Trudno powiedzieć, czy tym razem trzynastka okazała się pechowa. Z pewnością jednak to trzynasty punkt majowej sesji rady miasta wzbudził najwięcej kontrowersji. Dotyczył zatwierdzenia niezmienianych od dwóch lat taryf za zbiorowe zaopatrzenie w wodę i odprowadzanie ścieków. Taryf, które mimo sprzeciwu radnych od 1 lipca i tak wejdą w życie.
O powodach podwyżki – wśród nich rosnących, niezależnych do PWK kosztach funkcjonowania firmy – wyczerpująco mówił szef Przedsiębiorstwa Wodociągowo – Kanalizacyjnego. Do przewodniczącego rady te argumenty jednak nie trafiły. – Jakby pan u mnie pracował, nawet nie jako szef produkcji, ale jako kierownik, to następnego dnia już by pan nie pracował. Jadę ostro. Bo nie jest zasadne to, co pan przedstawia nam na klubie czy na komisji. Pan tłumaczy, że robi nowoczesne inwestycje i kupuje nowoczesne samochody. To nie jest dla mnie żadnym powodem do podniesienia ceny, a wręcz obniżenia ceny – oświadczył Janusz Klejment. Odpowiadając przewodniczącemu, prezes PWK nie lał wody i powołał się na liczby.
– Aktywa spółki z poziomu 20 mln zwiększyły się do 62 mln zł, a jej przychody również uległy zwiększeniu. Jeśli pan mówi, że w tym układzie zwolniłby pan zarządzającego, to myślę, że pana firma już dawno powinna upaść – odrzekł Grzegorz Gruczek.
Po tak dynamicznym preludium do głosu doszli radni. Część z nich tonem wypowiedzi Janusza Klejmenta zdawała się być, delikatnie mówiąc, zaskoczona. – Jeżeli już oceniamy prezesa firmy, to moim zdaniem, patrząc na jej rozwój, należałoby postawić prezesa jako wzór, a nie tak totalnie skrytykować – powiedział Andrzej Piętka (Porozumienie Prezydenckie). A jego młodszy klubowy kolega, Adam Aksamit, dodał: – Zachęcam wszystkich radnych do poczytania trochę na temat czystości wody w naszym mieście i dlaczego jest taki nacisk, aby podłączać się do miejskiej kanalizacji. I co pijemy w tym momencie, a co będziemy pili za 10, 15 czy 20 lat. Łatwej okazji do zaprotestowania przeciw podwyżkom nie wykorzystała też skromna opozycja. – Bez wątpienia olbrzymi przeskok technologiczny, ale także estetyczny miał miejsce zarówno jeśli chodzi o siedzibę, jak i park maszynowy, który obecny tu pan prezes odnowił. Myślę, że dużo wyższa jest też jakość świadczonych usług – ocenił Leszek Smuniewski. To wszystko jednak kosztuje. Przewodniczący Klejment zarzucił prezesowi, że pieniędzy na modernizacje szuka w kieszeniach legionowian. Ten zaś znów sięgnął po liczby. I przypomniał, że w ciągu ośmiu lat PWK zbudowało 44 km sieci wodociągowej oraz prawie 50 km sieci kanalizacyjnej. I aż 50 mln zł pozyskało na inwestycje ze środków unijnych. – Czyli mówienie, że próbujemy korzystać ze źródeł finansowania w postaci mieszkańców, nie do końca jest prawdziwe – uważa prezes.
Kiedy radni powiedzieli, co mieli do powiedzenia, kubeł wody wylał im na głowy prezydent. – Dziwię się, że tu, na tej sali, nikt nie myśli o tym, że kwestia wody i kanalizacji jest kwestią bezpieczeństwa. Ja sobie to uświadomiłem jednej nieprzespanej nocy, kiedy przy budowie wiaduktu została uszkodzona linia energetyczna i tylko przez jedną noc spora część miasta (około 30 tys. osób – red.) nie miała wody – powiedział Roman Smogorzewski. Dziś taki kataklizm jest właściwie wykluczony. Stacje Uzdatniania Wody i przepompownia ścieków mają już własne agregaty prądotwórcze. Na wypadek awarii w oczyszczalni „Czajka” istnieje też zabezpieczenie w postaci możliwości przetłoczenia ścieków do Wisły. – Jeżeli zdecydowaliśmy się, żeby zawsze w tym mieście była woda i zawsze były odprowadzane ścieki, musimy się liczyć z tym, że to kosztuje – zauważył prezydent. Aktualnie dostęp do wodociągu i kanalizacji ma 96 proc. legionowian. Wielu z nich dzięki temu, że PWK świadomie nie działało jak spółka szukająca tylko zysku. Dlatego właśnie Roman Smogorzewski nazwał tego typu działalność na poły misyjną. – Utrzymanie dużej części wodociągów i kanalizacji na terenie domków jednorodzinnych z punktu widzenia ekonomii, o której tu emocjonalnie i ad personam wypowiadał się szanowny pan przewodniczący, jest niestety deficytowe. Idealną sytuacją dla firmy byłoby niebudowanie w zabudowie jednorodzinnej ani jednego metra kanalizacji czy wodociągu, jeśli chodzi o cenę dla mieszkańców.
Co do proponowanej przez PWK podwyżki taryf, nie przekracza ona 10 proc. – Zleciliśmy opracowanie taryf uznanemu ekspertowi krajowemu. Wyliczył on, jakie muszą być stawki, które gwarantują normalne funkcjonowanie przedsiębiorstwa – mówi Grzegorz Gruczek. Kiedy doszło do głosowania, niemal wszyscy radni projekt uchwały odrzucili. Wśród nich nawet ci, którzy prezesa kilka minut wcześniej bronili. Tylko jeden wstrzymał się od głosu. Łatwiej to zrozumieć, gdy się wie, że w tym przypadku rada była… bezradna. – Ustawodawca przewidział taką sytuację. W momencie, kiedy rada odrzuca projekt, to i tak taryfy wchodzą w życie z mocy ustawy – tłumaczy szef PWK. Jak w trakcie sesji komentował prezydent Smogorzewski, taki mechanizm uniezależnia przedsiębiorstwa od politycznej woli, która w swej idealnej postaci polega na tym, żeby woda i ścieki były za darmo. Radni mogliby zablokować nowe taryfy w jednym przypadku: gdyby dopatrzyli się w nich formalnych błędów. Tych jednak nie stwierdzono.
Zgodnie z korektą oświadczenia majątkowego z kwietnia br. Prezes PWK zarobił z tytułu bycia prezesem PWK ok. 207 tys. zl. Oto gdzie jest miejsce cięcia kosztów… A tak na marginesie to ma jeszcze pożyczkę od rodziców udzieloną na kwotę ponad 200 tys. zl. HE HE.
Złej baletnicy to nawet rąbek u spódnicy przeszkadza. Najpierw przeszkadzali ryczałtowcy, teraz chyba wszyscy z domków jednorodzinnych. Może czas zmienić baletnicę skoro nie rozumie ona misji jaką mają tego typu przedsiębiorstwa, że nie są od zarabiania? W każdym bądź razie balet Romka przez taką baletnicę nie jest wart mojego poparcia.
Adaś to sie zna, tak samo jak „świnia na gwiazdach”
Andrzeju Piętki, Adasiu Aksamicie, litości… Romanie, kupno agregatu prądotwórczego, takiego profesjonalnego, to 10 tys. Dla dwóch przepompowni jest to więc kwota rzędu 20 tys. Litości… Brawo Panie Przewodniczący za merytoryczne słowa. Czas na zmiany w PWK.