Swą ostatnią przed świętami sesję miejscy radni odbyli w nietypowo, bo w czwartek. Ale na tym wyjątkowość ich spotkania się nie skończyła. Należało ono do tyleż urozmaiconych, co ciekawych. Między innymi za sprawą pierwszych pohukiwań okrojonej w tej kadencji opozycji.
Zanim radni zaczęli swą drugą sesję, zaproszono ich do radiowozu. Na szczęście dla lokalnej demokracji nie w charakterze zatrzymanych, lecz oficjeli. Bo Legionowo znów dorzuciło się policjantom do nowych czterech kółek. – Panie prezydencie, szanowna rado, bardzo pięknie w imieniu podległych mi policjantów dziękują za to, że będziemy mogli patrolować miasto tym pięknym radiowozem – powiedział nadkom. Paweł Piasecki, Komendant Powiatowy Policji w Legionowie.
Tego dnia pięknie i spokojnie było też, choć z przerwami, na sali obrad. Początek sesji należał do przybyłych ze stołecznego Biszkeku gości z Kirgistanu. Legionowo to stały punkt na trasie delegacji organizowanych pod auspicjami Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. – Przyjechaliśmy do Polski w celu zapoznania się z waszymi osiągnięciami w dziedzinie samorządności, szczególnie jeśli chodzi o uczestniczenie w niej mieszkańców. Odbyliśmy już bardzo interesującą rozmowę z prezydentem, a teraz jesteśmy szczęśliwi, że mamy możliwość zobaczenia, jak wygląda sesja rady – rzekła z mównicy Nadia Dobriesowa, przedstawicielka delegacji z Kirgistanu. – Tam przez lata był jeden „słuszny” prezydent, no ale mieli rewolucję, pięknie nazwaną „rewolucją tulipanów”, i od tego czasu próbują przebudowywać to państwo. Najbardziej zdumieni byli tym, jak mało rząd ingeruje w to, co dzieje się w samorządzie. U nich nawet dyrektora miejskiego ośrodka kultury mianuje premier – mówi Roman Smogorzewski.
Kiedy Kirgizi nasycili się atmosferą demokracji, piątej już grupie studentów z Legionowa wręczono prezydenckie stypendia. W gronie ośmiu osób znalazły się cztery, które otrzymały je po raz drugi. Później przyszedł czas na realizację właściwego porządku obrad. Leszek Smuniewski miał jednak do niego jedną, zasadniczą uwagę. – Projekty uchwał powinny być opiniowane przez właściwą komisję rady. Z przyczyn oczywistych pierwsze cztery projekty nie mogą być zaopiniowane, ponieważ jako piąty merytoryczny punkt umieścił pan rozpatrzenie projektu uchwały w sprawie powołania stałych komisji. Dlatego radny zaproponował zmianę kolejności realizowania kilku punktów. Mając wszak świadomość, że w statucie jest zapis pozwalający w szczególnych przypadkach odstąpić od opiniowania uchwał przez komisje. U przewodniczącego zrozumienia nie znalazł. – Moim zdaniem nie musimy opiniować tych punktów. Możemy, ale według naszego statutu nie musimy. Dla pewności Janusz Klejment odwołał się do wiedzy urzędowej prawniczki. – Myślę, że odpowiedzi udzielił już sam wnioskodawca, powołując się na ustęp piąty paragrafu dwudziestego siódmego. Tak więc w przypadkach szczególnych można odstąpić od opiniowanie przez komisje. Jest to możliwe – orzekła Agnieszka Zielińska, radca prawny UM. Mimo to, opozycyjny radny nadal obstawał przy swoim. – Ja rozumiem przypadek szczególny, kiedy trzeba szybko podjąć jakąś uchwałę. Na przestrzeni ostatnich lat wielokrotnie korzystaliśmy z tego zapisu. Ale czy przypadkiem szczególnym jest to, że pan przewodniczący tak a nie inaczej skonstruował porządek obrad?
Głosowanie w sprawie swego wniosku Leszek Smuniewski oczywiście przegrał. Ale już nie tak sromotnie, jak to było udziałem opozycji w poprzedniej kadencji. Poparło go sześciu radnych, a trzech wstrzymało się od głosu. Zachowując dystans do sedna sprawy, próbę sił w nowej radzie prezydent obserwował na spokojnie. – Ja akurat nie traktuję tego jako coś złego. Wolałbym bardziej merytoryczne uwagi, które posuwają sprawę do przodu, a nie uwagę w stylu „co było pierwsze: jajko czy kura”. Ale to dobrze, że radny Smuniewski postanowił przejść do opozycji. Myślę, że dzięki temu będzie ona konstruktywna i merytoryczna – uważa Roman Smogorzewski. Jeśli rzeczywiście tak się stanie, mieszkańcy raczej na tym zyskają. Pod warunkiem, że rządząca większość głosu swych oponentów od czasu do czasu posłucha.