Na pierwszym w tym roku koncercie odbywającym się w ramach „Pałacowych spotkań z Muzyką”, w sali balowej pałacu w Jabłonnie zabrzmiał instrument, którego tam jeszcze nie słyszano – klawesyn. Za jego klawiaturą zasiadły dwie wirtuozki: profesor Bogumiła Gizbert-Studnicka i jej uczennica Paulina Tkaczyk.
– Dzisiaj wykonamy nasz program, czyli utwory Carla Phillippa Emanuela Bacha, Bindera, Beethovena i Mozarta, na klawesynie XVII-wiecznym, według Ruckersa. To był bardzo znany w ówczesnych czasach budowniczy klawesynów, a instrument jest kopią z 1612 roku – mówi Bogumiła Gizbert–Studnicka.Barokowy flet traverso, na którym oprócz klawesynu grała Paulina Tkaczyk, to również instrument z przeszłością. – Jest to kopia fletu traverso z 1752 roku według Johanna Joachima Quantza. Jest to instrument wykonany prawie w całości z drewna. Posiada jedynie fragmentaryczne elementy, które są imitacją kości słoniowej, oraz jedną metalową klapkę. Dźwięk tego instrumentu znacznie różni się od dźwięku fletów współczesnych – tłumaczy instrumentalistka.
Niedzielny koncert nosił tytuł „Muzyczne perły dawnej Europy – mistrzowie przedklasyczni i klasyczni”, a jego głównymi bohaterami byli dwaj mało znani szerszej publiczności kompozytorzy: Carl Phillipp Emanuel Bach i Christlieb Siegmund Binder. Ten pierwszy to syn słynnego Jana Sebastiana. – Zawdzięczamy mu bardzo wiele, bo to on jako pierwszy wydał dzieła Jana Sebastiana, swojego ojca. Dzięki temu świat w miarę szybko ujrzał jego geniusz – mówi Bogumiła Gizbert–Studnicka. Bach syn oczywiście również komponował. Na niedzielnym koncercie można było posłuchać jego Ronda c -moll. Z repertuaru drugiego z zapomnianych mistrzów, czyli Bindera, pochodziła natomiast Sonata G-dur nr 1. – Jest to kompozytor właściwie w ogóle nieznany. Wiadomości o jego życiu i działalności artystycznej jest również bardzo niewiele. Tak naprawdę jedynie ,co możemy powiedzieć, to to, że był artystą dynamicznym, łączącym w swojej twórczości wiele kierunków i stylów. Sięgał z jednej strony do korzeni barokowych, a z drugiej, prezentował już elementy stylu klasycznego – mówi Paulina Tkaczyk.
Zgodnie z tradycją „Pałacowym spotkaniom z muzyką” towarzyszyła wystawa. Tym razem w galerii Oranżeria zaprezentowano prace Andrzeja Bzdęgi – z zawodu i wykształcenia… architekta. – Maluję i rysuję z potrzeby serca, bo nasz zawód zaczyna trochę odbiegać od tego prawdziwego rzemiosła artystycznego. Architekci używają teraz komputera i aparatów cyfrowych. W związku z tym sztuka rysowania i malowania zaczyna u nich powoli zanikać – mówi malarz. Na wystawie można zobaczyć około 60 obrazów i rysunków, powstałych w okresie od lat 70. do dnia dzisiejszego. Wśród nadmorskich, leśnych i miejskich pejzaży na szczególną uwagę zasługują prace inspirowane północną Afryką, a konkretnie Algierią, w której autor spędził kilkanaście lat. – Tam głównym elementem jest słońce i cień. Kiedyś profesor Konrad Kuczyński powiedział mi, że do tego kraju ciągnie go właśnie ten efekt. Poza tym, to jest zupełnie inna kultura. Kultura, do której trzeba się przyzwyczaić i ją poznać – mówi Andrzej Bzdęga.
Następne „Pałacowe spotkania z muzyką” odbędą się 16 lutego, tradycyjnie o godzinie 13.00. W koncercie karnawałowym wystąpi sopranistka koloraturowa Grażyna Mądroch.