Mogłoby się wydawać, że maszty fotoradarowe, a zwłaszcza ich pstrykająca niechciane zdjęcia zawartość, przeszkadzają głównie drogowym piratom. Nawet jeśli to prawda, lubią przy nich gmerać także urzędnicy. Łatwo odnieść wrażenie, że czasem niepotrzebnie.
Oto jeden owego gmerania przykład: zgodnie z rozporządzeniem ministra infrastruktury skrzynki, w których umieszcza się urządzenie pomiarowe, trzeba było pomalować na żółto. Ale wymagań szef tego resortu ma więcej. – Każdy maszt fotoradarowy powinien być wyposażony w urządzenie, które jest z nim zespolone, przez co staje się urządzeniem stacjonarnym – mówi Adam Nadworski, zastępca komendanta straży miejskiej. Przekładając to na legionowskie realia, z czterech masztów mógłby pracować tylko jeden. W tym miejscu rodzi się pytanie: co zrobić z pozostałymi?
– Te urządzenia nie powinny być użytkowane. Co to znaczy? Tu interpretacja jest różna. My w tej chwili wszystkie trzy maszty i skrzynki, które nie mają w środku fotoradaru, zasłoniliśmy. Są zakryte – dodaje strażnik. I to zakryte, nie da się ukryć, nadzwyczaj starannie. W przyszłości strażnicy zamierzają odsłaniać tylko ten, który danego dnia będzie uzbrojony w fotoradar. O ile wcześniej nie zastosują się do pisma wojewody mazowieckiego. Ten obudowy niewyposażone w urządzenia rejestrujące – jako nielegalne – zaleca usunąć. Po namyśle, na wypadek gdyby w przyszłości nakazy demontażu chciano dementować, funkcjonariusze postanowili całe zamieszanie przeczekać. To tańsze niż usuwanie masztów i stawianie ich od nowa.
Na to, że antypiracką treścią uda się wypełnić więcej niż jeden, chwilowo się nie zanosi. – Fotoradar to dość kosztowna inwestycja. Za jeden taki sprzęt trzeba zapłacić ponad 100 tys. zł. Oczywiście rozważymy możliwość zakupu kolejnego fotoradaru, ponieważ te maszty działają przede wszystkim prewencyjnie: przestrzegają kierowców, zmuszają ich do bezpiecznej jazdy. Tak więc rozważymy to w przyszłorocznym budżecie – zapowiada Tamara Mytkowska, rzecznik ratusza. Tak czy inaczej, jedyny miejski bat na kierowców z ciężką nogą wakacji mieć nie będzie. – Mamy sygnały od mieszkańców konkretnych ulic, takich jak Piaskowa, Kwiatowa czy Jagiellońska. Jest już zgoda komendanta powiatowego policji, aby fotoradar wystawiać tam na trójnogu – informuje Adam Nadworski. W tym czasie cztery miejskie maszty poczekają sobie na lepsze czasy. Póki co, jako że życie nie znosi próżni, już znalazło dla nich nowe zastosowanie – niektórzy traktują je jak słupy ogłoszeniowe. Ministrowi ani wojewodzie raczej się to nie spodoba…