Wymienione w tytule przymiotniki, jakkolwiek kojarzące się z kobiecą literaturą, dotyczą tegorocznego legionowskiego budżetu. Takimi właśnie słowami określił go prezydent Roman Smogorzewski podczas środowej sesji rady miasta, gdy rekomendował dokument jej członkom. Po głosowaniu wyszło na jaw, że nie udało mu się przekonać tylko dwóch.
Układ sił w bieżącej kadencji Rady Miasta Legionowo nie pozostawiał złudzeń co do finału debaty nad legionowskim budżetem na 2015 rok. Jeśli chodzi o liczby, dochody określono w nim z grubsza na 183, zaś wydatki na 178 mln zł. Z grubsza, gdyż jak przypomniał prezydent, w ciągu roku budżet będzie aktualizowany i dostosowywany do bieżących potrzeb miasta. Nie zmieni się zapewne tylko jedno: zamiast „zwyczajowego” deficytu, przewidziano w nim stosunkowo niewielką, kilkumilionową nadwyżkę.{mp4}280115|512|384|{/mp4}
Dyskusja nad kształtem miejskiego budżetu nie była długa. Swe zastrzeżenia wobec niego wyraził jedynie radny Leszek Smuniewski, punktując m.in. mniejsze wydatki na oświatę, ochronę zdrowia, opiekę społeczną oraz inwestycje (to około 20 proc. budżetu – red.) i nieuwzględnienie w projekcie większości zgłoszonych przez radnych wniosków w tym zakresie. Pochwalił natomiast zmniejszenie środków na utrzymanie administracji publicznej. Kilku innych radnych ograniczyło się do wyrażenia aprobaty dla prezentowanego im dokumentu. Broniąc się przed zarzutami dotyczącymi budżetu, prezydent podkreślił m.in. jego inwestycyjną rozwagę, romantyzm dostrzegając z kolei w ufności, że po stronie wydatków uda się go w trakcie roku rozbudować. Tak jak to już w przeszłości wielokrotnie bywało.