Mazowsze-serce Polski, a w nim niegdysiejsze serce-Podlasie. Po raz kolejny urzeczeni nim wybieramy się tam na weekendową wyprawę. Tym razem naszym partnerem jest auto niedużych rozmiarów, ale wielkie duchem! Jest to mały OPEL – miejski OPEL Karl z zaledwie jednolitrowym, trzycylindrowym silnikiem benzynowym. Na trasie, jak i oczywiście w mieście doskonale dawał sobie radę. A jego przestronnością jesteśmy pozytywnie zaskoczeni. Gościnny dwór Mościbrody zachwycił nas podtrzymywaniem dawnych tradycji, a przede wszystkim „odczarowaniem karpia”.
Pojazd otrzymał imię po najstarszym z pięciu synów Adama Opla – twórcy firmy, który nigdy nie lubił samochodów, ale był dobrym biznesmenem. Już wiemy jakich nazw możemy się spodziewać po następnych nowych modelach marki.
Karl będzie występował wyłącznie w wersji pięciodrzwiowej. Nie da się ukryć, iż styliści Opla wykonali moc dobrej roboty. Auto wygląda nowocześnie, świeżo, bez nadmiaru zbędnych detali i ozdóbek typu „wieś tańczy i śpiewa”.
Już na pierwszy rzut oka widzimy auto o ponadczasowym projekcie, który nie będzie się zanadto wizualnie starzał. Spoglądając z boku na linię Karla od razu można zauważyć liczne przetłoczenia. Przydają mu dynamiki i atrakcyjności. Duże klosze reflektorów z przodu, kształt których projektanci zaczerpnęli z orlego oka. Doskonale komponują się z trapezową osłoną chłodnicy. Opel Karl mierzy 3,68 metra długości, 1,70 metra szerokości i 1,48 metra wysokości. Takie kompaktowe rozmiary pozwalają poruszać się sprawnie poza miastem, jak i w miejskiej dżungli. Dobra widoczność do tyłu i na boki, niezbyt grube słupki nie ograniczają baczenia na otaczającą rzeczywistość. Dobra widoczność także w lusterkach wstecznych. Z tyłu mamy klapę bagażnika, przez którą łatwo można włożyć nawet obszerne paczki. Tylne lampy przypominają te z bezpośredniego konkurenta KIA PICANTO. Inni bezpośredni konkurenci to VW UP, SEAT Mii i SKODA CITIGO. Samochód dostępny jest z kołami 14, a nawet 16 cali. Wtedy wygląda jeszcze bardziej intrygująco.
Historia Dworu w Mościbrodach:
Dawni założyciele i właściciele dworu, rodzina Jarząbów walczyli w powstaniu styczniowym. Po upadku powstania dwór został skonfiskowany i przekazany carskiemu generałowi Maniukinowi. W czasie drugiej wojny światowej dwór zajęły wojska niemieckie, a po wojnie utworzono tu PGR.
Dwór z trzech stron otoczony jest sadami. Okolica jest piękna, teren lekko pofałdowany a wokół stawy hodowlane.
Obecni właściciele majątku Państwo Borkowcy to prawdziwi pasjonaci. Kupili dwór ratując go przed ruiną. Dwór i budynki folwarczne zostały odrestaurowane z zachowaniem wszystkich detali architektonicznych z okresu świetności.
Pani Małgorzata Borkowska opisuje dawny dwór polski i jego dobrze przemyślany projekt. Niegdyś sztywną zasadą architektoniczną było umiejscowienie bramy i wejścia od wschodu. Wschodzące słońce miało budzić mieszkańców i wnosić dobrą energię. Gabinet właściciela znajdował się od południa a taras wychodził na zachód. To tutaj można było odpocząć w cieniu po ciężkiej pracy, a damy dworskie leczyły na tarasie globus. Pokój stołowy i kuchnia znajdowały się po stronie północnej, tak aby utrzymać niską temperaturę.
