Dzień przed sylwestrowymi szaleństwami miejscy radni musieli trochę poradzić. W kolejny rok miasto winno bowiem wejść z porządkiem w papierach. Zwłaszcza tych dotyczących publicznych pieniędzy. Pojawiły się również pomysły, jak wydawać ich mniej i robić to mądrzej.
Na początek, przy okazji korekty wieloletniej prognozy finansowej, wypłynęła kwestia legionowskiego „debetu”. – Wskaźnik zadłużenia na koniec tego roku wynosi 10,06 procenta, przy dopuszczalnym 10,33 procenta, ale jest on tak wysoki z uwagi na to, że wykupiliśmy obligacje, których termin wykupu przypadał na rok przyszły. Zaoszczędziliśmy przez to ponad 300 tysięcy złotych odsetek – zakomunikowała miejska skarbniczka Jolanta Ćwiklińska. Czy ta okrągła sumka osłodziła radnym na oko wysoki poziom długu, trudno powiedzieć. Sądząc po głosach z sali, chyba nie wszystkim.
Inna sprawa, że o oszczędnościach wspominano we wtorek częściej. Choćby omawiając przymiarki do nowego przetargu na odbiór miejskich śmieci. Przepisy i zdrowy rozsądek nakazują z każdym rokiem zwiększać ilość odpadów nadających się do ponownego wykorzystania. I dlatego już za około pół roku legionowian czekają w tej kwestii zasadnicze zmiany. – Będziemy chcieli zachęcić mieszkańców, także zabudowy wielorodzinnej, żeby dzielili śmieci na dwie frakcje. Dostaną do dyspozycji dwa kosze: na odpady mokre i suche. Podobny system będzie funkcjonował w domkach jednorodzinnych – zapowiada Roman Smogorzewski. Miasto – m.in. poprzez dalsze promowanie i rozdawanie kompostowników – ma też podjąć działania zmierzające do ograniczenia produkcji odpadów zielonych. Również na terenach legionowskiej SMLW.
O ekologię i ekonomię ratusz zadba też inaczej. Zaczęło się od wojewody, który zakwestionował przyjęte przez radnych kryteria udziału w programie ZTM-u „Warszawa Plus”. Choć akurat z tą decyzją – ze względu na opieszałość sądów – miasto walczyć nie zamierza. I bez tego wiadomo, że w Legionowie ruszy on najwcześniej za trzy miesiące. – Złożenie skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego spowodowałoby znaczne opóźnienie wprowadzenia systemu dopłat do biletów, przewidzianych w systemie „Warszawa Plus” dla mieszkańców Legionowa. Dlatego też w najbliższym czasie zostanie przedstawiony nowy projekt uchwały w sprawie dopłat do biletów na przejazd środkami lokalnego transportu zbiorowego – odczytał skierowane do radnych pismo przewodniczący Janusz Klejment. – Oczywiście użyjemy w uchwale (sugerowane przez wojewodę – red.) kryterium zamieszkania, ale będziemy też starali się nałożyć na mieszkańca obowiązek udowodnienia, że naprawdę stale zamieszkuje on na naszym terenie. Takim dowodem na pewno będzie prowadzenie zarejestrowanej w mieście działalności gospodarczej albo dowód, że swój PIT rozlicza w Legionowie – dodaje prezydent.
Jego zdaniem, rok powyborczy to dobry czas na zmianę zasad łożenia przez miasto na publiczny transport. Roman Smogorzewski uważa, że Legionowo zbyt wiele dopłaca do udogodnień, z których korzystają ludzie z całego powiatu. „Wspólny bilet” pochłania rocznie prawie połowę wszystkich wydatków na komunikację. – Zrobiliśmy ostatnio badania, ilu mieszkańców korzysta, z czego i na jakich stacjach kolejowych. Wychodzi nam, że wielokrotnie taniej i korzystniej dla nich będzie kupować bilety miesięczne na Koleje Mazowieckie, na te pierwsze 10 km. To może być dużo tańsze, niż te 14 zł, które dopłacimy w ramach systemu „Warszawa Plus”. Może też spowodować, że rocznie ponad 1 mln zł zostanie w miejskim budżecie – mówi Roman Smogorzewski.
Jak zatem widać, legionowska hojność zaczyna mieć swoje granice. Granice miasta.