VOLVO V40T5 to kompromis pomiędzy elegancją i sportem. Potrafi zwrócić na siebie uwagę. Kiedy trzeba potrafi dać z siebie dużo więcej – jest prędki. Próżno w nim szukać sportowych oznaczeń typu GTI. Jest za to wiele mówiące sympatykom mocniejszych wrażeń T5. To najszybszy V40 z silnikiem o mocy 245 KM i 360 Nm momentu, 6,1 sek do setki i 250 km/h prędkości maksymalnej. Wow!
Kompaktowe Volvo już od pierwszego spojrzenia może się bardzo spodobać. Firma po raz kolejny udowadnia, iż stylistyka, która ma coś wspólnego z Ikeą podobać się może. Zgrabny hatchback wyróżnia się z tłumu i nie staje się nudny po dłuższej chwili. Spójna stylistyka szybko wpada w oko. To auto po prostu dobrze wygląda. Szczególnie atrakcyjny jest tył samochodu z dwoma dużymi końcówkami rur wydechowych. Bojowo wygląda też przedni zderzak.
Wnętrze auta to już klasyka stylu praktycznego. W pojazdach tej marki, jak w rzadko których nie można się pomylić po zajęciu miejsca we wnętrzu. Obsługa wszystkich urządzeń jest intuicyjna, mimo mnogości przycisków, która pozornie może początkowo onieśmielać. Panel środkowy poniżej deski rozdzielczej jak zwykle kryje za sobą półkę na drobiazgi. Na desce rozdzielczej najciekawszą zmianą, która niesamowicie się podoba jest wprowadzenie zegarów TFT. Dają możliwość wyboru trzech rodzajów wyświetleń – elegance, sport i performance. Można zmienić motywy w zależności od potrzeb i nastroju. Obraz zawsze jest wyraźny i czytelny. Fotele są bardzo wygodne i dobrze trzymają na boki. Szeroki zakres regulacji pozwala znaleźć optymalna pozycję do podróżowania. Klimatyzacja dwustrefowa dodatkowo uprzyjemni podróż. Zastosowane materiały przyjemne w dotyku, oraz ich spasowanie to zdecydowanie klasa premium. Tylko bagażnik z pojemnością 335l nie rzuca na kolana. Konkurencja ma więcej. Na tylnej kanapie mogło by też być więcej miejsca dla dużych pasażerów. Ale nie chciejmy za dużo, przecież to auto sportowe, przynajmniej o takim zacięciu, więc dużo miejsca ma być z przodu i jest.
W temacie trakcji konstruktorzy się także popisali. Prowadzenie auta bez zarzutu, nie ma płużenia przodem. Zawieszenie przyjemnie twarde, to kompromis między komfortem a sportem. Mocy nie brakuje. Jest zawsze wtedy, gdy jest potrzebna, auto ochoczo przyspiesza jak diesel, od 1500 obr/min. Na suchym asfalcie przyspieszenie bardzo wciska w fotel, to przecież 6,1 do setki i pojazd przyjemnie aż chce lekko myszkować po drodze. W połączeniu z 6-biegową skrzynią automatyczną z łopatkami przy kierownicy ten zestaw tworzy bardzo zgrabny duet. Auto jednak najlepiej czuje się na długich szybkich zakrętach z równym asfaltem. Tam przydają się łopatki.
Przy rozsądnym operowaniu pedałem przyspieszenia Volvo V40 T5 potrafi spalić 9,5 – 11 litrów w mieście i 6,5 – 7 litrów poza miastem. Przy spokojnej jeździe poza miastem uzyskanie spalania poniżej 6 litrów nie jest problemem. Gdy sobie pofolgujemy zużycie może być takie, za które nie chcielibyśmy płacić.
Ceny już od 136 000 zł. Konkurenci są drożsi i słabsi! Duży plus dla szwedzkiej marki. Silnik zapewnia świetne doznania, sporo frajdy z jazdy i sportowo-basowo brzmi, pewnie rozpędzając samochód.
VOLVO V40 T5 bardzo przypadł nam do gustu. Nie ma żadnych kompleksów na drodze. To inni mogą mieć kompleksy. Jest przyjemny, mocny, łatwy w prowadzeniu. Twarzyczki już się nam śmieją na samo wspomnienie niezwykle przyjemnego auta.