Miejska komisja oświaty, kultury i sportu jest tyleż liczna, co otwarta na sprawy, którymi się zajmuje. Dlatego, gdy jej szef zaproponował wyjazdowe posiedzenie w Zespole Szkół nr 1, państwo radni od razu zgłosili swą gotowość. Zapewne tak chętnie, jak za czasów własnej edukacji zgłaszali się do odpowiedzi.
– Idea jest prosta: chcemy bardziej wyjść do rodziców, do nauczycieli, po to, żeby poznać ich problemy. Nie ogólnie, ale z nastawieniem na konkretną szkołę. Te spotkania mają odbywać się cyklicznie. W tym roku zaplanowaliśmy odwiedzenie wszystkich placówek szkolnych, w przyszłym prawdopodobnie będą to przedszkola – zapowiada Andrzej Piętka, przewodniczący miejskiej komisji oświaty, kultury i sportu. Ratusz na taką aktywność radnych patrzy przychylnie. Plusów im co prawda nie stawia, ale ma nadzieję, że przy okazji poznawania lokalnej oświaty wiele się nauczą. A później wykorzystają tę wiedzę, pomagając jej miejskim sternikom zapracować na świadectwa z czerwonym paskiem.
– Myślę, że takie spotkania radnym, zwłaszcza tym, którzy pełnią pierwszą kadencję, są bardzo potrzebne, żeby mogli poznać placówki, kadrę – ich sukcesy, ale i problemy. Będą też dzisiaj przedstawiciele rodziców, rady pedagogicznej, tak więc może się tu wywiązać bardzo ciekawa dyskusja na temat tej szkoły i tego środowiska – uważa Piotr Zadrożny, zastępca prezydenta Legionowa.
Rozmawiać z pewnością jest o czym. W 45 klasach (w tym trzech integracyjnych) najstarsza legionowska szkoła kształci 1161 uczniów. Czasem, jak przyznaje dyrektor placówki, czyniąc to w dość prowizorycznych warunkach. I należałoby je poprawić. – Liczymy, że to spotkanie przyniesie jakieś wymierne korzyści dla szkoły; że władze miasta znajdą środki finansowe na poprawienie bazy lokalowej i warunków nauczania – mówi Krzysztof Wołejko, dyr. Zespołu Szkół nr 1 w Legionowie. Wiadomo już nawet, od czego trzeba by zacząć. – Marzymy o tym, żeby pawilon, który niektórzy nazywają blaszakiem, a tam nadal uczą się dzieci z najmłodszych klas, został zburzony i powstał na jego miejscu nowoczesny budynek, spełniający współczesne wymogi i standardy – dodaje wieloletni dyrektor „jedynki”. Przydałaby się tam też ścianka oddzielająca toalety od pomieszczeń, w których odbywają się zajęcia. Jednym tchem wymienia on również remont pracującej na pełnych obrotach, wydającej dziennie 550 posiłków kuchni oraz chęć posiadania sklepiku szkolnego z prawdziwego zdarzenia.
Chcąc uwiarygodnić szkolne postulaty, Krzysztof Wołejko zabrał radnych na krótki obchód po swych włościach. Jeśli wcześniej byli wśród nich jacyś nieprzekonani, wrócili skłonni do wparcia potrzebnych inwestycji. O ile to samo powtórzy się w każdej szkole, szef komisji może mieć kłopot. Bo budżet miasta z gumy przecież nie jest. – Miejmy nadzieję, że szkoły podejdą do tematu rozważnie i nie ograniczą się tylko do oczekiwań finansowych, bo to chyba nie są jedyne problemy. Mogą one też dotyczyć długości zajęć lekcyjnych w poszczególnych placówkach czy ich warunków lokalowych – sądzi Andrzej Piętka. Tak czy inaczej, podczas kolejnych wyjazdowych posiedzeń radni z komisji oświaty wezmą cenne, edukacyjne „korki”. Za cztery lata, na wyborczym egzaminie, taka wiedza będzie jak znalazł.