Tego można było się spodziewać. Przed tygodniem Danuta Masiak, wieloletnia dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Legionowie, złożyła rezygnację z pełnionej funkcji. Na razie nie wiadomo, kto ją zastąpi. W najbliższym czasie ratusz ma ogłosić konkurs na zwolnione stanowisko.
Pismo Danuty Masiak trafiło do Piotra Zadrożnego, zastępcy prezydenta Legionowa. Ten przyjął rezygnację i wspaniałomyślnie zwolnił dotychczasową dyrektorkę z obowiązku świadczenia pracy w okresie trzymiesięcznego wypowiedzenia. Teraz kolej na miejskich urzędników, których zadaniem będzie przygotowanie konkursu i wyłonienie nowego dyrektora placówki.
Ostatnio, kiedy Danuta Masiak przebywała na kilkumiesięcznym zwolnieniu lekarskim, jej obowiązki pełniły dwie inne zatrudnione tam panie. I tak ma być nadal. – W najbliższym czasie wdrożymy odpowiednie procedury i ogłosimy konkurs, który wyłoni nowego dyrektora Miejskiej Biblioteki Publicznej w Legionowie. Do tego czasu obowiązki dyrektora, w zależności od kompetencji, podzielone są pomiędzy dwie osoby – Izabelę Kruszewską, która pełniła obowiązki dyrektora w czasie nieobecności Danuty Masiak, oraz Annę Bęczkowską, główną księgową tej instytucji – mówi Tamara Mytkowska, rzecznik prasowy UM w Legionowie.
Wiele wskazuje na to, że na dyrektorskiej rezygnacji Danuty Masiak zaważyły perturbacje związane z przenosinami głównej siedziby MBP do budynku Centrum Komunikacyjnego oraz likwidacją tudzież planami likwidacji bibliotecznych filii. Społeczny zryw w obronie placówki przy ul. Sowińskiego (obecnie mieści się tam Powiatowa Instytucja Kultury – red.) przyniósł wiele negatywnych komentarzy dotyczących jakości pracy – wcześniej wysoko ocenianej (przynajmniej, sądząc z ich oficjalnych wypowiedzi, przez zwierzchników z ratusza) – wieloletniej moderatorki legionowskiego czytelnictwa. Zwolennicy działalności Danuty Masiak doceniali jej wkład w ożywienie biblioteki poprzez organizowanie konkursów, wystaw, spotkań autorskich i różnego rodzaju kursów czy koncertów. Przeciwnicy m.in. to właśnie… jej zarzucali, twierdząc, że takie przedsięwzięcia nie miały związku z zasadniczą działalnością wypożyczalni. Trudno powiedzieć, czy tych drugich było więcej. Jedno jest pewne: głośniej wyrażali swoje zdanie.
Głupota i sluzalczosc miejscowej jednak nie ma granic.