Choć nie o rywalizację tu chodzi, w niedzielę armia legionowskich wolontariuszy wyruszyła do walki o kolejny finansowy rekord. Ponieważ rok wcześniej zebrali przeszło 191 tysięcy złotych, wyzwanie było spore. Tak samo jak mobilizacja mieszkańców, którzy zdecydowali się zagrać w największej i jedynej takiej orkiestrze na świecie.

W ten chłodny, styczniowy dzień opustoszałe ulice miasta w niczym nie przypominały sopockiego molo czy zakopiańskich Krupówek. Mimo to szeregowi członkowie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy tryskali optymizmem. – Ludzie naprawdę są bardzo życzliwi. Czasem też zaskakują, bo pytają, jak nam minął dzień. No i życzą nam powodzenia – mówią Kasia i Kinga, uczennice Gimnazjum w Stanisławowie Pierwszym.

Po latach grania WOŚP-owych „solówek” tym razem w Legionowie działały jedynie dwa sztaby. Jeden z nich w Zespole Szkół na Piaskach, drugi jak zwykle w „Konopnickiej”. Połączenie sił kilku placówek oświatowych korzystnie wpłynęło tam na bogactwo oferty dla kupujących. Pozwoliło też wysłać w miasto ponad dwustu wolontariuszy. Przez cały dzień działo się, jak to u orkiestrantów Jurka Owsiaka, bardzo wiele, a do sięgnięcia po pieniądze zachęcano w każdy możliwy i niemożliwy sposób. – Są różne stoiska, kącik dla dzieci. Wczoraj miały one swój bal, który cieszył się bardzo dużym powodzeniem. Dzisiaj te maluchy przychodzą tu z rodzicami – mówi Jolanta Magda, opiekunka samorządu uczniowskiego w L.O. im. M. Konopnickiej. Tu za przykład może posłużyć mały Nikodem, który przydźwigał razem z mamą prawdziwą górę grosza. – Co roku, teraz już razem się do tego przygotowujemy – mówi legionowianka. Mimo tak hojnych darczyńców, tuż po południu dla sztabowców z Piłsudskiego charytatywna forma legionowian była jeszcze wielką niewiadomą. Wolontariusze donosili: – Jedni nie są zbyt zadowoleni, ponieważ pogoda nie jest zbyt sprzyjająca. Ale generalnie ludzie jednak są chętni do wspomagania Orkiestry – dodaje nauczycielka z „Konopnickiej”.

Z pewnością nie było z tym problemu w dawnym ratuszu, gdzie rej wodzili legionowianie nieco starszej daty. Jak to oni, z uśmiechem i pieśnią na ustach. – Postanowiłem zebrać wszystkie organizacje senioralne, m.in. związki emerytów, cukrzyków i inne, i jak gdyby je pomieszać. Zaprosiłem również Stowarzyszenie Razem dla Legionowa i dużo młodzieży, bo tylko taka mieszanka mogła spowodować, że przyjdzie do nas tylu ludzi – tłumaczy Roman Biskupski, prezes Stowarzyszenia Pomocy Potrzebującym Nadzieja. Trudno powiedzieć, czy to zasługa wabiących miodem pszczelarzy, czy może śpiewaków z chóru Belcanto, ale seniorska siedziba przez cały dzień tętniła życiem. Jak tu się zresztą temu dziwić, w sytuacji gdy WOŚP drugi rok z rzędu dba także o godną opiekę medyczną dla starszych Polaków. – Seniorzy są z tego bardzo zadowoleni. Widzą, że jeżeli w państwie jest tak jak jest – nie jesteśmy politykami, więc nie będziemy się do tego ustosunkowywać – złotówkę, którą mają oddać lekarzowi czy komuś innemu, oddają dla wspólnej sprawy. I z tego jest wymierna korzyść – dodaje Biskupski.

Skoro już wspomniano o politykach, w orkiestrowym kotle (swoją drogą, z bardzo smaczną pomidorówką…) postanowił też zamieszać jeden z liderów Twojego Ruchu. Poselskie biuro w Legionowie Artur Dębski już wprawdzie zamknął, jednak do tutejszych wyborców wciąż deklaruje ogromny sentyment. – Z Legionowem jestem sercem związany, dostałem tu dużo głosów, są tu nasze prężne struktury. Dziś będziemy karmić wszystkich: wolontariuszy i darczyńców. Tak więc to jest miasto, które głęboko leży w moim sercu – twierdzi parlamentarzysta.

Pozostając w temacie ludzkich serc, tym razem Legionowo swego WOŚP-owego rekordu nie pobiło. W sumie do puszek wpadło jednak aż 165 743,76 złotych. To najlepszy dowód, że na przekór kryzysowi czerwony symbol Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy ani trochę nie stracił na wartości.