Trzynasta sesja rady miasta do pechowych raczej nie należała. Odkładając przesądy na bok, samorządowcy rozpoczęli ją od podziękowań dla byłego już szefa Miejskiego Ośrodka Kultury. Później dyskutowali między innymi o legionowskich drogach.
Jeśli chodzi o dyrektora MOK-u, Andrzej Sobierajski pełnił tę funkcję przez osiem lat, podczas sejmowej przygody swego poprzednika Zenona Durki. – W tym czasie Miejski Ośrodek Kultury bardzo się zmienił. Pan Andrzej podjął się kilka lat temu trudnego wyzwania, jakim było przejęcie schedy po wieloletnim dyrektorze tej placówki. Ale to się doskonale udało – ocenił Piotr Zadrożny, zastępca prezydenta Legionowa.
Później przyszła pora na kwiaty, drobny prezent i ulubione przez ludzi kultury oklaski. – Chciałem bardzo podziękować prezydentowi Romanowi Smogorzewskiemu za zaufanie, którym mnie wtedy obdarzył. Mam nadzieję, że przez te osiem lat nie zostało ono za bardzo nadszarpnięte – powiedział Andrzej Sobierajski.
Po przejściu do realizacji porządku obrad „szarpnięto się” między innymi na zmianę Wieloletniej Prognozy Finansowej. Wtedy wypłynęła kwestia modernizacji ulicy Prymasowskiej, którą miejscy radni forsują od ponad ośmiu lat. Ostatnio, po rozpatrzeniu ofert wykonawców, wyszło na to, że za tą drogę chcą za drogo. – Każdy rok to nowa możliwość ubiegania się o nowe środki finansowe. Ze względu na to, że projekt był rzeczywiście bardzo drogi, ja bym nie rezygnował z tej ulicy. Stąd mój apel do państwa radnych, żebyście takie wnioski składali – radził zastępca prezydenta Marek Pawlak. Chwilę później potwierdziło się przysłowie o uderzeniu, stole i nożycach. – Zachęcony trochę przez pana prezydenta, chciałem złożyć wniosek dotyczący najbliższej prognozy. Bo rozumiem, że przy tej zaburzyłaby się cała jej konstrukcja i jest mało realne, żeby teraz to zmienić. Ale za chwilę będziemy ustalać następną strategię na lata 2016 i kolejne, więc warto, żeby ta inwestycja miała odzwierciedlenie w naszej prognozie – mówił niezależny radny Leszek Smuniewski.
Wyartykułowano wniosek, pojawiły się też wątpliwości. – Panie prezydencie, mam pytanie. Jeżeli zapłaciliśmy 90 tysięcy za projekt, ile czasu on jest ważny? Żeby nie było takiej sytuacji, że zaraz będziemy musieli robić go jeszcze raz i od nowa płacić za to pieniądze – dociekał Andrzej Kalinowski (PiS). – Jeżeli chodzi o sam projekt budowlany, przepisy nie określają terminu jego ważności. Jakieś części tego projektu mogą się natomiast dezaktualizować i wtedy oczywiście trzeba go aktualizować. Mogą się zmienić między innymi układ terenu czy warunki techniczne i wtedy trzeba będzie dostosować ten projekt – tłumaczył Marek Pawlak. Bez względu na to i tak kluczowe okaże się zdobycie środków na jego realizację. W tej sprawie radni zaprezentowali urzędowy optymizm. – Myślę, że pieniądze będą mogły się znaleźć, skoro planujemy kupować działki wraz z lokalami, mamy pieniądze na różnego rodzaju wydatki, to tak ważna droga, którą zbudujemy i będziemy mieli ponad 20 lat spokoju, powinna powstać. Myślę, że w 2017 roku znajdziemy wreszcie na to środki – powiedział Mirosław Pachulski, wiceprzewodniczący rady miasta. Jak przypomniał brat legionowskiego prezydenta, Marcin Smogorzewski, najwyższy na to czas. – Pod sam koniec poprzedniej kadencji przyjęliśmy program utwardzenia pozostałych legionowskich dróg. Było ich wtedy dwadzieścia kilka kilometrów. Przy następnej prognozie będziemy musieli wziąć pod uwagę, czy ten plan rzeczywiście uda nam się zrealizować w ciągu najbliższych czterech lat, czy też program niestety się wydłuży.
Jak zatem widać, również na poziomie samorządów pieniądze rządzą światem. Kłopot w tym, że nie zawsze sprawiedliwie.