KPR bliżej półfinałów

KPR RC Legionowo przybliżył się do awansu do fazy półfinałowej w grze o Mistrzostwo Polski. W pierwszym meczu ćwierćfinałowym podopieczni Roberta Lisa pokonali w Arenie Legionowo MMTS Kwidzyn 26:22 (10:12).

Legionowianie okazali się czarnym koniem rozgrywek PGNiG-ie Superligi, w której jako beniaminek zajęli 5. miejsce w fazie zasadniczej. Szczypiorniści KPR-u przerośli oczekiwania wszystkich, bowiem awansowali do fazy play-off z tak wysokiej pozycji, co stanowi największy sukces w krótkiej historii handballa w Legionowie. – Mieliśmy inne cele tzn. utrzymanie i sam awans do play-offów bralibyśmy w ciemno. Pojawiła się taka szansa, że gramy z równorzędnym przeciwnikiem w ćwierćfinale, także zobaczymy co da się ugrać. Wydaje mi się, że drużyny z miejsc 4-8 są na mocno podobnym poziomie. My trzymaliśmy poziom przez cały sezon, dlatego fajnie, że zajęliśmy 5. miejsce i i gramy teraz z przeciwnikiem z 4. pozycji, gdzie wszystko może się zdarzyć – mówił przed pierwszym meczem ćwierćfinałowym w grze o Mistrzostwo Polski z MMTS-em Kwidzyn Mikołaj Krekora. W sobotę Robert Lis nie mógł skorzystać właśnie ze swojego bramkarza oraz Tomasza Kasprzaka. Obaj zawodnicy leczą poważne kontuzje, co prawdopodobnie wyłączy ich z gry do końca rozgrywek. W miejsce Krekory pozyskano Mariusza Malanowskiego z drugoligowego AZS-u UW Warszawa. Pierwszą syrenę sobotniej potyczki poprzedziła uroczystość wręczenia przez kibiców rozgrywającemu gospodarzy Witalijemu Titowowi pucharu dla najlepszego strzelca fazy zasadniczej Superligi.

Pierwsza połowa sobotnich zawodów przebiegała pod dyktando drużyny Patryka Rombla. W ekipie gospodarzy na wyróżnienie zasłużył jedynie golkiper Tomislav Stojković, który trzykrotnie poradził sobie w sytuacjach sam na sam z Adrianem Nogowskim. W ofensywie KPR radził sobie znacznie gorzej, nie rzucając m.in. dwóch rzutów karnych. W efekcie MMTS Kwidzyn prowadził do przerwy w Arenie Legionowo 12:10. W drugich trzydziestu minutach kibice miejscowych zobaczyli zupełnie inną grę swoich ulubieńców. KPR zagrał skutecznie w obronie i przede wszystkim w ataku. Ważne bramki rzucał Tomasz Mochocki. Legionowianie pierwszy raz objęli prowadzenie za sprawą przesuniętego na koło Adama Twardo, który rzucił dziewiętnastego gola dla gospodarzy. Rywale przez kolejne dziesięć minut nie byli w stanie ani razu pokonać Stojkovicia, podczas gdy jego koledzy budowali przewagę. Ostatecznie KPR pokonał kwidzynian 26:22.

O wygranej legionowian zadecydowały bardzo dobre drugie trzydzieści minut. – W pierwszej połowie zagraliśmy słabo w obronie. Zawodnicy Kwidzyna zbyt łatwo dochodzili do pozycji rzutowych, a ich bramkarz też swoje odbił. Ciężko było wtedy o korzystny wynik. Na szczęście w drugiej części weszliśmy na właściwe tory i wygraliśmy to spotkanie – cieszył się rozgrywający miejscowych Michał Prątnicki. – Wielkie brawa dla mojej drużyny ze drugą połowę. W przerwie w szatni może nie było gorąco, ale widać było po zawodnikach złość, że bez głowy oddajemy Kwidzynowi pierwszą połowę. Widać było na boisku, że drużyna zareagowała bardzo pozytywnie i widać było w niej złość. Myślę, że był to wspaniały spektakl, a kibice zostali rozgrzani do czerwoności – dodał Robert Lis, szkoleniowiec KPR-u. – Patrząc na sam początek, gra układała się pod nasze dyktando i nawet prowadziliśmy pięcioma bramkami. Niestety w drugiej połowie nasza nerwowość i momentami nieporadność w obronie spowodowały, że dzisiaj Legionowo jest szczęśliwe, a nie my. Mamy jeszcze rewanż, dlatego poczekajmy jeszcze z radością – nie składa broni Patryk Rombel, opiekun zespołu z Kwidzyna. – Najważniejsze, że wygraliśmy ten mecz. Byliśmy osłabieni brakiem Tomasza i Mikołaja, dlatego wiedzieliśmy, że będzie ciężko. Wydaje mi się, że te cztery bramki to dużo i niedużo. Nie podniecamy się. Jedziemy do Kwidzyna walczyć w drugim meczu i zobaczymy, co będzie. Miejmy nadzieję, że przejdziemy dalej – zakończył Tomasz Mochocki, który rzucił w sobotni wieczór sześć goli.

Rewanżowe starcie obu ekip odbędzie się w środę 23 marca o godz. 20:30 w Kwidzynie. Legionowianie będą bronić czterobramkowej zaliczki. Do awansu do półfinału potrzebują wygranej, remisu lub porażki mniej niż czterema golami.

KPR – MMTS 26:22 (10:12)
KPR: Stojković, Malanowski – Gawęcki 2, Prątnicki 5, Titow 7/1, Kowalik 1, Płócienniczak, Ciok 3; Twardo 2, Mochocki 6, Suliński, Bożek, Brinovec.
kary: 8 (Brinovec, Ciok – 4)
MMTS: Kiepulski, Dudek – Zadura, Mroczkowski 1, Peret 2, Szpera 2, Klinger 8, Szczepański 1, Rosiak, Nogowski, Pilitowski 1, Seroka 6/1, Janiszewski 1.
kary: 8 (Zadura, Klinger, Szczepański, Rosiak – 2)