Robi wrażenie gabarytami, długość niemal 5,3 metra. Podwójna kabina i nakładka na „pakę”. Oto ISUZU D-Max. Auto dyspozycyjne dla tych, którzy lubią przyszpanować, bądź potrzebują opuścić cywilizację.
W Europie nigdy wielkość sprzedaży aut typu pick-up nie będzie tak znacząca, jak za Atlantykiem. Mimo iż w niektórych krajach naszego kontynentu, w tym w Polsce dostaniemy istotne ulgi podatkowe. Ta pokusa jest kusząca, ale to auto nie służy raczej do pokonywania miejskiej dżungli. Jazda tym autem po mieście do łatwych nie należy – wydawało nam się na pierwszy rzut oka. Jednak prawda okazała się zgoła inna. To, mimo rozmiarów całkiem sprawne auto. Jednak nie traktujmy go jako auta rodzinnego. Jest o 10 cm dłuższy i tyleż szerszy niż Toyota Hilux.
Spoglądając na to auto z przodu lub z boku, szczególnie na taki w kolorze wiśniowym dostrzegamy, że jest to wygląd bojowy i atrakcyjny. Naprawdę się nam spodobał. Dużo chromu i duże koła, oraz wielkie lusterka przyciągają uwagę. W środku nie jest tak dużo miejsca, jak się wydaje, ale też nadużyciem było by twierdzenie, iż jest ciasno. Na przednich, podgrzewanych fotelach jest wygodnie i mamy doskonałą widoczność na otaczający świat. Aby dostać się do środka czeka nas wspinaczka, którą ułatwia stopień zewnętrzny, specjalnie do tego celu zamontowany.
Gdy zasiądziemy w środku zostaniemy pozytywnie zaskoczeni. Kokpit przypomina swym projektem i wyglądem to, co możemy spotkać w niejednym SUV-ie. Czytelny zestaw zegarów i duże przełączniki dopełniają całości. Nie ma się do czego przyczepić. Po zajęciu miejsca czuliśmy się bardzo dobrze, jak w domu. Podczas jazdy po naszych wyboistych drogach nie słychać klekotania czegokolwiek w desce rozdzielczej, oraz pracy plastików. Prostota obsługi wręcz urzeka, BMW może się uczyć. Multimedialna kierownica obsługuje zestaw audio, odbiera telefony i steruje tempomatem. Na środku deski rozdzielczej automatyczna klimatyzacja sterowana jest dużym pokrętłem.
Najważniejsze w tym samochodzie jest jednak co innego. Jego dzielność w terenie. Jest niesamowita. Nic dziwnego, iż kupują go służby miejskie i zakłady energetyczne. Można wybrać ręcznie trzy tryby pracy. Napęd na tylne koła, napęd na cztery kuła, który gwarantuje pokonanie niemal wszystkich przeszkód terenowych, oraz gdy to nie wystarczy możliwość załączenia reduktora. Tak, tu kierowca decyduje, a nie Producent umożliwia na zamówienie zamontowanie blokady tylnej osi, oraz ewentualnie także osi przedniej.Wtedy przy jego niewątpliwie dużym prześwicie Isuzu byłby jednym z aut najlepiej pokonujących niedostępne tereny na planecie. Prześwit 235 mm, kąt natarcia 30 st. kąt rampowy 25 st. kąt trawersowania 49 st. głębokość brodzenia 95 cm. Dla znających się wszystko jasne!
Ruszamy, przy automatycznej skrzyni biegów dość ociężale. Ale trzeba się przyzwyczaić. Dalej jest fajnie. Czujemy się pewnie za kierownicą, siedzimy wysoko, wszystko widzimy. Jest dość luksusowo zawieszony, ale nie znaczy, że jest zbyt miękki. Mamy wrażenie, iż jest przyjemnie twardy. W mieście sprawdzamy zużycie paliwa i szok! Osiągamy jadąc spokojnie nieco ponad 8 litrów. Takie auto powinno palić dwa razy więcej. Jadąc przedmieściami bez korków możemy nawet uzyskać mniej niż 7 litrów! Na autostradzie, a tu jedziliśmy dość dużo 7,5 – 8,5 litra jadąc baz szaleństwa. Przy dużych prędkościach oczekujmy większego zużycia, ponad 10 litrów.
Najlepiej spisuje się jednak po zjeździe w teren. Ale to trzeba sprawdzić samemu. Warto wyłączyć ESP, bo będzie ingerowało. Dużo też zależy od wprawy kierowcy. Ten niewprawny utopi auto w byle strumyku. Warto po zakupie takiego pojazdu wziąć kilka lekcji na torze off-roadowym, nie po to, by sprawdzić możliwości D-Max’a, lecz własne umiejętności. To duże pozytywne zaskoczenie. ISUZU D-Max jest bardzo intrygującym autem do długich podróży i wypraw. Na pakę można włożyc bardzo dużo sprzętu i bagażu. Z napędem na wszystkie koła przede wszystkim jest bezpieczniej na śliskiej nawierzchni i na śniegu.