– Trochę ulegliśmy takiemu nowoczesnemu przekonaniu, że w dobie iPadów, iPhonów, laptopów i internetu książka powoli odchodzi w zapomnienie – przyznaje prezydent Legionowa. Dlatego, decyzją ratusza, podobny los szykowano bibliotecznej filii nr 1. Miała być likwidacja, będzie kontynuacja. Tym razem pod szyldem legionowskiego powiatu.
Pospolite ruszenie przeciwników zamknięcia sztandarowej filii Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej w Legionowie przyniosło niepospolite rezultaty. Bo choć oficjalnie zniknie ona chwilowo z kulturalnej mapy miasta, szybko – już jako Powiatowa Biblioteka Publiczna – na nią wróci. We wtorek prezydent Roman Smogorzewski i starosta Jan Grabiec podpisali w tej sprawie list intencyjny.
– Chcemy powołać samorządową instytucję kultury, czyli taką jednostkę, która będzie mogła zarówno prowadzić działania kulturalne, które są ważne z perspektywy powiatu, jak i przede wszystkim bibliotekę powiatową, czyli serce tej instytucji – mówi legionowski starosta. Dzięki temu, że nowa placówka przejmie dotychczasowy lokal i księgozbiór, szybko zacznie ono bić pełną piersią. Stosowne uchwały miejscy i powiatowi radni podejmą najdalej w ciągu kilku miesięcy. Pozostałe formalności będą zapewne… formalnością.
Emocje mogą natomiast budzić kwestie personalne. Zwłaszcza w kontekście, delikatnie mówiąc, dalekich od wzorowych relacji pomiędzy dyrektorką MiPBP, a zrzeszonym w zakładowym związku zawodowym personelem filii na Sowińskiego. Wprawdzie bez jej aktualnych pracowników czytelnicy sobie tego miejsca nie wyobrażają, ale likwidacja ma swoje prawa. – Sama struktura jednostki zostanie określona w statucie i regulaminie organizacyjnym. Zatrudnianie pracowników to zadanie dyrektora, ja bezpośrednio nie będę zatrudniał. Zgodnie z procedurami zawartymi w przepisach, wymagane są w tym zakresie konkursy – tłumaczy Jan Grabiec. Pozostaje mieć nadzieję, że wygrają je najlepsi. Wysokiej klasy ma być także oferta nowej instytucji. Nadal, choćby z racji położenia, co by nie mówić, trochę miejskiej. – W związku ze zmianami technologicznymi musimy przygotować taką przestrzeń publiczną, która zapewni, że legionowskie dzieci i młodzież, nawet w tej elektronicznej formie, będą czytali mądre rzeczy. Pod okiem wychowawców i ludzi, którzy mogą im podpowiedzieć, co jest cenne, ważne i wartościowe, a co głupie i niepotrzebne – mówi Roman Smogorzewski.
Pieniędzy, jak zapewniali samorządowcy, nawet w kryzysie zabraknąć nie powinno. Planowany budżet Powiatowej Biblioteki Publicznej określono wstępnie na 200 tys. zł. Jej dotychczasowa popularność pozwala mieć niemal pewność, że będą to dobrze zainwestowane pieniądze.
To proste, gazeta jest na utrzymaniu władzy więc p. Waldemar podlizuje się swojemu chlebodawcy. Tak wygląda niezależna gazeta miejscowa.
Panie Januszu, na wstępie gratuluję przenikliwości w zgłębianiu lokalnych powiązań władzy z mediami. Pewnie coś w tym jest. Z przykrością muszę jednak zauważyć, że gdybym liczył na chleb z urzędu miasta lub powiatu, raczej nie miałby pan okazji obcować z moimi tendencyjnymi tekstami – już dawno umarłbym z głodu.
No i będziecie mieli bibliotekę. Po zapewnieniach starosty o utworzeniu w tym miejscu biblioteki powiatowej walki idzie już tylko o stołki tych Pań.
Panie Waldemarze sam widziałem pana podczas kręcenia materiału w bibliotece i uważam, że nie potrzebnie próbuje pan włączyć w likwidację filii nr 1 wątek personalny. Nas czytelników to nie interesuje my chcieliśmy i chcemy mieć tu bibliotekę. Chyba jasno i czasami dosadnie wyrażaliśmy swoją opinię. Szkoda że pan nie chce tego pamiętać. Lepiej podlizywać się władzy.