W jednym z wydań lokalnego tygodnika, na pierwszej stronie pojawił się artykuł o wymownym tytule „Wódka dla przedszkolaków?”. Mówił on o tym, że dzieci z gminnego przedszkola w Wieliszewie narażeni są na nieprzyjemne i degenerujące widoki pijanych mężczyzn. Mieli oni kupować alkohol w sklepie osiedlowym i spożywać go na jego terenie. Czy faktycznie tak jest, czy też mamy tu do czynienia z nieczystą konkurencją?
Sklep spożywczy sieci ODIDO, o którym była mowa w artykule, znajduje się na osiedlu 600-lecia w Wieliszewie w sąsiedztwie Przedszkola Samorządowego nr 2. Jak zauważył autor wspomnianego artykułu, po linii prostej dzieli je od sklepu ok. 20 metrów, kiedy przepisowo odległość powinna wynosić nie mniej niż 50. Te przepisowe 50 metrów to jest jednak odległość liczona drogą komunikacyjną, która w wypadku sklepu jest ponad minimalną. Gdyby przepisy nie zostały spełnione, właścicielka nie uzyskałaby koncesji na sprzedaż alkoholu. A to nie jest to taką prostą sprawą, ponieważ przed przydzieleniem jej należy spełnić szereg warunków, których poprawność sprawdzają dwie komisje. Oprócz tego zebrane zostały podpisy mieszkańców osiedla, którzy zgodzili się na otwarcie sklepu.
Na temat dzieci uczęszczających do przedszkola i rzekomych widoków na jakie są one narażone oraz płynących skarg od rodziców, wypowiedziała się sama dyrektor placówki, Małgorzata Sobieraj. – Zapewniam, że nikt tutaj nie stoi i nie spożywa alkoholu. To jest absolutna nieprawda. Ktoś to po prostu złośliwie napisał. Nikt z rodziców do mnie nie przychodził ani nic nie zgłaszał, bo nawet nie miał co zgłaszać. Mam okna vis a vis tego sklepu, rozmawiałam z właścicielką i uprzedziłam ją, że jeśli chodziliby tam jacyś ludzie z alkoholem, to ja pierwsza będę interweniować. Jeszcze jedna nieścisłość. Napisano, że dzieci obserwują jakieś osoby z alkoholem, a to to też jest nieprawda, bo dzieci dopiero w kwietniu wyszły na plac zabaw. Nie było ich w momencie kiedy sklep został oddany i kiedy powstał ten artykuł – mówi Małgorzata Sobieraj.
Jak twierdzi Dorota Twardo, właścicielka sklepu ODIDO, całe to pomówienie powstało z inicjatywy właściciela konkurencyjnego sklepu mieszczącego się na tym samym osiedlu. Według niej, powodem takiego zachowania jest prawdopodobnie konkurencja, jaką stworzyła. Do tej pory tamten sklep był bowiem na osiedlu 600-lecia monopolistą. Oprócz artykułu dochodzi też i do innych sytuacji, przez które pani Dorota czuje się prześladowana czy wręcz zagrożona. – Kiedy otworzyłam ten sklep zaczęły się różne dziwne sytuacje. Robiono zdjęcia, właściciel konkurencyjnego obiektu stał pod sklepem w samochodzie, obserwował mnie i ilu klientów tu wchodzi i wychodzi. Pojawiają się tu też osoby, które nic nie kupują tylko sprawdzają ceny i wychodzą – mówi – Po tym artykule ludzie się ode mnie nie odwrócili, bo oni znają prawdę, ale obawiam się, że może stać się coś gorszego – dodaje Dorota Twardo.
Pani Dorota skontaktowała się też z adwokatem i będzie walczyła o odszkodowanie za zniesławienie.