Główne remonty trwały ponad dwa lata chociaż prace przedłużają się do dzisiaj. Do odrestaurowania pozostała piwnica i planowana jest renowacja parku. Odrestaurowana oryginalna stodoła z XIX wieku składa się z części trzech starych stodół. To cudowne, klimatyczne miejsce na duże zabawy i wesela. Początkowo obiekt oferował 28 miejsc noclegowych , obecnie jest ich 68. Jest to ciągle za mało w stosunku do potrzeb.
To duże gospodarstwo wymaga stałych inwestycji i pracy, a właściciele dbają o nie z wyjątkową starannością. W każdym detalu widać gospodarskie oko i zamiłowanie do piękna. W korytarzach części hotelowej ozdobą są pięknie wykonane stare lalki. Ponieważ zbliża się Wielkanoc, restauracja udekorowana jest świątecznym motywami, jajkami, barankami i świeczkami.
Obecnie w dworze odbywają się konferencje i szkolenia a Restauracje Dworska, znajdująca się w oficynie, oferuje gościom tradycyjne, staropolskie potrawy, charakterystyczne dla regionu siedleckiego. Kuchnia dworska może poszczycić się własnymi wędlinami dworskimi.
Dwór oferuje liczne atrakcje i imprezy. To tutaj odbywa się festiwal muzyki tanecznej i disco Mazovia. W tym roku odbędzie się 15 sierpnia. Od pięciu lat państwo Borkowscy są jego organizatorami. W zeszłym roku w festiwalu uczestniczyło 10 000 osób.
Kompleks dworski organizuje także warsztaty kulinarne, głównie warsztaty poświęcone karpiowi, filetowaniu, smażeniu ale też inne np. warsztaty pieczenia mazurków i ciasteczek. Innym przykładem są plenery malarskie ( Grelowisko), hubertusy, całodniowe rajdy konne.
Legenda dworu Mościbrody:
Po powstaniu styczniowym majątek został oddany w ręce carskiego generała Maniukina. Maniukin przybył tutaj z rodziną, zamieszkał, gospodarował i podobno bardzo dbał o majątek. Córka generała jeździła w gości na białym koniu do sąsiedniego dworu odległego jakieś 35 kilometrów. Tę historię odpowiadali pani Małgorzacie Borkowskiej jej dziadkowie. Ten biały koń to była ulubiona klacz generała Maniukina, podobno uratowała mu życie podczas wojny rosyjsko-japońskiej i generał podkuł ją złotymi podkowami. Klacz jednak zachorowała i zdechła. Podobno generał pochwał ją pobliskich wydmach wraz z tymi cennymi podkowami. Gdy po wyzwoleniu generał wyprowadził się, mieszkańcy przekopywali wydmy w poszukiwaniu skarbu – złotych podków białej klaczy. Do dzisiaj nikt skarbu nie znalazł.
Co jedliśmy podczas naszej wyprawy:
Kuchnia dworu Mościbrody to przedłużenie dawnych tradycji. Słynie z wspaniałych dań z wołowiny, z własnej hodowli byków. Tatar jest tak świeży, że można go jeść bez dodatków, a stek wołowy dojrzewający, wprost rozpływa się w ustach. Nie wspomnę już o wielkości serwowanych porcji, którymi najadłby się pan Zagłoba bez dokładki, bądź Amerykanin.Żurek podawany w restauracji dworskiej gotowany jest na borowikach, które nadają mu specjalny głęboki smak i ciemny kolor.
A na deser specjalność kuchni –tort bezowy z musem truskawkowym. Migdałowa beza to prawdziwa Pavlova! Ten wspaniały tort jest także dostępny w Warszawie. Na zamówienie może być dowieziony!
Jednak królem tutejszej kuchni jest karp. Pochodzi on z dworskiej hodowli, a jego hodowla w tym właśnie miejscu ma ponad stuletnią tradycję i była źródłem dochodu pierwszych właścicieli.
Podawany w różnych postaciach, gotowany, smażony i wędzony. Dla wszystkich którzy nie przepadają za karpiem proponuję posmakowanie wędzonego karpia z Moscibordów. To naprawdę będzie „odczarowanie karpia” jak stwierdził jeden z gości.
