Na początku grudnia obok siłowni plenerowej przy ulicy Królowej Jadwigi wyrosła nowa konstrukcja do ćwiczeń. Oczywiście nie sama z siebie. Stało się tak za sprawą kilkunastu legionowskich zapaleńców. Postanowili oni przeszczepić na lokalny grunt street workout – wymyśloną za oceanem uliczną dyscyplinę sportową.
– Jakieś dwa lata zacząłem robić w Legionowie pierwsze treningi, wykorzystując place zabaw czy boiska, gdzie na bramce można było potrenować podciąganie lub jakieś wejścia siłowe. I pomyślałem, że fajnie byłoby ruszyć z tematem i zrobić tu miejsce do ćwiczeń z prawdziwego zdarzenia – wspomina Jakub Orłowski, jeden z lokalnych pionierów street workout’u. Zjednoczenie zwolenników tego pomysłu ułatwiło hasło rzucone na znanym portalu społecznościowym. Wkrótce, dzięki inicjatywie lokalnej, pojawiła się szansa na pieniądze mające pomóc w jego realizacji. Niestety, pierwsze zetknięcie z tą formą wspierania mieszkańców przez jednostki samorządu terytorialnego zakończyło się fiaskiem.
We wrześniu, korzystając z cennego wsparcia, młodzi sportowcy spróbowali ponownie. – Z pomocą przyszła nam radna Anna Łaniewska, która odwaliła kawał dobrej roboty, szczególnie od strony formalnej, bo ogarnęła całą „papierologię”. Gdyby nie ona, nie byłoby tego – mówi członek teamu Street Workout Legionowo. – Oczywiście wymagało to wypełnienia wniosku oraz kilku załączników, z czym się uporaliśmy w miarę prężnie. Potrzebne były mapy projektowe i pozwolenia. Później nastąpił punkt kulminacyjny, czyli praca fizyczna – dodaje Anna Łaniewska z KZB Legionowo. Z nią akurat nie było problemu. W ramach hartowania mięśni na poczet przyszłych akrobacji społecznicy zasuwali aż miło. Kiedy przygotowali solidne fundamenty, na miejscu stanęła wielofunkcyjna, warta 25 tys. zł konstrukcja do uprawiania street workoutu. I od razu, niezależnie od wieku, przypadła legionowianom do gustu. – Przede wszystkim jest to fajna forma treningu funkcjonalnego, czyli ćwiczenia z obciążeniem własnego ciała. Zaczynamy od najprostszych elementów typu pompki czy pompki na poręczach, podciąganie na drążkach, unoszenie nóg ze zwisu, po to, by z czasem przejść do bardziej wymyślnych ewolucji – mówi Jakub Orłowski. Zawsze należy jednak pamiętać o intensywnej rozgrzewce i dostosowaniu ćwiczeń do swoich możliwości. Później właściwie można już zapomnieć o tradycyjnych siłowniach i klubach fitness. Bo rekreacja pod chmurką jest i zdrowsza, i tańsza.