Kolejne Kino Otwarte to kolejny mocny film. Tym razem widzowie mieli okazję zapoznać się z debiutem reżyserskim Bartosza Prokopowicza i porozmawiać z samym autorem. Czy w ostatni czwartek lutego mieszkańcy Legionowa poczuli „Chemię”?
Lutowa odsłona kina otwartego była dobrym momentem aby zatrzymać się na chwilę i zastanowić nad trudnym tematem życia i śmierci. Można było skonfrontować się z ciężką sytuacją, przed jaką w każdej chwili może postawić nas przewrotny los i odpowiedzieć na pytanie, jak my byśmy sobie z nią poradzili.
Lenka (Agnieszka Żulewska) i Benek (Tomasz Schuchard) spotykają się przypadkowo na parkingu należącym do budynku, w którym chwilę wcześniej rzucili pracę. On – mężczyzna zamierzający popełnić samobójstwo i ona – dziewczyna, która ze względu na swoją chorobę, której nie chce leczyć, nie ma nic do stracenia, spotykają się i postanawiają spędzić ze sobą kilka szalonych tygodni, w oczekiwaniu na wspólną śmierć. Jednak chemia jaka między nimi zaszła niszczy im plany. Zakochują się w sobie i odkładają je na daleką przyszłość. Dochodzi też dziecko, które zmusza główną bohaterkę do podjęcia się leczenia, czyli chemioterapii. I tu zaczynają się problemy. Zagrożona ciąża, konsekwencje przyjmowania chemii, trudy opieki nad chorą osobą, która przestaje być tą czarującą i zabawną dziewczyną jaką była na początku. No i coraz szybciej zbliżająca się śmierć, z początku tak upragniona, staje się przekleństwem.
Na pogadance jaka odbyła się po projekcji, odwiedziliśmy się, że historia inspirowana jest życiem samego reżysera i jego żony, która zmarła po ciężkiej walce z rakiem. To sprawia, że film staje się bardziej intymny i emocjonalny dla samego twórcy. Chociaż reżyser upiera się, że jest to literacka fikcja, i tak możemy zauważyć w niej kilka nawiązań do jego życia, chociażby w osobie Benka. – Z całych sił starałem się trzymać litery scenariusza, który w dużej mierze jest fikcją literacka. Jest zbiorem doświadczeń i rozmów scenarzystki z różnymi ludźmi. Oczywiście były sceny, takie jak golenie głowy Leny przez Benka, które mnie emocjonalnie dotykały bo przypominały mi to co się działo – mówi Bartosz Prokopowicz.
Według niego film jest obrazem abstrakcyjno – surrealistycznym, ponieważ jak mówi: „Mamy w nim elementy czarnego humoru, dance macabre, jakim jest taniec zombie, mamy teledyski, mamy elementy musicalowe, mamy animacje, forma jest dosyć silna i ma mocne kolory. Tych wszystkich środków używam, żeby wzbudzić emocje”, dlatego nie można go brać do końca na serio. Chociaż sam temat jaki porusza jest bardzo poważny. – Chciałbym, żeby widz wychodząc z kina pomyślał sobie, że życie jest krótkie, trzeba żyć tu i teraz, nie za bardzo oglądać się na przeszłość i nie za bardzo myśleć o przyszłości bo jeszcze jej nie ma. Trzeba po prostu żyć na maksa tyle ile się da, bo nie wiadomo kiedy trzeba będzie odejść – powiedział reżyser.