Dawniej, również w złodziejskim fachu, obowiązywały pewne zasady. Nie „pracowało” się na przykład u siebie, w swojej kamienicy lub dzielnicy. Czy sprawcy kradzieży sprzętu z siedziby Ochotniczej Straży Pożarnej w Kałuszynie owe reguły złamali, jeszcze nie wiadomo. Ale to możliwe, gdyż biorąc pod uwagę cel skoku, ich głupota jest bezgraniczna.
Do włamania i kradzieży doszło w nocy ze środy na czwartek (10–11 września). Z poczynionych na miejscu ustaleń wynika, że sprawcy najpierw przecięli siatkę ogrodzeniową, a następnie wyłamali drzwi do strażnicy. Później, przez nikogo nie niepokojeni, rozpoczęli plądrowanie obiektu.
Łupem przestępców padły między innymi specjalistyczne, wykorzystywane na przykład w wypadkach komunikacyjnych nożyce, piły, jak również agregat prądotwórczy. Na straty strażacy musieli spisać także blisko 300 litrów paliwa oraz… telewizor. Przeliczając to wszystko na pieniądze, prawie 25 tys. zł. – Nasi policjanci prowadzą teraz dochodzenie w tej sprawie. Sprawdzamy wszystkie tropy, przesłuchujemy świadków. Trwają czynności zmierzające do ustalenia sprawców i odzyskania skradzionego mienia – asp. Emilia Kuligowska z KPP w Legionowie. Z uwagi na dobro prowadzonego pod nadzorem prokuratury postępowania przygotowawczego policjanci nie chcą zdradzać nic więcej.
Co ciekawe sprawą kradzieży strażackiego sprzętu zainteresował się bodaj najbardziej znany (a przy okazji kontrowersyjny) polski detektyw Krzysztof Rutkowski. Korzystając z konta na profilu społecznościowym, potępił sprawców i oznajmił: „Zabieramy się za to!”. Czy za słowami pójdą czyny, trudno powiedzieć. Ze względu choćby na uwarunkowania prawne, o współpracy detektywa z legionowskimi kryminalnymi raczej nie ma mowy. Przynajmniej takiej w błyskach reporterskich fleszy. – Oficjalnie na ten temat nic nie wiemy. Nie wpłynęła do nas żadna informacja, żadne pismo – ucina spekulacje rzeczniczka legionowskiej KPP.