Wygląda na to, że od 1 stycznia legionowianie jednak nie będą czerpać korzyści z posiadania karty „Warszawa Plus”. Jeden z zapisów uchwały rady miasta w tej sprawie zakwestionował mazowiecki wojewoda. Ratusz ma dwa wyjścia: albo szybko ją zmieni, albo wybierze drogę sądową.
W ślad za swoją decyzją Jacek Kozłowski nadesłał do ratusza tak zwane rozstrzygnięcie nadzorcze. Poszło o to, że do zniżek w opłatach za bilety okresowe Zarządu Transportu Miejskiego mieliby prawo wyłącznie mieszkańcy zameldowani w Legionowie. – Według wojewody takie kryterium jest niezgodne z obowiązującymi przepisami. Uchwała powinna dotyczyć osób zamieszkujących, a nie zameldowanych – mówi Tamara Mytkowska, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Legionowie.
Kryterium zameldowania urzędnicy wybrali z jednego, zasadniczego powodu: chcieli uprościć procedury związane z otrzymaniem karty i weryfikacją uprawnień do jej posiadania. Jak widać, dobrymi chęciami wysłane jest nie tylko piekło, ale też ratuszowe korytarze. – Mamy w tej chwili dwie opcje. Możemy złożyć skargę do sądu na rozstrzygnięcie wojewody albo zmienić naszą uchwałę. Radcy prawni analizują pismo wojewody (kilka jego zapisów wygląda ponoć na wewnętrznie sprzeczne – red.) i decyzja jeszcze nie została podjęta – dodaje rzeczniczka.
Jedno jest pewne: przez kolizję z pierwszym artykułem Ustawy o samorządzie gminnym wprowadzenie karty „Warszawa Plus” opóźni się w mieście o co najmniej miesiąc. I to pod warunkiem, że nowi radni bez zbędnej zwłoki skorygują zapis, który w opinii wojewody jest niezgodny z prawem. Tak czy inaczej, rykoszetem oberwą pasażerowie. – Jeżeli zdecydujemy się zmienić uchwałę i wprowadzić na przykład kryterium zamieszkania albo odprowadzania tu podatku, to mieszkańcy będą niestety musieli raz czy dwa razy w roku pofatygować się do urzędu, żeby potwierdzić nam dalsze uprawnienia do korzystania z tej zniżki w Legionowie – zapowiada Tamara Mytkowska.
Wstępne szacunki wskazują, że miejskie dofinansowanie do programu „Warszawa Plus” wyniesie rocznie około 600 tys. zł.
Przecież to nic nowego. Jakość obsługi prawnej urzędu miasta wydaje się być na dość niskim poziomie biorąc pod uwagę inne kwestie, np. uchwała w sprawie wodomierzy na własnym ujęciu wody oraz odwołania dotyczące odszkodowań za grunty zajęte pod drogi publiczne. Sprawy są uwalane później przez organy wyższego szczebla a urząd, tj. podatnik, płaci koszty sądowe i tak z własnej kieszeni.
„MINUS DLA WOJEWODY” ? Czy Pan Waldek wie co pisze?
Jeżeli nasi samorządowcy nie potrafią zdefiniować tak podstawowego pojęcia, jak wspólnota samorządowa, to czego można od nich oczekiwać. A Pan Panie Waldku to chyba chce zostać naczelnym, bo już wypisuje Pan takie w ostatnim czasie farmazony, żeby się podlizać, że to już nie jest słynna „pomroczność jasna”, ale pomroczność ciemna.