To tylko kilka przykładów z bogatego menu dworskiej restauracji. Państwo Borkowscy serwują także gęsinę. Od trzech lat współuczestniczą także w inicjatywie Mazowiecka Micha Szlachecka (http://szlak-kulinarny.pl/O)
Mazowiecka Micha Szlachecka to jeden z elementów propozycji Regionu Mazowsza pt. „Szlak folkloru i smaków Mazowsza”. Oferta przygotowana jest dla wszystkich tych, którzy cenią sobie smak wyśmienitej kuchni, chcą wyhamować pęd codziennego życia i odpocząć na łonie natury.
Szlak otrzymał wyróżnienie w międzynarodowym konkursie EDEN na najlepsze destynacje turystyczne (www.edenpolska).
Polecamy również dania z mięsa z indyka i dania wieprzowe, z genialną golonką na czele. We dworze wyrabiane są również własne wędliny i kiełbasy. Po prostu wyśmienite!
Atrakcje polecane w okolicy
Mościbrody są położone w gminie Wiśniew. Miejscowość ta jest oddalona o około 3 kilometry. Warto zwiedzić w niej kościół zbudowany w latach pięćdziesiątych, architekturą swą nawiązujący do nigdysiejszych XIX wiecznych tradycyjnych budowli. Stąd warto pojechać przez liczne, urocze podlaskie wsie do miejscowości Zbuczyn przy krajowej drodze Nr 2 biegnącej w stronę Terespola. Tam także jest wspaniały postawny kościół.
Nie może także obyć się bez zwiedzania samych SIEDLEC. Pałac Ogińskich zbudowany przez Kazimierza Czartoryskiego w pierwszej połowie XVIII wieku. Od 2006 roku użytkownikiem pałacu jest Uniwersytet Przyrodniczo – Humanistyczny w Siedlcach. W samym centrum miasta nie obejdzie się bez wizyty w Brofakturze, niegdysiejszej hali targowej, wyremontowanej i odrestaurowanej na pub-restaurację z browarem na miejscu warzącym piwo – przedniej marki piwo, a nie jakieś tam wielkoprzemysłowe namiastki. My mając oczywiści niepijącego kierowcę pozwoliliśmy sobie zamówić mini zestaw pięciu piw do posmakowania. To dobre rozwiązanie, by poznać różnice piw jasnych i ciemnych, słodkich i bardziej goryczkowych.
Nieopodal, dosłownie o 50 metrów jest duża, elegancka galeria handlowa, a obok niej dwie restauracje Oficyna – bardzo nowocześnie elegancka i Pub Bank z pizzą szefowej. Pizzą polecaną nawet w Mościbrodach. Nie ma jej w karcie. Trzeba ją zamówić po znajomości. Jest ona serwowana tylko dla tych, którzy wiedzą. By ją opisać słowami! – Nie da się! Trzeba samemu wybrać się do Pub Bank i powołać się na Aut-Turystykę i użyć magicznego hasła „Pizza szefowej”. My poznaliśmy samą szefową i jej syna, którzy są pasjonatami zdrowej kuchni. Popieramy. Takie jedzenie serwują w obu restauracjach. Wieczorem gra muzyka, występują zespoły bądź DJ.
Wracając z Siedlec nie omieszkaliśmy zatrzymać się pod pomnikiem Złotego Ułana w Kałuszynie. Różne są pojęcia sztuki, ale to jest frywolnie specyficzne. Nasz partner w podróży Opel Karl w każdej sesji zdjęciowej prezentuje się doskonale, także pod Złotym Ułanem.
Krótka, ale ciekawa wyprawa na południowe Podlasie dała nam moc wrażeń. Mościbrody okazały się niezwykle gościnne i atrakcyjne. Stare szlacheckie klimaty mają w sobie coś niesamowitego. A OPEL Karl bezpiecznie dowiózł nas do domu.
Tekst, zdjęcia i filmy; Elżbieta Janczur i Mirosław Wdzięczkowski