W środowy wieczór ratuszową sceną zawładnęły trzy sceniczne legendy. Pod szyldem Old Spice Girls wystąpiły przed legionowską publicznością Emilia Krakowska, Lidia Stanisławska i Barbara Wrzesińska. Nazwa ich trupy nie kłamała: panie, pardon, dziewczyny rzeczywiście okazały się pikantne.
W powyższym składzie artystki rozśmieszają rodaków od ponad dwóch lat. I to z dobrym skutkiem, gdyż swój – jak same mówią – babski kabaret oparły na solidnych, literacko – muzycznych podstawach, m.in. tekstach Marii Czubaszek, Mariana Hemara czy Juliana Tuwima. A później okrasiły je dużą porcją własnych pomysłów i obserwacji.
– To jest taki kolaż duetów, tercetów, zabawnych piosenek i aktualnych żartów, które sobie modyfikujemy zgodnie z realną sytuacją. Jest trochę o życiu, trochę dowalamy facetom. W ogóle staramy się, żeby to było blisko życia. Jeśli publiczność reaguje śmiechem, to znaczy, że trafiłyśmy – mówi Lidia Stanisławska. Sądząc po reakcjach tej ratuszowej, urokowi trzech dam Legionowo uległo od pierwszej minuty dwugodzinnego spektaklu. Pomógł w tym również ich zawodowy profesjonalizm, który sprawił, że skecze i piosenki podały naprawdę po mistrzowsku. – Przywiozłyśmy trochę humoru, ponieważ jest smutno, wszyscy są podenerwowani. Jesteśmy odtrutką na to, co w niedzielę działo się przy urnach. Niesiemy uśmiech i radość wieku dojrzałego – mówi Emilia Krakowska.
Patrząc na sceniczną werwę artystek, niejeden widz zadawał sobie pewnie pytanie: jak one to robią? Tyle że bohaterki wieczoru same także tego nie wiedzą… – To są chyba geny, to jest chyba usposobienie, a poza tym, czasami jest to taka trochę forma „na wynos”. Bo bywają momenty, że same ładujemy akumulatory, czytając książkę, ziewając i się relaksując. Właśnie po to, żeby później mieć siłę do ataku – zdradza Lidia Stanisławska. W środę bez wątpienia ów szturm zakończył się sukcesem, nie tylko zresztą frekwencyjnym. Jego tajemnicę rozwikłać jest stosunkowo łatwo. Pod angielską nazwą Old Spice Girls sprzedały po prostu to, co Polacy od dawna także określają w trzech słowach: stare, ale jare.