Potoczne określenie ludzkiego zadka z rzadka trafia na teatralne afisze. A jeśli już, tak jak choćby w Legionowie, część społeczeństwa to oburza. Niepotrzebnie. Pokazany w Scenie 210 spektakl „Dupa” z pewnością zasługiwał na cieplejszą reakcję. Choćby dlatego, że intencją jego twórcy wcale nie było szokowanie widzów. Pozory rzeczywiście bywają mylące.
Autor przedstawienia, Henryk Hryniewicki, pod błahą z pozoru fabułą starał się ukryć istotne życiowe treści. – Jest to dla mnie niezwykle głęboki tekst, ogólnie rzecz biorąc o kondycji wrażliwego człowieka, który stara się jakoś odnaleźć w otaczającej go rzeczywistości – mówi artysta. Rzecz dzieje się na wysypisku śmieci, okupowanym tymczasowo przez dwóch dociekliwych meneli. Pewnego ranka panowie Józek i Gutek odkrywają na swych włościach sporych rozmiarów tyłek. I choć tuż po przebudzeniu rozmowa im się nie klei, później razem biorą się za szukanie jego właściciela.{mp4}30415|512|384|{/mp4}
Zabawny początkowo dialog przeradza się z czasem w poważne dysputy o rozterkach współczesnego człowieka. I o tym, co dla niego powinno być najważniejsze. Roztrząsanie wśród zwałów śmieci kwestii dotyczących filozofii czy etyki tylko z pozoru jest nie na miejscu. Bo jeśli potraktować je metaforycznie, nagle wszystko do siebie pasuje. – W pewnym sensie jest to też opowieść o tym, że warto na co dzień zauważać najbliższe nam osoby, że nie jesteśmy na tym świecie sami. Osoby, z którymi możemy pogadać, a kiedy mamy ciężkie chwile, są w stanie nas wesprzeć – dodaje twórca „Dupy”.
Sobotni spektakl Teatru Nemno był zarazem teatrem jednego aktora. Oprócz nadania osobowości dwóm pacynkom, Henryk Hryniewicki był także scenografem, reżyserem, a nawet wykonawcą pojawiającej się w sztuce piosenki. Najważniejsze jest jednak to, że z każdej z tych ról świetnie się wywiązał. Dzięki temu Scena 210 udanie nawiązała do swych teatralnych tradycji. I dała widzom czytelny sygnał, że ma apetyt na ciąg dalszy. – Powrót do przeszłości może nie zawsze jest mile widziany, ale akurat w tych okolicznościach dobrze byłoby, żeby Scena 210 nie tylko bawiła ludzi podczas potańcówek, zajęć dla dzieci czy innych imprez, ale przede wszystkim wróciła do tego, co było jej bardzo istotnym elementem, czyli do teatru. Jak sama nazwa wskazuje, Scena musi po prostu żyć – uważa Jolanta Żebrowska ze Stowarzyszenia Myślących Pozytywnie. Musi, bo inaczej, cytując na koniec tytuł kwietniowego spektaklu, będzie do „Dupy”.