Żaden z punktów dosyć bogatego porządku obrad nie zdominował ostatniej sesji Rady Miasta Legionowo. Mimo to samorządowcy zajmowali się w jej trakcie szeregiem spraw, które dla wielu mieszkańców miasta mają lub mogą mieć duże znaczenie.
Śmiało można powiedzieć, że merytoryczny początek marcowej sesji rady miasta był dość klimatyczny. A to dzięki pismu Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska, stanowiącemu konsekwencję grudniowego wniosku Józefa Dziedzica i Leszka Smuniewskiego. Z poparciem innych radnych zobowiązali oni prezydenta do interwencji w sprawie przeniesienia stacji pomiarowej przy ul. Zegrzyńskiej w inne miejsce. Dzięki temu dokonywane przez nią analizy legionowskiego powietrza miałyby być bardziej wiarygodne. Ale na razie zostanie chyba po staremu. – Pan inspektor poinformował nas, że jeżeli chcemy przenieść stację pomiarów, to możemy za swoje pieniądze wykonać odpowiednią analizę, a potem sfinansować przeniesienie tej stacji. W związku z tym członkowie komisji zdecydowali, że nie ma sensu dalej prowadzić korespondencji z panem inspektorem – zakomunikował Mirosław Pachulski, przewodniczący Komisji Rozwoju.
Tak oto z powietrza wrócono na ziemię. I odczytano kolejne pismo, tym razem dotyczące rezygnacji Dariusza Błaszkowskiego z funkcji szefa klubu Nasze Miasto Nasze Sprawy. – Przewodniczącym klubu został ponownie wybrany pan radny Józef Dziedzic. Gratuluję! – odczytał przesłane do niego pismo szef rady miasta Janusz Klejment. Chwilę później sala skwitowała tę informację ironicznymi, acz życzliwymi aluzjami do majowych wydarzeń z 1926 roku, nazywając klubową roszadę „przewrotem marcowym”.
Na tym sesyjne odczytywanie pism się nie zakończyło. Kolejne z nich przybrało formę oficjalnego wniosku do prezydenta Legionowa. – W związku z szybko wprowadzonymi zmianami dotyczącymi ustawy o systemie oświaty w sprawie pozostawienia sześciolatków w przedszkolach, a na taką opcję decyduje się dwie trzecie rodziców sześciolatków z Legionowa, przez co zabraknie miejsc dla trzylatków, szanując decyzję rodziców, w imieniu członków klubu radnych Porozumienie Prezydenckie zwracam się do pana prezydenta z prośbą o pilne poszukanie rozwiązań, które zwiększą liczbę miejsc w przedszkolach dla najmłodszych dzieci – zaapelowała przewodnicząca klubu Anna Łaniewska.
W trakcie sesji do treści pisma jego adresat się nie odniósł. Ale na tapecie pozostała szeroko rozumiana edukacja. Radni zajęli się bowiem powołaniem nowej koordynatorki Młodzieżowej Rady Miasta. Ubiegała się o tę funkcję jej eks członkini, przewodnicząca samorządu uczniowskiego i redaktorka młodzieżowej gazety, 22-letnia Marta Myśliwiec. – „(…) Każdą z tych ról pełniła z wyjątkowym zaangażowaniem i odpowiedzialnością. (…) jest osobą z inicjatywą, potrafiąca zmotywować ludzi do działania. Łatwo nawiązuje kontakt z młodzieżą, szybko zdobywa jej zaufanie i staje się dla niej liderem”. Po takiej, odczytanej przez Piotra Zadrożnego rekomendacji byłej koordynatorki, Beaty Narel, samorządowcom pozostało tylko wysłuchanie kandydatki. Ta działanie „młodej” Rady traktuje bardzo serio. – Dzięki temu możemy uczyć młodych ludzi samorządności, odpowiedzialności za to, co dzieje się w naszym mieście, i aktywnego działania na rzecz lokalnej społeczności. Po drugie, będzie to miejsce, które da im pole do realizowania pomysłów, które wynikają z ich potrzeb i zainteresowań. Po trzecie, i chyba najważniejsze, będą mieli możliwość zabrania głosu w sprawach, które są dla nich ważne i bezpośrednio ich dotyczą – powiedziała z mównicy Marta Myśliwiec.
– Młodzieżowa Rada Miasta jest w mojej ocenie bardzo ważnym elementem budowania demokracji lokalnej. Jej głównym celem jest uczenie młodych ludzi, czym jest demokracja, samorząd, jak funkcjonują urzędy, w jaki sposób można załatwić lokalne sprawy i przeprowadzić różne inicjatywy – mówi Piotr Zadrożny, zastępca prezydenta Legionowa. Jak twierdzi Marta Myśliwiec, w legionowskich nastolatkach drzemie masa chęci do działania. Trzeba ją tylko obudzić. Wstępny plan jest już gotowy. – Chciałabym zorganizować spotkanie z opiekunami samorządów szkolnych, żeby razem wypracować jakiś model działania i współpracy. Bo wiem, że mają oni bezpośredni kontakt z młodzieżą i zależy mi na tym, aby najpierw zadbać o współpracę z nimi. Później oczywiście wybory w szkołach, pierwsze posiedzenia MRM, no i na pewno jakieś spotkanie integracyjne, żeby oni się poznali. Bo jeśli będą się ze sobą lepiej czuli, na pewno lepiej też będzie im się pracowało.
Pozostaje tylko pytanie, co z postulatami młodych radnych zrobią ci, którzy dzierżą prawdziwe mandaty. Wiadomo natomiast, co zrobić by należało. – Myślę, że dorośli radni powinni korzystać z ich opinii w sprawach, które dotyczą młodzieży. A dla młodych ludzi jest to szansa na to, aby w przyszłości – na przykład, gdy już osiągną pełnoletność – w demokratycznym wyścigu spróbować swoich sił w wyborach – uważa zastępca prezydenta. W takim przypadku miejskim samorządowcom za jakiś czas wyrośnie wykwalifikowana konkurencja. I akurat z tego można się tylko cieszyć.