Jeśli chodzi o przebieg samorządowych sesji, właściciel mandatu musi liczyć się z huśtawką nastrojów. Potwierdzili to w czerwcu powiatowi radni. Zaczynając od braw dla mistrzów sportu, szybko doszli do problemu na wagę ludzkiego życia i zdrowia. Doszli, lecz nie przeszli nad nim do porządku dziennego.
Powiatowym radnym chyba obca jest stabilizacja, bo na czerwcowej sesji znów zamienili się miejscami. Członkowie prezydium nie chcieli być gorsi i też skorygowali swe pozycje. Wszystko inne, włącznie z hojnością starosty, zostało po staremu. W piątek Jan Grabiec potwierdził ją, nagradzając czołowych lokalnych sportowców. Powiat pomagał im od dawna, jednak po raz pierwszy stworzono tam regularny system stypendialny.
– Chcielibyśmy wspierać tych najbardziej błyskotliwych, którzy mogą być twarzą powiatu legionowskiego, wzmacniającą jego markę i wizerunek – powiedział Jan Grabiec, starosta legionowski. W pierwszej kolejności uhonorowano jednak nie zawodników, lecz trenera. I słusznie, gdyż Wojciech Lalek zrobił dla legionowskiej siatkówki więcej niż ktokolwiek inny. Po nim swoje stypendia odebrali: pływak Dawid Szulich oraz młodzi mistrzowie sportów walki – Karol Hołubowicz i Jan Lodzik. Otrzymała je również zawodniczka fitness Joanna Kaczyńska. – Na pewno pomaga nam to w codziennym życiu. Suplementy, dojazdy na treningi – wszystko kosztuje. To dla nas duże wsparcie – mówi Jan Lodzik. – Pomaga dofinansować wyjazdy, bo nie zawsze są na to pieniądze z klubu i trzeba je wyłożyć z własnej kieszeni. Wiemy, że robimy coś i mamy za to jakąś nagrodę. Nie tylko medale, ale że jesteśmy doceniani przez innych ludzi – cieszy się Karol Hołubowicz. A olimpijczyk Dawid Szulich dodaje: – Każda chęć pomocy, każde wsparcie jest potrzebne. Bardzo doceniam ten gest powiatu, bo jest on faktycznie bardzo pomocny.
Po stypendialnym wstępie atmosfera nieco zgęstniała. Wiceszef rady dziwił się bowiem, że starosta tkwi na sali, zamiast uświetniać swą osobą zakończenie roku szkolnego. – Pytanie jest takie: czemu nie ma tam starosty, który jest szefem wszystkich szefów jednostek organizacyjnych i placówek oświatowych? – dociekał Wiesław Smoczyński, wiceprzewodniczący rady powiatu. – My oczywiście realizujemy bardzo ważne zadania na co dzień. Każdego dnia dzieją się istotne rzeczy dla powiatu i każdego dnia, gdy odbywa się sesja, z jakichś rezygnujemy. Uczestniczyliśmy już w kilku zakończeniach roku w szkołach ponadgimnazjalnych, bo część ich uczniów zakończyła swoją edukację – odrzekł Jan Grabiec.
Szybko okazało się, że tego dnia radnym przyjdzie debatować o sprawach znacznie poważniejszych. Spowodowało to nie tyle obszerne sprawozdanie dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno – Epidemiologicznej, co wypowiedziane przez nią słowa. – Mamy w powiecie bardzo duże problemy, chodzi o dopalacze. Zaczęło się od tego, że były one rozdawane 12 – 13 letnim dzieciom i jeden z rodziców zgłosił to na policję. Od tamtej pory mamy problemy: pobieramy próby, zabieramy ze sklepu, ale to nic nie daje – powiedziała Maria Kloc, dyr. Powiatowej Stacji Sanitarno – Epidemiologicznej. Źródłem kłopotów jest jedna uciążliwa placówka handlowa przy ulicy Reymonta. – Sklepu zamknąć nie możemy, ponieważ są to dwa sklepy razem. Mają kancelarię prawną, która się ciągle odwołuje. To jest później przesyłane do sądu, sąd nasze decyzje uchyla. Tak więc z tymi dopalaczami wojujemy już od kwietnia, ale to jest właściwie walka z wiatrakami – dodała dyrektorka.
Radnych ta krucjata, choć formalnie trudno im ją wesprzeć, bardzo poruszyła. Co znalazło odzwierciedlenie w ożywionej dyskusji. – Jasne, że przestępcy mają niesamowitą zdolność wyszukiwania luk w prawie, ale to państwo jest od tego, żeby je eliminować – stwierdził Szymon Rosiak, przewodniczący rady powiatu. – O tym, że można sobie z tym radzić, świadczy to, co kilka lat temu państwo zrobiło z dopalaczami. Ograniczono problem? Ograniczono. Teraz trzeba to tylko śmiertelnie poważnie kontynuować – dodał wiceprzewodniczący Mirosław Kado. Najlepiej stosując metody, które już wcześniej się sprawdziły. – Jeśli są opracowania pozwalające skutecznie walczyć z dopalaczami gdziekolwiek w Polsce, przez inspektorów wojewódzkich powinny być upowszechniane. A teraz jest tak, że inspektor powiatowy, niejako na własną rękę, metodą prób i błędów, przez wydawanie decyzji zamykających jeden, drugi, piąty sklep, próbuje ten problem zwalczyć. Tak być nie powinno – podkreślił starosta Jan Grabiec.
W ostatni piątek czerwca radni wysłuchali też dorocznego sprawozdania Powiatowego Lekarza Weterynarii. Na szczęście w tym dokumencie niczego budzącego ich obawy już nie było.