimo wszystko uważam, że wynik jest sprawiedliwy.
Marek Papszun
trener KS Legionovia Legionowo
– W pierwszej połowie rywale dali nam się trochę we znaki, bo byli zdecydowanie od nas, wygrywali i zbierali wiele piłek, co powodowało sporo zamieszania pod naszą bramką. Na szczęście umieliśmy się obronić.
W drugiej połowie zdominowaliśmy wydarzenia na boisku. rzeczywiście, jak na nas nie stworzyliśmy wielu sytuacji bramkowych, jednak 2-3 były, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Słaba skuteczność jest naszym problemem nie od dziś. Mecz zakończył się wynikiem 0:0 i szkoda, że po raz kolejny na naszym boisku nie padły bramki. Zakończyliśmy już występy u siebie. Zostały nam dwa mecze wyjazdowe i mam nadzieję, że przełamiemy naszą passę remisów i jesień zakończymy w dobrych nastrojach.