Spotykają się często, ale z tej okazji tylko raz do roku. W poniedziałek przy wigilijnym stole zasiadły członkinie Legionowskiego Klubu Amazonek. Przed ponad trzema laty powstał on u boku Stowarzyszenia Pomocy Potrzebującym „Nadzieja”. I wciąż zdrowo się rozwija.
– Człowiek zdrowy nigdy nie zrozumie chorego. Kiedy ten jest w gronie takich samych osób, których dopadło to samo i na to samo się leczą albo z tego wyszły, rodzi się siła, żeby razem wspierać się i dodawać sobie otuchy – podkreśla Jadwiga Szuba, przewodnicząca Legionowskiego Klubu Amazonek. – W grupie łatwiej można walczyć z różnymi przeciwnościami. Najgorsze jest zamknięcie się w sobie i siedzenie w domu – dodaje szef stowarzyszenia Roman Biskupski. Legionowskie amazonki doskonale o tym wiedzą. Dlatego snując swe przyszłoroczne plany, starają się możliwie najszczelniej wypełnić organizacyjny kalendarz.
– Na pewno będzie trochę przyjemności wyjazdowej, integracyjnej, ale też działania profilaktyczne. No i oczywiście chcemy w przyszłym roku zrobić drugi Marsz Różowej Wstążeczki, więc też trzeba będzie się przygotować – mówi pani Jadwiga. Teraz, po 27 latach od założenia pierwszego w kraju klubu amazonek, takie pomysły nikogo nie dziwią. Wtedy, o czym przypomniała jedna z jego założycielek, kobiety po mastektomii miały o wiele trudniej. – Zwykle one były operowane i zostawiane same sobie. Przekaz brzmiał: „Cieszcie się życiem, bo macie to życie”, a jakie ono będzie, to już lekarzy i służby zdrowia nie bardzo obchodziło – wspomina Zofia Michalska.
Na szczęście to odległa przeszłość. Dziś blisko 40 legionowskich amazonek pomaga nie tylko sobie nawzajem, ale wychodzi ze swym przesłaniem na zewnątrz. Promując profilaktykę i lecząc ducha kobietom, którym choroba poraniła ciało. – Te panie stworzyły taką fajną rodzinę. Skończyły też specjalne kursy i uzyskały uprawnienia do dyżurów, które pełnią w porozumieniu z władzami Szpitala Onkologicznego w Wieliszewie – mówi Roman Biskupski. – Te wszystkie wspólnie spędzane chwile są naprawdę bardzo sympatyczne i cenne. Dziewczyny są uśmiechnięte, szczęśliwie, i chyba o to w tej naszej działalności chodzi – dodaje Jadwiga Szuba.
Idąc za prozdrowotnym ciosem, Stowarzyszenia Pomocy Potrzebującym „Nadzieja” chce w najbliższym czasie zwrócić się do panów mających problemy z prostatą. – Po rozmowie z onkologami z Wieliszewa stwierdziliśmy, że jest to duży problem i najprawdopodobniej w 2015 roku stworzymy grupę tych, którzy chcą się zabezpieczyć w sensie uzyskania informacji od specjalistów czy odpowiedniego postępowania i niebania się tej choroby – zapowiada prezes Biskupski. Dziesięcioletnie doświadczenie powinno pomóc organizacji w pisaniu projektów i uzyskaniu grantów na nową działalność. Grono potencjalnych beneficjentów jest w każdym razie spore.