Nie wiem czy tekst ten was ruszy ale wierzcie mi państwo szczerze OTYŁOŚĆ powoli zabije wasze zwierzę. Problem tuszy naszych czworonożnych domowników coraz bardziej przybiera na „wadze”. Nadwaga naszych podopiecznych wynika z dużej mierze z naszej mentalności, oczywiście żebractwo „terroryzm” waszego pupila jest również istotnym czynnikiem wpływającym na jego masę ciała. Wszyscy doskonale wiemy jak trudno jest się oprzeć przed podaniem smakołyków kiedy nasz piesek piśnie, a kotek miauknie i zrobi maślane oczęta niczym cwaniak ze „shreka”.

Większość właścicieli wchodząc do mojej przychodni mówi, ależ on tak mało dostaje, oczywiście nadwaga nie bierze się z powietrza, główna przyczyna to oczywiście nadmiar pokarmu, zbyt duża ilość kalorii, smakołyki  oraz niedostateczna ilość ruchu pod postacią spacerów. Przeciętny właściciel wychodzi ze swym pupilem około trzy razy dziennie, a spacer zwłaszcza w czasie niekorzystnej pogody trawa zaledwie piętnaście dwadzieścia minut, łatwo jest więc obliczyć nasze ukochane zwierzątko jest w ruchu zaledwie około godzimy może dwóch na dobę, resztę czasu spędzają wylegując się na kanapach, sofach i w fotelach. Oczywiście są rasy psów predysponowane do otyłości (między innymi spaniele, jamniki, owczarki szkockie collie, beagle czy bassety). REKORDZIŚCI TO MI. 71 KG LABRADORKA ORAZ 13 KG KOCUR. U psów bardziej na otyłość narażone są kastrowane suczki w przeciwieństwie do kotów gdzie to kastrowane kocury mają większe skłonności do otyłości.
Jeszcze słów kilka o gryzoniach, które równie często jak psy czy koty nabierają nadmiernej krągłości (świnki morskie, króliki, szczurki czy chomiki) najczęściej mieszkają w klatkach, więc stosunkowo niedużej powierzchni, a ilość pokarmu treściwego (ziarenka) w miseczkach wyglądem przypomina Mount Everest. Ostatnio trafił do mojej przychodni chomik, który był okrąglutki jak piłka do tenisa, a właścicielka twierdziła że on całe dnie biega w kołowrotku. Dobrostan gryzoni w naszych domach w dużej mierze uzależniony jest od nas samych, wystarczy zadbać o czystość w klatce, oraz odpowiednią dietę a już mamy zdrowego zwierzaka.
O otyłości mówimy wtedy gdy masa ciała naszego pupila przekroczy 30-40% masy przypisanej do rasy czy gatunku naszego ulubieńca.
Niestety OTYŁOŚĆ zwierząt często jest bagatelizowana przez ich właścicieli często jest tak „otyły pan = gruby pies”.
Faktem jest iż otyłość prowadzi do bardzo wielu problemów zdrowotnych, które raczej nie pojawią się u dwu, trzy letniego psa, ale ujawnią się w wieku geriatrycznym.
Główne problemy to kłopoty z tzw. Układem mięśniowo-szkieletowym, jeśli od młodego wieku masz nadwagę na starość pojawią się kłopoty z poruszaniem i podnoszeniem się, wady postawy, kłopoty ze strony stawów, generalnie problemy ortopedyczne, na zwyrodnienia jakie powstaną praktycznie brak jest lekarstwa nie ma złotego środka. Kolejny problem to Układ sercowo-naczyniowy czyli szeroko pojęte problemy kardiologiczne, oraz zaburzenia metaboliczne np. groźna cukrzyca.
W przypadku zwierząt hodowlanych otyłość utrudnia choćby zajście w ciążę i poród.
Żadna z ogólnie dostępnych karm, czy to gotowych czy przygotowywanych przez właścicieli w domach, a podawanych w odpowiednich ilościach nie doprowadzi do otyłości, czy  choćby nadwagi. W zasadzie właściwie zawsze problemem są nadmierne ilości karmy oraz podawanie z tzw. ręki  czyli resztki ze stołu właściciela i przysmaki. Owszem „przekąski” czy  „przysmaki” mogą być stosowane ale mają one zastępować pokarm a nie stanowić jego uzupełnienie.
U każdego zwierzęcia o prawidłowej masie ciała powinno dać się swobodnie policzyć żebra, i zaobserwować wcięcie w „talii”.
Dla mnie jako „nieludzkiego doktora” najistotniejszym elementem leczenia otyłości zwierząt jest dotarcie do przyczyny czyli mówiąc kolokwialnie do właściciela mojego pacjenta, co niestety nie jest łatwe muszę przyznać. Do chwili kiedy właściciel nie uświadomi sobie iż robi krzywdę swojemu zwierzakowi sytuacja nie zmieni się.

 

Wszystkim, którzy przeczytali ten artykuł życzę zdrowego rozsądku i umiaru w karmieniu własnych podopiecznych, oraz powodzenia w diecie,  NIE ZABIJAJCIE ICH Z MIŁOŚCI

Lek.Wet Jarosław Faklowski.