Długo to trwało, ale w końcu się udało. Po miesiącach przygotowań, ustaleń i umów legionowska straż miejska zaczęła w końcu usuwać z ulic miasta samochodowe wraki. Jako pierwszy w swoją ostatnią drogę został odholowany volkswagen passat, który kila lat stał na parkingu przy ul. Siwińskiego.
– Długo się do tego przygotowywaliśmy. Na przeszkodzie stały formalności, formalności i jeszcze raz formalności. Dodatkowo daliśmy też ostatnią szansę ich właścicielom, o ile tacy są, na usunięcie ich. Tydzień temu nakleiliśmy na te samochody informacje i daliśmy im siedem dni na to, aby we własnym zakresie te pojazdy sholowali, czy uprzątnęli – mówi Adam Nadworski, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Legionowie.A ponieważ niewielu właścicieli samochodowego szrotu na to ostatnie wezwanie odpowiedziało, wraki zaczęto usuwać. Zajęła się tym firma z Modlina, wyłoniona w przetargu ogłoszonym przez starostwo powiatowe. – Pierwszy wrak z Legionowa, z ul. Siwińskiego odjechał na parking strzeżony. Będzie tam przetrzymywany przez sześć miesięcy i jeśli przez ten czas jego właściciel nie zostanie dalej ustalony i nie zgłosi się do straży miejskiej lub policji, bo policja również będzie miała informację o sholowanym pojeździe, to z mocy przepisów taki samochód będzie przechodził na własność gminy – mówi Adam Nadworski. A gmina będzie się zrzekała do niego praw, na rzecz firmy, która je odholowuje. Będzie to w pewnym sensie rekompensata za sześciomiesięczne parkingowanie takiego pojazdu.
Za usunięcie wraku z ulic, miasto zapłaci tylko jednorazową kwotę 360 złotych za jego odholowanie. Gmina więc stratna nie będzie. Może się też okazać, że na tym przedsięwzięciu być może jeszcze trochę zarobi. – W momencie gdy miasto otrzymuje pojazd na własność, może się ubiegać o zwrot prawie czterech tysięcy złotych z Funduszu Ochrony Środowiska. Tak przynajmniej jest do końca tego roku. Czy w przyszłym te przepisy będą dalej obowiązywały, to się jeszcze okaże – mówi komendant Nadworski.
Póki co straż miejska do odholowania wyznaczyła osiem pojazdów. Już jednak wiadomo, że przynajmniej w dwóch przypadkach, ich właściciele lub użytkownicy, na własną rękę usunęli je z pasa drogowego. Akcja odholowywania wraków będzie kontynuowana.