Sternicy krążownika MS Ratusz od dawna nie mogą bezkarnie żeglować po administracyjnych wodach. Na ich manewry uważnie patrzy zarówno załoga, jak i wielka rzesza potencjalnych pasażerów. Na czele z tymi, którzy z ekonomiczno-prestiżowych względów zabiegają o względy, bo pragną się na sztandarowej jednostce grodu zaokrętować. Niestety, czemu jedna z kandydatek do etatu dała ostatnio wyraz, wirtualnie pytając kapitana Smogorzewskiego, nie jest to proste. „(…) bardzo interesuje mnie rekrutacja na stanowiska urzędnicze w Legionowie i niesamowite zbiegi okoliczności osób, które je wygrywają, np. zastępca kierownika USC wygrywa konkurs na naczelnika wydziału zdrowia (…)” – dociekała zaintrygowana pani Anna. Słynący z galanterii wobec dam prezydent nie kazał jej spływać, za to tkwiące w pytaniu insynuacje szybko storpedował. W kierunku celu posłał zapewnienia o przejrzystości konkursowej rekrutacji: etapie formalnym i rozmowie kwalifikacyjnej, po której majtkowie z komisji podejmują jedynie słuszną decyzję. Trafiony, zatopiony! Poza tym, kwalifikacje nowej pani naczelnik do kierowania wspomnianym wydziałem są dostrzegalne gołym okiem – od razu widać, że cieszy się znakomitym zdrowiem. A biorąc pod uwagę jej imię oraz podwójne nazwisko, postawiono na kontynuację, co by wszystko nadal płynęło sprawdzonym kursem. Nawet, jeżeli ten i ów się na taki wybór pogniEwa.
Abstrahując od nepotystycznych „szpilek” pani Anny, głowę uważnego obserwatora tabliczek na biurowych drzwiach może nawiedzić lekki sztorm. W legionowskim ratuszu, starostwie, w urzędach gmin i podległych im jednostkach łatwo natknąć się na osoby, które łączy coś więcej niż tylko nazwisko albo miejsce pracy. Niby to nie zbrodnia, ale… Zwykły (czytaj: niezatrudniony w ww. firmach) obywatel zastanawia się, czy one rzeczywiście są takie dobre, czy tylko tak oceniają je konkursowi arbitrzy? Co sprawia, że były starosta z mety zostaje wiceszefem KZB, a później miękko ląduje w UM, zastępca nieporęckiego szeryfa odnajduje się w legionowskim referacie inwestycji, zaś jeden z ludzi od kultury krąży pomiędzy urzędowymi wydziałami promocji? Zastanawia się i w końcu to do niego dociera: wiedzę czy życiowy fart, choć są ważne, śmiało można wyrzucić za burtę. Grunt to w porę znaleźć się we właściwej załodze.