Trudno powiedzieć, czy to drobny, incydentalny wyciek, czy zapowiedź większego kataklizmu. Faktem jest, że w czwartek po południu na wizerunku legionowskiego tunelu pojawiła się wilgotna skaza. Na razie niewielka, ale…
O tryskającym spomiędzy betonowych płyt cienkim strumieniu wody zawiadomił nas pan Emil, mieszkaniec ul. Aleja Róż. – W pierwszej chwili wyglądało to groźnie, tak jakby za moment miało jej wypłynąć znacznie więcej – relacjonuje legionowianin. Mimo że tak się nie stało, na jezdni, niedaleko środka oddanej przed kilkoma dniami inwestycji, utworzyła się płytka kałuża. Aby nie powstała większa, mieszkaniec III Parceli prowizorycznie zatkał otwór. Na jak długo to wystarczy, trudno powiedzieć.
Jego sąsiedzi, z którymi rozmawialiśmy na ten temat, zastanawiają się, dlaczego kiedy tunel stał pusty, żadnej wody tam nie było, a pojawiła się dopiero po jego uruchomieniu. Być może ma to związek z przejeżdżającymi nim pojazdami i pracą całej konstrukcji. Tak czy owak, choćby w perspektywie większych opadów deszczu, wygląda to kiepsko. Czyżby nad tunelem w Legionowie wciąż wisiało hydrologiczne fatum?